Warszawa 12.1965. Wiec protestacyjny studentów Szkoły Głównej Planowania i Statystyki (Szkoła Główna Handlowa) przeciwko orędziu biskupów polskich skierowanemu do biskupów niemieckich. W spotkaniu, odbywającym się w Auli Głównej SGPiS, uczestniczy m.in. redaktor naczelny dziennika Życie Warszawy i poseł na Sejm PRL Henryk Korotyński (widoczny przy stole 3P). Fot PAP/Henryk Rosiak
Orędzie z 1965 r. biskupów polskich do niemieckich przyniosło konkretne owoce – powiedział PAP abp Józef Kupny. Dodał, że był to odważny gest przebaczenia otwierający historyczne wrota na drodze do zbliżania się obu narodów, czyli do pojednania.
Centralne obchody 60. rocznicy orędzia biskupów polskich do niemieckich odbędą się 18 i 19 listopada we Wrocławiu. Wezmą w nich udział członkowie episkopatów obu krajów, nuncjusz apostolski w Polsce i przedstawiciele władz obu państw.
PAP: Dlaczego w orędziu biskupi jako przedstawiciele Kościoła katolickiego wystąpili w imieniu narodu, skoro konsekwencje napaści w 1939 r. Niemiec na Polskę poniosło zróżnicowane etnicznie i religijnie społeczeństwo?
Abp Józef Kupny, metropolita wrocławski i zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski: Kościół katolicki nie chciał zawłaszczać tożsamości polskiego społeczeństwa. Orędzie miało swe uwarunkowania i konsekwencje polityczne, ale jego źródłem była Ewangelia, w której mowa o przebaczeniu, miłości bliźniego i miłości nieprzyjaciół. Było owocem kończącego się Soboru Watykańskiego II i częścią duchowych przygotowań do uroczystości Millenium Chrztu Polski w 1966 r. Było jednym z 27 podobnych przesłań skierowanych do różnych episkopatów świata. W tym sensie biskupi polscy występowali w nim przede wszystkim w imieniu polskiego Kościoła.
Z kolei ponadkonfesyjne znaczenie, jakiego szybko nabrał ten religijny gest, wynikało z tego, że Kościół katolicki był w rzeczywistości PRL-u czasów Władysława Gomułki głównym, jeśli nie jedynym, reprezentantem zniewolonego narodu, czyli „emanacją społeczeństwa obywatelskiego”.
PAP: Dlaczego Polacy, będąc jedną z największych ofiar wojny, w której zginęło ponad 6 mln naszych obywateli, a ponad 11 mln wywieziono do pracy przymusowej, a straty materialne, jak się dziś szacuje, sięgnęły 6 bln zł, mieli prosić o przebaczenie? Nie powinno być odwrotnie?
„(...) ponadkonfesyjne znaczenie, jakiego szybko nabrał ten religijny gest, wynikało z tego, że Kościół katolicki był w rzeczywistości PRL-u czasów Władysława Gomułki głównym, jeśli nie jedynym, reprezentantem zniewolonego narodu, czyli »emanacją społeczeństwa obywatelskiego«.”
Abp J.K.: Orędzie bardzo jednoznacznie przywołuje i eksponuje krzywdy i rany, jakich w czasie II wojny światowej ze strony Niemiec doznała cała Polska i właściwie każda polska rodzina. Jednak jako chrześcijanie wychodzimy wobec bliźnich z aktem miłosierdzia, jakim jest przebaczenie, nie dlatego, że doświadczyliśmy z ich strony skruchy, ale dlatego, że – jak pisał papież Benedykt XVI – „uwierzyliśmy miłości Boga”.
Nie ma tu żadnego politycznego symetryzmu, ale jest Ewangelia. Świadomość, że wszyscy jesteśmy grzeszni i że chcąc stanąć przed ołtarzem Millenium Chrztu Polski, musimy pojednać się z bliźnimi, także z tymi, którzy wyrządzili nam straszliwą krzywdę. W tym sensie biskupi polscy byli bardziej następcami apostołów niż uczestnikami wyrafinowanej dyplomatycznej czy politycznej gry.
PAP: Na ile biskupi przygotowali grunt pod orędzie? Czy zdawali sobie sprawę z reakcji naszego społeczeństwa i władz?
Abp J.K.: Prymas kard. Stefan Wyszyński zabiegał po wojnie o uregulowanie statusu polskiej administracji kościelnej na ziemiach zachodnich i północnych, co dokonało się dopiero w 1972 r.Z drugiej strony, zwłaszcza po głośnym kazaniu biskupa Juliusa Döpfnera w 1960 r. w Berlinie, w którym wprost mówił o niemieckich zbrodniach wojennych, ogromie polskich ofiar i o potrzebie ułożenia relacji z Polską, prowadzone były regularne kontakty i rozmowy polskiego i niemieckiego episkopatu, zwłaszcza podczas obrad soboru w Rzymie. Jednym z owoców była wspólna prośba obu episkopatów w 1963 r. do papieża Pawła VI w sprawie beatyfikacji zamordowanego przez Niemców w Auschwitz ojca Maksymiliana Kolbego.
Poza tym krótko przed oficjalnym podpisaniem orędzia, 18 listopada 1965 r., abp Bolesław Kominek za pośrednictwem korespondenta mediów PRL jego treść przesłał do wiadomości władzom w Warszawie. Ówczesne milczenie ekipy Gomułki mogło sugerować ciche przyzwolenie. Frontalny atak przyszedł dopiero później.
PAP: Czy list biskupów był zrozumiały dla księży?
Abp J.K.: W orędziu biskupi przypomnieli, że na przykład diecezje chełmińska czy włocławska straciły w czasie wojny prawie połowę swych księży. Pamiętajmy jednak, że mimo trwającej miesiącami brutalnej kampanii propagandowej aparatu PRL, wymierzonej w dokument i biskupów, tłumy wiernych w maju 1966 r. na Jasnej Górze oklaskami i okrzykami „przebaczamy” odpowiedziały prymasowi Wyszyńskiemu na jego słowo o potrzebie przebaczenia. To był jakiś przełom, niemożliwy bez odważnej postawy duchownych.
„(...) krótko przed oficjalnym podpisaniem orędzia, 18 listopada 1965 r., abp Bolesław Kominek za pośrednictwem korespondenta mediów PRL jego treść przesłał do wiadomości władzom w Warszawie. Ówczesne milczenie ekipy Gomułki mogło sugerować ciche przyzwolenie. Frontalny atak przyszedł dopiero później.”
PAP: Czy w ciągu kolejnych sześciu dekad nastał moment, w którym polskie społeczeństwo byłoby gotowe podpisać się pod słowami biskupów?
Abp J.K.: Choć dzisiejsze relacje polsko-niemieckie, zwłaszcza politycznie, możemy określić jako złożone, to orędzie przyniosło konkretne owoce, w tym m.in. traktat graniczny i hołd kanclerza Brandta przed pomnikiem Bohaterów Getta w grudniu 1970 r. w Warszawie, akcję „Znaki pokuty” młodych niemieckich chrześcijan z NRD, wsparcie RFN dla Polaków w czasie stanu wojennego, mszę pojednania w Krzyżowej w listopadzie 1989 r. czy współdziałanie w ramach NATO i UE. Dla mnie znaczące jest także i to, że św. Jana Pawła II zastąpił w 2005 r. szanowany przez nas w Polsce papież Niemiec, Benedykt XVI.
PAP: Jaki wpływ na list polskich biskupów miało memorandum wschodnie Ewangelickiego Kościoła w Niemczech „O sytuacji wypędzonych i stosunku narodu niemieckiego do ich sąsiadów”?
Abp J.K.: Odwaga niemieckich ewangelików, którzy wbrew ówczesnemu stanowisku środowisk niemieckich „wypędzonych”, w swym memorandum wschodnim z października 1965 uznali niemieckie winy i wezwali do przyjęcia ich konsekwencji, była zapewne ważnym impulsem dla odważnego ewangelicznego głosu polskich biskupów katolickich ogłoszonego kilka tygodni później.
PAP: Odpowiedź niemieckich biskupów na list o pojednaniu rozczarowała nie tylko Polaków, lecz także opinię światową. Dlaczego nie został on właściwie zrozumiany przez ówczesny episkopat Niemiec mimo wcześniejszych licznych rozmów dyplomatycznych z niemieckimi hierarchami?
Abp J.K.: Rozczarowująca powściągliwość w odpowiedzi niemieckich biskupów z 5 grudnia 1965 r. wynikała przede wszystkim z ich obaw o reakcję w znacznej mierze katolickich środowisk niemieckich „wypędzonych”, którzy nie przyjmowali jeszcze wówczas do wiadomości możliwości trwałego zrzeczenia się przez państwo niemieckie ich „stron ojczystych”. Być może biskupi niemieccy chcieli być też lojalni wobec ówczesnej linii RFN zakładającej uregulowanie kwestii granic i relacji z Polską dopiero po zjednoczeniu obu państw niemieckich.
We właściwy, odważny sposób na list polskich biskupów odpowiedzieli dopiero w marcu 1968 r. niemieccy katoliccy intelektualiści skupieni w środowisku Bensberger Kreis, wzywając w swym memorandum władze Niemiec i niemieckich hierarchów do jednoznacznego uznania granicy na Odrze i Nysie. Warto odnotować, że jednym z nich był młody wówczas teolog Josef Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI.
PAP: Czy po 60 latach można powiedzieć, że orędzie przyniosło zamierzony skutek?
Abp J.K.: To w kontekście dzisiejszych relacji politycznych kwestia złożona. Odważny religijny gest przebaczenia polskich biskupów niejako otwierał ciężkie historyczne wrota na drodze do możliwego zbliżania się Polski i Niemiec, które niektórzy nazywają pojednaniem.
„(...) mimo trwającej miesiącami brutalnej kampanii propagandowej aparatu PRL, wymierzonej w dokument i biskupów, tłumy wiernych w maju 1966 r. na Jasnej Górze oklaskami i okrzykami »przebaczamy« odpowiedziały prymasowi Wyszyńskiemu na jego słowo o potrzebie przebaczenia. To był jakiś przełom, niemożliwy bez odważnej postawy duchownych.”
Choć wiele udało się na tej drodze osiągnąć, to widzimy wyraźnie, że wzajemne relacje naszych krajów nie są wolne od różnic zdań, napięć i wzajemnych rozczarowań. Symbolem tych ostatnich na długo jeszcze pozostanie pewien nieszczęsny z polskiego punktu widzenia gazociąg.
Różnice zdań czy interesów między państwami, a nawet rywalizacja między nimi, to coś naturalnego. Oczekiwanie, że może być inaczej, byłoby utopią. Jako chrześcijanie mamy jednak prawo mieć nadzieję, że politycy, zwłaszcza ci przyznający się do chrześcijaństwa, będą tę naturalną w polityce grę o interesy własnego państwa prowadzili, unikając pokusy pychy, wyższości czy wrogości. To jest chyba owoc orędzia, o który możemy dziś pytać naszych polityków. Zwłaszcza tych przyznających się do swojej wiary.
PAP: Czy list miał wpływ na konklawe, które wybrało w 1978 r. kard. Karola Wojtyłę na papieża? W Kościele wierzymy, że wybór kolejnych papieży dokonuje się z natchnienia Ducha Świętego.
Abp J.K.: Możemy zakładać, że dobre relacje między biskupami z Polski i z Niemiec, które rozpoczęły się podczas Soboru Watykańskiego II, umocniły się, niezależnie od rozczarowującej odpowiedzi biskupów niemieckich, po roku 1965 i kontynuowane były w formie wzajemnych wizyt w latach 70. Istotnie mogły się przyczynić do tego, że podczas konklawe w październiku 1978 r. papieżem został wybrany kardynał z Polski, Karol Wojtyła.
PAP: Kardynał Wyszyński zwracał uwagę, że „przebaczyć” nie znaczy „zapomnieć”. Czy to oznacza, że Polska ma prawo żądać od Niemiec odszkodowań, w tym zwrotu zagrabionych dóbr kultury, które są obecnie w prywatnych rękach?
Abp J.K.: Stanowisko Kościoła katolickiego w Polsce w tej sprawie jest jasne. Wyraził je m.in. we wrześniu 2022 r. przy okazji ogłoszenia przez Polskę oficjalnego raportu o skali wojennych strat ówczesny przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki, a wcześniej, w 2017 r., biskupi z Zespołu Konferencji Episkopatu Polski ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec.
Papież Jan Paweł II, wzywając do przebaczenia między narodami, podkreślał, że „przebaczenie nie sprzeciwia się poszukiwaniu prawdy, ale wręcz domaga się prawdy”. Podobnie jak przebaczenie nie usuwa nakazu sprawiedliwego naprawienia zła.
Jako Kościół katolicki w Polsce przypominamy i będziemy przypominać zasadniczą wartość przebaczenia, wyznania win i pojednania, także między naszymi narodami. Poszukiwanie zaś praktycznych form sprawiedliwości w tym zakresie czy niezbędnego naprawiania zła pozostawiamy odpowiedzialności i roztropności demokratycznie wybranych polityków.
Zachęcamy ich, aby trudne sprawy między naszymi państwami rozstrzygać w duchu roztropnej dyplomacji, bez uciekania się do wrogości czy innych negatywnych emocji.
Rozmawiała: Magdalena Gronek (PAP)
mgw/ joz/ aba/ mhr/