Zbigniew Danielak, który uratował 5 osób z płonącego helikoptera oraz Kazimierz Busma, który wybudował dom dla repatriantów z Kazachstanu zostali laureatami IV edycji nagrody im. Jana Rodowicza "Anody". Nagrodę dla "powstańców czasu pokoju" wręczono w piątek.
Nagrodę w tym roku przyznano w dwóch kategoriach: "wyjątkowy czyn" i "postawa życiowa, stanowiąca wzór do naśladowania dla młodych pokoleń". Honorowane są osoby wyróżniające się zaangażowaniem na rzecz innych i postawą stanowiącą przykład dla młodego pokolenia.
Nagroda upamiętnia postać Jana Rodowicza - żołnierza batalionu "Zośka" Armii Krajowej, uczestnika akcji pod Arsenałem, po wojnie studenta architektury, aktywnie zaangażowanego w zachowanie pamięci o powstaniu, który zmarł w 1949 r. w wyniku brutalnego śledztwa po aresztowaniu przez UB. Rodowicz jest kawalerem Orderu Virtuti Militari, dwukrotnie odznaczonym Krzyżem Walecznych oraz pośmiertnie Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
Podczas ceremonii wręczenia nagród w Muzeum Powstania Warszawskiego list od prezydenta RP Bronisława Komorowskiego odczytał Waldemar Strzałkowski, doradca z Kancelarii Prezydenta. "Muzeum opowiada o mieszkańcach tego miasta, którzy 70 lat temu stawili czoła złu, podejmując nierówny bój z niemieckim okupantem, w imię wolności ojczyzny i godności każdego jej obywatela. Bardzo się cieszę, że przesłanie, które stąd płynie, nie dotyczy jednak tylko historii naszego kraju, lecz jest skierowane do nas, współczesnych, a także sięga w przyszłość. Temu właśnie dobrze służy nagroda im. Jana Rodowicza +Anody+" - napisał prezydent.
Jan Ołdakowski, dyrektor MPW, podkreślił, że pokolenie "Anody" to jedno z najbardziej znaczących, najważniejszych w polskiej historii. "Wyzwanie, które przed nimi stanęło wymagało silnego charakteru, uczyło koleżeństwa i poświęcenia. To są wartości ważne w czasach pokoju. Dlatego też w czasie pokoju potrzebni są bohaterowie często skromni, umykający naszej uwadze" - powiedział Ołdakowski.
"Żyjemy w warunkach pokoju i bezpieczeństwa, które rzadko w dziejach Rzeczypospolitej trwały tak długo jak obecnie. Jednak cnoty, których wzór dali powstańcy w 1944 r. pozostają aktualne i niezmiernie potrzebne w każdym czasie. Ubóstwo, cierpienie, wypadki losowe; różnego rodzaju nieszczęścia i wykluczenie, które spotykamy na naszej drodze, to problemy, od których nie należy odwracać wzroku. One wołają o solidarność, domagają się działania, aktywnej pomocy. Trzeba się mierzyć z tymi wyzwaniami, próbując zaradzić niedostatkom, jakich doświadczają nasi bliźni. Dzięki temu czynimy nasz świat bardziej ludzkim, stajemy się lepsi i budujemy bardziej przyjazne społeczeństwo. To jest wielką zasługą wszystkich laureatów i nominowanych do nagrody" - podkreślił Komorowski.
W kategorii "wyjątkowy czyn" nagrodzono Zbigniewa Danielaka, mieszkańca Szczecina, który podczas pobytu w Kambodży, gdzie pełnił funkcję tłumacza w ramach Kontyngentu Wojskowego Misji Pokojowej ONZ, uratował pięcioosobową załogę z płonącego helikoptera. Brał także udział w akcji uwolnienia polskiego sanitariusza, porwanego przez wietnamską mafię.
"Jest wśród nas człowiek, który w obliczu nagłego, bardzo niebezpiecznego zdarzenia, zachował zimną krew. Wykazał się odwagą i hartem ducha. Był szybki i skuteczny, ratując życie kilku osób (...) Jesteśmy przejęci pańskim męstwem, okazanym 27 lutego 1993 r., gdy w tropikalnej dżungli, na płycie lotniska wojskowego uratował pan z rozbitego i płonącego helikoptera swoich kolegów, uczestników pokojowej misji wojskowej w Kambodży. Od pańskich przyjaciół wiemy, że działanie, jakiego się pan podjął, nie było przypadkowe, a wynikało z pańskiej natury" - napisano w uzasadnieniu przyznania nagrody.
Za "postawę życiową, stanowiącą wzór do naśladowania dla młodszych pokoleń" nagrodę otrzymał Kazimierz Busma, emerytowany kolejarz z akowską przeszłością, mieszkaniec wsi Kostry Podsękowięta na Podlasiu. Busma wybudował dom dla repatriantów z Kazachstanu i sprowadził do niego 10 polskich rodzin. Obecnie przygotowuje kolejny dom na przyjęcie dwupokoleniowej rodziny, organizuje także pomoc dla biednych rodzin z okolicy.
"Mój ojciec, Władysław Rodowicz, wspominając swojego stryjecznego brata, mówił, że Janek nigdy nie uważał się za bohatera i twierdził, że zawsze kierował się poczuciem obowiązku" - powiedział Antoni Rodowicz, członek kapituły nagrody, podkreślając, że nominowani - jak patron nagrody - w swoich działaniach kierowali się poczuciem obowiązku. "To, co po wojnie chciał robić Janek, czyli budować domy, dokonał pan Kazimierz Busma. Za własne pieniądze i własnymi rękami wybudował wielki dom, do którego sprowadził 10 polskich rodzin z Kazachstanu. Pan Kazimierz, urodzony w 1923 r. - tak jak Janek - rolnik, kolejarz, od 1940 r. w AK pod pseudonimem +Mały+, represjonowany po wojnie przez UB, działacz Solidarności Rolników, uczestnik strajków w Łomży i strajku okupacyjnego w Bydgoszczy w marcu 1981 r." - przypomniał biografię laureata.
Jak dodał Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego, pokolenie Jana Rodowicza "Anody" to jedno z najbardziej znaczących, najważniejszych w polskiej historii. "Los wyznaczył im rolę żołnierzy, ale dla nich celem nie była walka, ale normalne życie w wolnym kraju. Wyzwanie, które przed nimi stanęło wymagało silnego charakteru, uczyło koleżeństwa i poświęcenia. To są wartości ważne w czasach pokoju. Dlatego też w czasie pokoju potrzebni są bohaterowie często skromni, umykający naszej uwadze" - powiedział Ołdakowski.(PAP)
pj/ mhr/