Pod Poznaniem powstał pomnik upamiętniający więźniów politycznych okresu stalinowskiego, których zamordowano i potajemnie pochowano w lesie. Wśród pomordowanych byli członkowie podziemia niepodległościowego - mimo prób nie udało się dotąd odnaleźć ich grobów.
Pomnik w lasach między podpoznańskimi Gądkami a Kórnikiem upamiętnia osoby skazane przez stalinowskie sądy na karę śmierci w latach 1945-47. W wolnej Polsce zamordowani członkowie antykomunistycznej partyzantki zostali zrehabilitowani i uznani za ofiary zbrodni sądowych.
Jak powiedział PAP zaangażowany w upamiętnienie ofiar dziennikarz „Głosu Wielkopolskiego” Krzysztof M. Kaźmierczak, pomnik odsłonięto z okazji 68. rocznicy egzekucji Władysława Rachela.
„Był on sołtysem wsi Sucharzewo i został skazany na śmierć przez poznański Wojskowy Sąd Rejonowy za to, że przenocował oddział partyzantów podziemia niepodległościowego” – wyjaśnił PAP Kaźmierczak.
Według relacji naocznych świadków stalinowskie wyroki często wykonywał ówczesny naczelnik aresztu śledczego Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Poznaniu.
„Pochowane w lesie osoby mordowano tzw. metodą katyńską” – powiedział PAP Kaźmierczak. Kat zatrzymywał się przy lesie i szedł przodem prowadząc więźniów, gdy znalazł odpowiednie miejsce przepuszczał ofiary i strzelał im w tył głowy.
Mimo podejmowanych w ostatnich latach prób nie udało się odnaleźć miejsc pochówku ofiar stalinowskich sądów. W ich zlokalizowanie był zaangażowany m.in. Instytut Pamięci Narodowej i ks. Hieronim Lewandowski.
Ks. Lewandowski po II wojnie światowej był kapelanem aresztu śledczego; pełnił posługę dla skazanych i był obecny przy części egzekucji.
Pomnik powstał z inicjatywy społeczników i Nadleśnictwa Babki, a jego fundatorem jest poznański biznesmen Adam Smorawiński. (PAP)
pil/ ls/