Rola kobiet w Polskim Państwie Podziemnym, m.in. Ireny Komorowskiej i Karoliny Lanckorońskiej, była tematem spotkania, które zorganizowało Muzeum Historii Polski. Bez odwagi i poświęcenia kobiet nie byłoby skutecznego ruchu oporu - mówili uczestnicy środowej dyskusji.
"Symbolicznym przykładem niedoceniania kobiet, które tworzyły Polskie Państwo Podziemne, jest kształt Pomnika Powstania Warszawskiego przy pl. Krasińskich w Warszawie. Proszę zwrócić uwagę, że nie przedstawia on ani jednej postaci kobiecej. Tam są ukazani powstańcy, jest kapelan, ale nie ma kobiet, które przecież brały bardzo aktywny udział w polskim zrywie o niepodległość latem 1944 r." - powiedział PAP dyrektor Muzeum Historii Polski Robert Kostro, który otworzył spotkanie w Warszawie.
Dyskusja o roli kobiet w polskim ruchu oporu w latach 1939-1945 była związana z ukazaniem się książki "U boku dowódcy AK" - wspomnień Ireny Komorowskiej (zm. 1968), jednej z bardzo aktywnych uczestniczek polskiego ruchu oporu, a prywatnie małżonki gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego. Publikacja przedstawia działalność Komorowskiej w czasie wojny, opowiada też o trudnej adaptacji rodziny Komorowskich w Londynie i o stosunku do PRL osób walczących podczas okupacji o wolną Polskę. Książkę wspólnie wydały Muzeum Historii Polski i wydawnictwo Bellona.
"Symbolicznym przykładem niedoceniania kobiet, które tworzyły Polskie Państwo Podziemne, jest kształt Pomnika Powstania Warszawskiego przy pl. Krasińskich w Warszawie. Proszę zwrócić uwagę, że nie przedstawia on ani jednej postaci kobiecej. Tam są ukazani powstańcy, jest kapelan, ale nie ma kobiet, które przecież brały bardzo aktywny udział w polskim zrywie o niepodległość latem 1944 r." - powiedział dyrektor Muzeum Historii Polski Robert Kostro.
"Przez prawie całe życie matka była pełna energii i odwagi. Nigdy nie patrzyła wstecz, tylko do przodu. I co było trzeba zrobić, to robiła. W Wielkiej Brytanii na emigracji nauczyła się mówić w języku angielskim, także gotować i szyć. Zawsze wspierała ojca, a ich małżeństwo było bardzo szczęśliwe" - opowiadał syn Ireny i Tadeusza Komorowskich, Adam Komorowski.
Przypomniał też o solidarności Komorowskich z mieszkańcami walczącej stolicy. "Po wojnie Jan Nowak Jeziorański zapytał ojca: +Dlaczego pan generał nie uprzedził żony o wybuchu powstania?+ (w tym czasie Irena Komorowska była w zaawansowanej ciąży - PAP). Ojciec odpowiedział: +Proszę pana, ile kobiet było w tym czasie w ciąży w Warszawie? Nie mogłem ich wszystkich powiadomić, dlatego też nie mogłem o tym powiedzieć żonie" - wspominał Komorowski.
Dr Magdalena Gawin z Instytutu Historii PAN nawiązując do tych wspomnień podkreśliła, że w wielu opracowaniach dotyczących powstania pojawia się zarzut, że dowództwo Armii Krajowej było w uprzywilejowanej pozycji i było nieczułe na los ludności cywilnej. "A jednak generał Bór-Komorowski postanowił, że nie będzie w specjalny sposób chronił swojej żony. Trudno chyba znaleźć większy dowód na solidarność dowódcy AK z ludnością cywilną w tamtym czasie w Warszawie" - mówiła Gawin. Przypomniała też postać Wandy Pełczyńskiej, którą określiła jako jedną z najważniejszych i najinteligentniejszych kobiet XX-lecia międzywojennego, także zasłużoną dla AK.
Historyk Barbara Oratowska przypomniała z kolei o działalności pochodzącej z arystokracji Karoliny Lanckorońskiej, która - jak mówiła badaczka - mogła być "obywatelką świata, ale wolała być Polką". "Pierwszym działaniem Karoliny Lanckorońskiej i Ireny Komorowskiej była opieka nad jeńcami polskimi (...). Lanckorońska organizowała leki dla tych żołnierzy" - mówiła Oratowska. Przypomniała też, że po uwięzieniu Lanckorońskiej w Ravensbrueck wysyłała ona cenne meldunki do AK z informacjami o warunkach panujących w obozie.
O kobietach walczących w powstaniu warszawskim, ale także o ich wcześniejszym udziale w konspiracji opowiadała Maria Stypułkowska-Chojecka "Kama" - łączniczka batalionu "Parasol", która brała także udział w akcjach zbrojnych AK, m.in. w udanym ataku na nazistowskiego zbrodniarza Franza Kutscherę. "Może to zabrzmi sztucznie, ale ja byłam przesiąknięta miłością do ojczyzny. Tak nas w szkole uczono, to było w wierszach, piosenkach, tekstach książek" - mówiła Stypułkowska-Chojecka.
27 września br. minęła 75. rocznica powstania Służby Zwycięstwu Polski, która stała się zalążkiem Polskiego Państwa Podziemnego i jego zbrojnego ramienia - Armii Krajowej. Na terenach okupowanej przez Niemców i Rosjan Polski państwo to wypełniało podstawowe funkcje; działał podziemny rząd i parlament, tajne sądownictwo i oświata. Kierowane było z wolnych krajów sojuszniczych, głównie z Londynu, przez w pełni legalne władze naczelne Rzeczypospolitej: prezydenta, rząd i Naczelnego Wodza oraz ich krajowe przedstawicielstwa. (PAP)
nno/ gma/