Doświadczenia obozowe i wojenne obecne są w całej twórczości Józefa Szajny, malarza, scenografa, reżysera, jednego z najwybitniejszych artystów drugiej połowy XX w. Był więźniem Auschwitz, gdzie dwukrotnie trafił do bloku śmierci, i obozu w Buchenwaldzie.
"Pisanie poezji po Auschwitz jest barbarzyństwem" - stwierdził w 1945 r. Theodor Adorno, niemiecki filozof, teoretyk muzyki, kompozytor, który w 1939 r. wyemigrował z Niemiec do USA. Adorno uznając, że sztuka po Auschwitz nie jest możliwa, zaprzestał komponowania.
Dyrektor muzeum w Buchenwaldzie powiedział, że może tam pracować tylko dlatego, że w 1944 roku powstało w tym miejscu jedno z największych dzieł sztuki nowoczesnej – "Apel" Józefa Szajny.
Doświadczenie obozowe okazało się jednym z dwu, obok tematu wolności, najważniejszych motywów twórczości Szajny, autora teatru paniki, teatru narracji plastycznej. Było obecne w jego rysunkach – tych pierwszych, powstałych jeszcze w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie w 1944 i 1945 r. - w spektaklach "Akropolis", "Pustym polu", "Rzeczy listopadowej", "Replice" – we wszystkich spektaklach i dziełach plastycznych, takich jak np. "Ściana butów", "Reminiscencje", "Sylwety i cienie". O nieustającym rozrachunku z barbarzyństwem totalitaryzmu świadczyła też aranżacja przestrzenna "Drang nach Osten - Drang nach Westen" z 1987 r.
"Według mnie – mówił Szajna - w wywiadzie („Życie”, 1997) – sztuka jest nie tylko możliwym, ale i koniecznym komunikatem. Poprzez twórczość, nie tylko osądzam, ale i oskarżam czas. Ten haniebny czas, gdy człowiek zaniedbał siebie. Konsekwencje tego trwają do dziś".
"Obóz koncentracyjny to moje doświadczenie - zaznaczał. – Tak, byłem numerem. W Oświęcimiu więźniem nr 18729, a w Buchenwaldzie nr 41408, czyli nikim. (...) Chyba nie było czegoś, co bardziej kompromitowałoby ludzkość niż obozy koncentracyjne i komory gazowe" – mówił Szajna. Tak formułował swój sąd o obozach: "To nie był Holokaust, to nie była martyrologia, to była Apokalipsa poznana z bliska, z autopsji".
Według twórcy zbyt szybko obozy i komory gazowe zaczęto wymazywać z pamięci, jak niewygodny wyrzut sumienia. Przekonał się o tym jeżdżąc po świecie. "Słyszałem, jak mówi się +polskie obozy koncentracyjne+, zapominając, kto je zbudował, a kto był ofiarą. W tym, co robię - zaznaczał - chciałem oddać prawdę historii, a nie spisywać na nowo historię kamuflażu".
W 1939 r. Józef Szajna miał siedemnaście lat, był przed maturą. Wojna dotknęła go w najbardziej czułym momencie życia. Zmobilizowany gimnazjalista wziął udział w kampanii wrześniowej. Był jednym z obrońców Lwowa. Zwolniony jako nieletni z wojska był świadkiem wkroczenia Armii Czerwonej na ziemie polskie. W listopadzie 1939 roku uciekł spod okupacji radzieckiej do okupowanego przez Niemców rodzinnego Rzeszowa. Przystąpił do pracy konspiracyjnej w Szarych Szeregach i Związku Walki Zbrojnej. Jego szkolnych kolegów wyłapali niemieccy żandarmi; gimnazjaliści zostali wysłani w pierwszym transporcie do Auschwitz.
Poszukiwany przez hitlerowców Szajna ukrywał się, potem próbował przedostać się do Armii Polskiej na Zachodzie. Na Węgrzech został aresztowany. Potem były więzienia na Słowacji, w Polsce i transport do Auschwitz. Z pięciu lat i ośmiu miesięcy wojny cztery i pół roku spędził w więzieniach i obozach. Głodował, był torturowany. Miał 21 lat, gdy w 1943 r. Niemcy wydali na niego wyrok śmierci. We fragmencie monografii pt. "Dno" wspominał: "Ważę tylko 46 kg, a jeszcze 4 miesiące temu miałem 78 kg wagi (...) Tyle się w nas zmieniło, że nie pamiętamy swoich twarzy. Kim jesteśmy?".
Później w twórczości artysty pojawią się ludzkie półpostaci, manekiny, torsy w pasiakach pozbawione twarzy. Zamiast głów są owale odcisków linii papilarnych – „ironiczny element identyfikacyjny, równoznaczny z numerem wytatuowanym na przedramieniu” – napisze Bożena Kowalska w szkicu "O plastyce Szajny". Podobnie się dzieje w cyklu rysunków i obrazów „Mrowiska”, które są złożone z głów-czaszek i zwielokrotnionych półpostaci w pasiakach.
Obóz koncentracyjny stał się dla twórczości artysty najtrudniejszym z trudnych punktów odniesienia. Z porażenia wojną i przezwyciężenia śmierci powstała inscenizacja teatralna – "Akropolis", którą przygotował Szajna wspólnie z Jerzym Grotowskim w Teatrze Laboratorium 13 Rzędów.
Kiedy w 1962 r. powstawało "Akropolis" według Wyspiańskiego, żywa była pamięć o wojnie. Szajna uważał, że aby odnieść się w spektaklu do dramatu obozów, akcja nie może, tak jak u Wyspiańskiego, rozgrywać się na Wawelu, lecz powinna na obozowym placu apelowym. Wprowadził na scenę rekwizyty dotąd w teatrze niespotykane: taczki, wanny, rury, druty, drewniane chodaki, zdezelowane buty, parciane worki, pomalowane na czarno podesty. Ta obozowa sceneria nie służyła jednak do pokazana konkretnych scen z Auschwitz, ale do oddania jego straceńczego klimatu, „uczyniła z +Akropolis+ - zdaniem krytyków – wstrząsający, ale i zuniwersalizowany symbol tego, co człowiek potrafi uczynić człowiekowi”.
Charakterystyczne dla twórczości Szajny wzajemne przenikanie się plastyki i kreacji teatralnych po raz pierwszy tak mocno objawiło się właśnie w "Akropolis". To wtedy narodził się styl wypowiedzi kojarzony wyłącznie z tym artystą: istota teatru Szajny – teatru narracji plastycznej. Po nim byli Grotowski, Kantor i dużo później Mądzik.
Taczki to, obok koła i drabiny, najbardziej charakterystyczne rekwizyty-znaki w twórczości Szajny. W 1996 r. pojawiły się poza teatrem – jako część instalacji w otwartej przestrzeni byłego obozu w Buchenwaldzie. Sześć postaci "heftlingów" (obozowych więźniów) naturalnej wielkości ustawił w tragicznym pochodzie; każda z postaci pcha taczkę z kamiennym blokami, każda kolejna coraz głębiej zapada się w ziemię.
Jako scenograf Józef Szajna zrealizował kilkadziesiąt przedstawień, jako reżyser - ponad dwadzieścia.
"Najpierw walczyłem o życie, a potem o jego sens – mówił Szajna ("Życie", 1997). - Wychodząc z bunkra mówiło się: i znowu jestem skazany na obóz. Tragedia życia i oczekiwanie śmierci z perspektywy obozu nie były jednoznaczne. Ludzie sami szli na druty. I nie wiadomo, czy to było samobójstwo, czy morderstwo. To próbowałem pokazać w swoich spektaklach. W scenariuszu do +Cervantesa+ pisałem: +śmierć jest we mnie, a ja z nią spać muszę+". Twórca jednak zaznaczał: „po obozie zaczęło się moje drugie, nowe życie. Swoją twórczością starałem się je uzasadniać. Trzeba bowiem było przyjąć jakiś program: trzeba było narzucić sobie życie”.
„Przyglądałem się z bliska pracy ojca właściwie już od 1979 r., gdy współpracowaliśmy przy aranżacji wystaw, aż po ostatnie lata jego życia" - zaznaczył w rozmowie z PAP syn artysty Łukasz Szajna, grafik, autor wystaw, który sprawuje pieczę nad archiwum ojca.
Towarzyszył on ojcu m.in. na Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Cervantino w Meksyku; podczas tournee teatru we Francji, a także w Essen, Bonn, Brukseli, w Instytutach Kultury Polskiej w Paryżu, Budapeszcie, Bukareszcie. "Te wydarzenia, które są tylko wybranymi przykładami, świadczą o stałej obecności dzieł Józefa Szajny w sztuce współczesnej, w kulturze nie tylko polskiej" – powiedział syn artysty.
W czasach bliższych, w kwietniu 2005 r., Józef Szajna otwierał wielką wystawę swoich prac w związku z jubileuszowymi uroczystościami 60-lecia wyzwolenia obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie pt. "Czy ktoś to słyszy?". "Miałem honor zaprojektować aranżację przestrzenną tej wystawy" – powiedział Łukasz Szajna.
W 2007 r. Józef Szajna położył kamień węgielny pod Kopiec Pamięci i Pojednania w Oświęcimiu. Projekt ten Łukasz Szajna zaprezentował w imieniu ojca na wielkiej wystawie w Parlamencie Europejskim w Brukseli w 2009 r.
Prace plastyczne Szajny znajdują się w zbiorach Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, w wielu muzeach i galeriach polskich i zagranicznych. W 2011 r. dwie prace prof. Józefa Szajny "Nasze życiorysy" i "Kompania karna" prezentowane były na wielkiej wystawie w Berlinie pt. "Obok. Polska – Niemcy. 1000 lat historii w sztuce". We współpracy z Galeriami Katarzyny Napiórkowskiej doszło do kilku ekspozycji prac artysty w Warszawie i Brukseli.
Józef Szajna jest też obok Grotowskiego i Kantora, bohaterem organizowanego od pięciu lat w Rzeszowie festiwalu "Źródła pamięci" poświęconego tym trzem twórcom, pochodzącym z Rzeszowa i Podkarpacia. "Organizując festiwal chcieliśmy się dowiedzieć, czy twórczość tej wielkiej trójki stanowi inspirację dla młodych teatrów, czy młodzi reżyserzy, scenografowie, aktorzy czerpią z ich dokonań" - powiedziała PAP Aneta Adamska, dyrektor artystyczna i pomysłodawczyni imprezy. "Okazało się, że w naszym regionie najbardziej znany jest Szajna, ale też uznany jest przez młodych twórców za najtrudniejszy wzór do przełożenia na własną wypowiedź artystyczną" - zaznaczyła.
W roku 1997, z okazji 75. rocznicy urodzin Józefa Szajny, w jego rodzinnym Rzeszowie, na specjalnie zaadaptowanym teatralnym poddaszu, utworzono stałą ekspozycję jego prac. Zebrana tam kolekcja: malarstwo, rysunek, kompozycje przestrzenne ze spektakli "Replika" i "Dante" ma charakter retrospektywny, dzięki czemu daje wgląd i w tematykę, i poetykę tej twórczości. "Jej istnienie, jak też częste pobyty artysty w ostatnich latach jego życia w Rzeszowie sprawiły, że jest on spośród naszej festiwalowej trójki najbardziej tu popularny" - dodała Adamska.
"Wkrótce minie siedem lat od śmierci ojca, a mogę powiedzieć, że wciąż rośnie zainteresowanie jego twórczością" - ocenił Łukasz Szajna, który również poinformował, że pod patronatem naukowym Instytutu Teatralnego powstała obszerna publikacja wraz z ilustracjami i zdjęciami, poświęcona Józefowi Szajnie; była to inicjatywa Bożeny Szajna - Sierosławskiej, historyka sztuki, kustosza MN, żony artysty, która jest też redaktorem tego opracowania.
Ważnym zamierzeniem dotyczącym archiwaliów jest digitalizacja twórczości artysty. Powstanie dwujęzyczny portal, który poza materiałami już zgromadzonymi do publikacji drukowanej, uzupełniony zostanie unikalnymi materiałami audiowizualnymi; filmami, wywiadami, fragmentami programów radiowych, telewizyjnych. "Obecnie – jak zaznaczył Łukasz Szajna – we współpracy z dyrektor Instytutu Teatralnego Dorotą Buchwald rozpoczynamy, korzystając już z zebranych materiałów, projekt Elektronicznej Encyklopedii Teatru Polskiego - Archiwum Józefa Szajny".
Anna Bernat (PAP)
abe/ mjs/ ls/ agz/