
Major Henryk Dobrzański „Hubal” przeszedł do historii jako ostatni polski „zagończyk”, ale jego biografia kryje też wiele mniej znanych wątków – od rodzinnych tradycji powstańczych i kontaktów z Pałacem Prezydenckim po imponujące osiągnięcia sportowe.
Wojenna historia mjra Henryka Dobrzańskiego „Hubala” (1897-1940) jest dobrze znana. Przy okazji kolejnych rocznic przypomina się ją w wielu mediach. W 1973 r. nakręcono film „Hubal” wyreżyserowany przez Bohdana Porębę, w którym w rolę majora wcielił się Ryszard Filipski. Mimo ograniczeń cenzorskich Porębie udało się stworzyć film, który do dziś jest wysoko oceniany przez widzów.
W latach PRL bohaterskiego mjra Dobrzańskiego przedstawiano jako przykład bezmyślności sanacyjnych oficerów oraz egoistycznej donkiszoterii. Po roku 1989 „Hubal” w oficjalnych przekazach stał się bohaterem, ale nadal brakowało głębszej analizy motywów podejmowanych przez niego decyzji. Ten ostatni polski „zagończyk” obrósł legendą romantyczną i barwną, która znacznie lepiej trafiała do mediów niż rzetelna analiza jego rzeczywistej strategii wojskowej.
Postępowanie „Hubala” dalekie było od szaleńczej donkiszoterii, jaką mu przez lata przypisywano. Mjr Dobrzański kierował się strategiami stosowanymi od wieków.
Postępowanie „Hubala” dalekie było od szaleńczej donkiszoterii, jaką mu przez lata przypisywano. Mjr Dobrzański kierował się strategiami stosowanymi od wieków. Wiedział, że Francja potrzebuje kilku miesięcy na mobilizację wojska oraz że wojen nie zaczyna się zimą. Zakładał, w myśl sojuszniczych traktatów, że wiosną 1940 r. Francja uderzy na Niemcy, a w tej sytuacji oddział partyzancki na tyłach wroga byłby nieoceniony – mógłby realizować zadania dywersyjne i wywiadowcze. Celem „Hubala” i jego oddziału było przetrwanie w polu do wiosny 1940 r.
Historia potoczyła się jednak inaczej, a po wojnie historycy i publicyści oceniali jego postępowanie w odniesieniu do przebiegu wojny, a nie jego założenia i przewidywania we wrześniu 1939 r. „Hubal” przyjął jeden ze scenariuszy, który wydawał się prawdopodobny.
Na prezentowanej fotografii widać mjra Henryka Dobrzańskiego w mundurze z dystynkcjami majora, którym był od 1927 r.
Z mjr. Henrykiem Dobrzańskim i utworzonym przez niego po kapitulacji Warszawy oddziałem wiąże się wiele mniej znanych faktów, które ukazują, jak splatały się losy ludzi z kluczowymi wydarzeniami historycznymi.
Dobrzański, przyszły „Hubal”, był bratem stryjecznym Marii Mościckiej, drugiej żony prezydenta RP Ignacego Mościckiego. Jego kontakty z pierwszą damą były jednak sporadyczne i raczej kurtuazyjne. Tajemnicą poliszynela było to, że wielu oficerów wykorzystywało koneksje rodzinne do przyspieszenia kariery wojskowej. Dobrzański, choć miał takie możliwości, nigdy z tego nie skorzystał.
Mało mówi się o tradycjach rodzinnych „Hubala”. „Był on potomkiem płk. Dobrzańskiego, adiutanta króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Jego pradziadek po linii matki, Hipolit Lubieniecki, był oficerem powstania listopadowego, a jego dziadek Włodzimierz Lubieniecki był jednym ze znanych uczestników powstania styczniowego” – pisał Zdzisław Świstak w książce „Legendy i fakty o Hubalu”.
W cieniu wojennej historii pozostają także dokonania sportowe mjra Dobrzańskiego. W 1922 r. rozpoczął starty w krajowych zawodach hippicznych. Dwa lata później wszedł w skład reprezentacji Polski w jeździectwie i odniósł wraz z nią największy sukces – w Nicei Polska zdobyła po raz pierwszy Puchar Narodów, a Dobrzański siedem nagród w różnych konkurencjach. W kolejnych miesiącach wygrywał w prestiżowych zawodach w Wielkiej Brytanii, zdobywając złotą papierośnicę księcia Walii.
Do legendy przeszedł jego występ na I Międzynarodowych Zawodach Konnych w Warszawie w maju 1927 r., które wygrał mimo kontuzji w trakcie rozgrzewki. Był też zawodnikiem rezerwowym w składzie polskiej ekipy na igrzyska olimpijskie w Amsterdamie w 1928 r.
W pierwszych dniach września 1939 r. mjr Dobrzański trafił do Ośrodka Zapasowego w Białymstoku, gdzie został mianowany zastępcą dowódcy 110. Rezerwowego Pułku Ułanów dowodzonego przez ppłk. Jerzego Dąmbrowskiego. Ppłk Dąmbrowski miał opinię szaleńczo odważnego i brawurowego kawalerzysty, dowódcy, który nie przegrywa bitew. W latach 1919-1920 pod pseudonimem „Łupaszka” walczył jako „zagończyk” na Kresach Wschodnich, dając się mocno we znaki bolszewikom. To właśnie dzięki opowieściom o Dąmbrowskim mjr Zygmunt Szendzielarz, rozpoczynając w 1943 r. walkę partyzancką na Wileńszczyźnie, przyjął ten dobrze znany na Kresach pseudonim – „Łupaszka”.
17 września 1939 r., po agresji Związku Radzieckiego na Polskę, 110. Rezerwowy Pułk Ułanów pomaszerował w stronę Wilna, a następnie zmienił kierunek i ruszył do Puszczy Augustowskiej. Zdaniem części historyków 22 września we wsi Podmacharce Dąmbrowski podjął decyzję o rozwiązaniu pułku. W ich opinii to tam miała powstać jednostka nazywana później Oddziałem Wydzielonym Wojska Polskiego, którym dowodził mjr Dobrzański.
Zdaniem biografa „Hubala”, Łukasza Ksyty, na taki przebieg zdarzeń nie wskazują relacje świadków i dokumenty. W jego opinii doszło tam wyłącznie do przekształcenia jednostki w formację ochotniczą. Z pułku odeszło na Litwę zaledwie dwóch oficerów. Pozostała część oddziału ruszyła na południe, próbując uniknąć starć z oddziałami Armii Czerwonej. Mimo to w walkach z Sowietami pułk poniósł poważne straty, powiększane dodatkowo przez odchodzenie żołnierzy z oddziału. 25 września liczył zaledwie 200 żołnierzy.
28 września w Janowie pod Kolnem odbyła się narada dowództwa resztek pułku. Zdania historyków na temat jej przebiegu są podzielone – część z nich uważa, że podczas odprawy doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy ppłk. Dąmbrowskim a mjr. Dobrzańskim. Prawdopodobnie pierwszy z nich chciał podzielić pułk na małe oddziały i przebijać się na Litwę. Dobrzański uważał, że możliwa była dalsza walka oddziału i marsz w kierunku oblężonej Warszawy. Pułk ostatecznie podzielił się na trzy części i każda z nich ruszyła w inną stronę. Przy mjr. Dobrzańskim pozostało ok. 50 żołnierzy.
Wkrótce oddział mjra Dobrzańskiego dotarł do Krubek koło Wołomina. W tamtejszym majątku żołnierze dowiedzieli się o kapitulacji Warszawy. Tam również Dobrzański ogłosił, że nie zdejmuje munduru i nie zamierza maszerować w kierunku granicy z Węgrami. Większość żołnierzy zdecydowała się zrezygnować z walki. 1 października Dobrzański dowodził 20 kawalerzystami. Był to początek Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego, którym dowodził mjr Dobrzański pod pseudonimem „Hubal”. Podczas drogi w kierunku Gór Świętokrzyskich do oddziału dołączali nowi żołnierze. W szczytowym momencie liczebność Oddziału Wydzielonego Wojska Polskiego wynosiła 250 żołnierzy.
Jednym z oficerów, którzy pozostali przy „Hubalu”, był kpt. Maciej Kalenkiewicz, późniejszy współtwórca pomysłu nawiązania lotniczej łączności z okupowaną Polską oraz stworzenia grupy wyszkolonych dywersantów – spadochroniarzy.
Na przełomie listopada i grudnia 1939 r. kpt. Kalenkiewicz opuścił oddział za zgodą „Hubala” i przedostał się do Francji, gdzie dotarł w styczniu 1940 r. Tam wstąpił do odtwarzanej armii polskiej i wspólnie z przyjacielem, kpt. Janem Górskim, rozpoczęli lobbing na rzecz powołania grupy desantowo-dywersyjnej, nazwanej później cichociemnymi.
Kilkumiesięczne intensywne starania Górskiego i Kalenkiewicza dały w końcu efekt. Po klęsce Francji i utworzeniu 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej dowodzonej przez płk. Sosabowskiego Brytyjczycy zgodzili się na rozpoczęcie szkoleń dla przyszłych skoczków dywersantów. 15 lutego 1941 r. z Wielkiej Brytanii wystartował samolot z pierwszą grupą cichociemnych, którzy zostali zrzuceni na teren okupowanej Polski. W grudniu 1941 r. w ten sam sposób Kalenkiewicz wrócił do Polski jako cichociemny.
30 kwietnia 1940 r. o godz. 5.30 wskutek zdrady Niemcy zaskoczyli oddział „Hubala”, który nocował w lesie niedaleko wsi Anielin. Po krótkiej walce zginął mjr Henryk Dobrzański „Hubal” i kilku jego żołnierzy. Ciało majora Niemcy przewieźli do Tomaszowa Mazowieckiego, a następnie pochowali w nieznanym miejscu.
Archiwum fotograficzne Polskiej Agencji Prasowej liczy kilkadziesiąt milionów zdjęć i wciąż wzbogaca się o nowe kolekcje. Jego zasoby sięgają lat 20. XX wieku. Stanowi ważną część dziedzictwa narodowego. Zatrzymane w kadrach obrazy rejestrują każdy aspekt życia społecznego, politycznego, gospodarczego, kulturalnego i religijnego na przestrzeni ostatnich 100 lat.
Profesjonalna digitalizacja zasobów fotograficznych PAP umożliwia szeroki do nich dostęp przez stronę PAP (https://fotobaza.pap.pl/). Nad prawidłową identyfikacją oraz szczegółowym opisem zdjęć pracuje zespół specjalistów, przeglądając materiały źródłowe w czytelniach i archiwach. Klienci są na bieżąco informowani o nowych zdjęciach w Bazie Fotograficznej PAP.
Zainteresowała cię ta historia? Zapisz się na newsletter PAP Fotobox (https://rejestracja.pap.com.pl/fotobox) i co miesiąc odkrywaj m.in. archiwalne kadry dotyczące postaci, miejsc i wydarzeń.
Tomasz Szczerbicki (PAP)
szt/ miś/