16 grudnia 1944 r. oddziały niemieckie rozpoczęły operację „Wacht am Rhein” (Straż na Renie) – swoją ostatnią wielką ofensywę w czasie II wojny światowej. Jej celem było przecięcie alianckich linii zaopatrzeniowych i zniszczenie oddziałów brytyjskich operujących na terenie Belgii i Holandii.
Jesienią 1944 roku szeroko rozciągnięte linie komunikacyjne i trudności zaopatrzeniem w amunicję i paliwo, zmusiły oddziały alianckie do zwolnienia marszu i na zachód i ograniczenia działań bojowych. Niemcy wykorzystali tę okazję do wzmocnienia obrony na Linii Zygfryda i przygotowania planów nowej ofensywy.
Zakładała ona błyskawiczny atak przez zalesione tereny Ardenów, dotarcie do rzeki Mozy, zdobycie Brukseli i odbicie portu w Antwerpii, co nie tylko pozbawiłoby sprzymierzonych istotnej drogi zaopatrzenia, ale także odcięło od głównych sił alianckich armie brytyjskie stacjonujące w Belgii. Zniszczenie tych oddziałów mogło na długi czas przerwać działania militarne aliantów na froncie zachodnim, co dałoby Niemcom możliwość skupienia się na obronie przed spodziewaną ofensywą Armii Czerwonej, a być może – takie były nadzieje części dowództwa niemieckiego – podjęcie rokowań pokojowych z Wielką Brytanią i USA.
Do przeprowadzenia ofensywy wybrano Ardeny – pasmo wzgórz w południowej Belgii, słabo obsadzone przez oddziały amerykańskie. Ardeny nie pierwszy raz odegrały istotną rolę w niemieckich planach taktycznych – w 1940 roku to właśnie tędy Niemcy ominęli Linię Maginota, przedostając się na tyły wojsk francuskich. Gęste lasy rosnące na tym terenie pozwalały na ukrycie koncentracji oddziałów niemieckich przez lotnictwem przeciwnika i zaskoczenie go szybkim atakiem dywizji pancernych.
W zimowych walkach w Ardenach wzięło udział po obu stronach ponad półtora miliona żołnierzy. Straty aliantów wyniosły ok. 20 tysięcy zabitych i ok. 50 tysięcy rannych (niemal tyle samo zaginęło lub dostało się do niewoli). Niemcy stracili 16 tysięcy żołnierzy, rany odniosło ponad 40 tysięcy, a niemal 30 tysięcy dostało się do niewoli.
16 grudnia 1944 roku trzy niemieckie armie, liczące ok. 250 tysięcy żołnierzy, ruszyły do ataku. 6. Armia Pancerna SS pod dowództwem SS-Obergruppenfuehrera Seppa Dietricha kierowała się na Liégé, 5. Armia Pancerna generała Hasso von Manteuffla miała opanować węzły komunikacyjne w Bastogne i St. Vith, a 7. Armia generała Ericha Bandenbergera zabezpieczała ofensywę od strony południowej.
Korzystając ze złej pogody, uniemożliwiającej działanie alianckiego lotnictwa, niemieckie dywizje pancerne szybko posuwały się naprzód. Największe sukcesy odnosiła 5. Armia Pancerna, już rankiem 17 grudnia docierając do węzłów komunikacyjnych w St. Vith i Bastogne. Niemcy napotkali tam jednak zacięty opór oddziałów amerykańskich – nie udało im się zdobyć Bastogne, bronionego przez amerykańską 101. Dywizję Powietrznodesantową (w tym znaną z późniejszej książki Stephena Ambrose’a i telewizyjnego serialu Stevena Spielberga kompanię E 506. pułku piechoty – słynną „kompanię braci”), a St. Vith zajęli dopiero 23 grudnia, gdy natarcie niemieckie w Ardenach zaczęło się już załamywać.
Podobne opóźnienia zanotowała 6. Armia Pancerna SS Dietricha. Trudne warunki atmosferyczne, dzięki którym Niemcy nie byli narażeni na ataki brytyjskiego i amerykańskiego lotnictwa, obróciły się bowiem przeciwko nim – obfite opady śniegu i rozmiękłe drogi utrudniały poruszanie się jednostkom pancernym oraz funkcjonowanie szlaków zaopatrzeniowych. Brak postępów 6. i 7. Armii spowodował powstanie w linii frontu 80-kilometrowego wybrzuszenia, jednak plany taktyczne dowództwa niemieckiego nie zostały zrealizowane – nie zajęto najważniejszych węzłów komunikacyjnych, nie osiągnięto brzegów Mozy, nie zdobyto niezbędnych do kontynuowania ofensywy alianckich portów ani nawet polowych zapasów paliwa. Wspierające niemiecki atak operacje dywersyjne – m.in. wykorzystanie przebranych w mundury amerykańskie spadochroniarzy pułkownika Otto von Skorzenny’ego – także nie przynosiły spodziewanych efektów.
24 grudnia 1944 roku pogoda w Ardenach poprawiła się na tyle, że alianci mogli wykorzystać w działaniach bojowych lotnictwo, a do kontrofensywy ruszyły oddziały 3. Armii generała George'a Pattona oraz oddziały amerykańsko-brytyjskie dowodzone przez marszałka Bernarda Montgomery’ego. Załamanie się pogody i najniższe od wielu lat temperatury ułatwiły zadanie aliantom – pozbawione dostaw paliwa i amunicji dywizje przeciwnika wycofywały się lub szły w rozsypkę.
7 stycznia 1945 roku dowództwo niemieckie podjęło decyzję o zakończeniu ofensywy, a tydzień później armie generała Pattona i marszałka Montgomery’ego całkowicie zlikwidowały wyrwę w linii frontu zachodniego.
W zimowych walkach w Ardenach wzięło udział po obu stronach ponad półtora miliona żołnierzy. Straty aliantów wyniosły ok. 20 tysięcy zabitych i ok. 50 tysięcy rannych (niemal tyle samo zaginęło lub dostało się do niewoli). Niemcy stracili 16 tysięcy żołnierzy, rany odniosło ponad 40 tysięcy, a niemal 30 tysięcy dostało się do niewoli, ale skutki nieudanej ofensywy były dla nich o wiele poważniejsze – nie odrzucili aliantów od granic Niemiec, zużyli rezerwy paliwa i uzbrojenia, których brak okazał się kluczowy w dalszych walkach na froncie zachodnim, nie mogli sobie pozwolić na przerzucenie jakichkolwiek oddziałów na front wschodni.
Także nadzieje niemieckie na odrębny rokowania pokojowe z aliantami zachodnimi legły w gruzach – po porażce w Ardenach jasne stało się, że klęska Niemiec jest tylko kwestią czasu i to czasu niezbyt odległego. (PAP)
akł/ ls/