Pochodzący z Gdańska jednoosobowy bunkier żelbetowy z czasów II wojny światowej trafił w piątek do Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. Po konserwacji i innych niezbędnych zabiegach, zostanie udostępniony zwiedzającym.
Ważący około 2,5 tony schron stał w Gdańsku nad brzegiem Motławy, niedaleko centrum miasta. Po remoncie nabrzeża rzeki obiekt najprawdopodobniej zostałby rozebrany. Do pomorskiego konserwatora zabytków zgłosiła się jednak Fundacja Kulturalne Pomorze, która postanowiła zaopiekować się bunkrem i znaleźć sposób na jego ocalenie.
Fundacja porozumiała się z Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni, które zdecydowało się przyjąć schron. W piątek obiekt został przewieziony z Rusocina, gdzie był przechowywany na terenie jednej z tamtejszych firm zaprzyjaźnionych z Fundacją, do placówki w Gdyni. Schron stanął na dziedzińcu muzeum.
„Wstępne oględziny wskazują, że obiekt jest w dobrym stanie technicznym. Nasi pracownicy przeprowadzą w najbliższym czasie bardziej szczegółowe badania, które pokażą, jakie ewentualnie zabiegi konserwatorskie trzeba przy nim wykonać. Z całą pewnością pozostanie on na dziedzińcu naszej placówki, gdzie wystawiamy także inne eksponaty militarne” – powiedział PAP dyrektor Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni Tomasz Miegoń.
Schron ma formę pionowo ustawionego walca zakończonego stożkowatym dachem. Specyficzny kształt sprawił, że w polskiej nomenklaturze nazywano go schronem typu "ołówek", Niemcy używali wobec niego określenia "Ein Mann Bunker Splitterschutzbauten". W ścianach betonowego schronu znajduje się kilka otworów, które umożliwiały znajdującemu się wewnątrz żołnierzowi strzelanie z broni palnej.
Jak poinformował rzecznik pomorskiego konserwatora zabytków Marcin Tymiński, tego typu schrony były produkowane na wielką skalę w fabrykach betonu III Rzeszy w latach 1938-1945. „Pełniły one funkcje obserwacyjne i wartownicze. Ustawiano je na terenach portów, stoczni, fabryk i ważniejszych obiektów przemysłowych” – poinformował Tymiński dodając, że w Gdańsku i Gdyni zachowało się kilkanaście takich schronów.
„Ten obiekt będzie cieszył oko każdego miłośnika historii militarnej nie tylko Trójmiasta czy Polski. Wprawdzie w Trójmieście jeszcze gdzieniegdzie można takie obiekty spotkać, ale one powoli znikają, a nam zależy, by chociaż jeden taki schron został dla potomności zachowany” – powiedział PAP Miegoń.
Fundacja Kulturalne Pomorze przewiozła schron z Gdańska do Rusocina we wrześniu ub.r. Firma z Rusocina, na terenie której obiekt czekał do momentu znalezienia mu docelowego miejsca, na własny koszt wykonała m.in. wstępne czyszczenie obiektu. (PAP)
aks/ drag/