Monarchistyczne iluzje Rosjan znajdują ucieleśnienie w poparciu przez nich prezydenta Władimira Putina - pisze w czwartek dziennik "Wiedomosti" w redakcyjnym materiale zatytułowanym "Monarchia bez cara".
Gazeta zwraca uwagę, że potomkowie niegdyś obalonych dynastii rzadko włączają się w państwach poradzieckich w życie społeczno-polityczne po kolejnej zmianie władzy i z nielicznymi wyjątkami nie odgrywają zauważalnej roli w kraju. Rzadko też - jak piszą "Wiedomosti" - udaje się im odzyskać swą własność, a wielkim książętom i ich krewnym trudno jest przywrócić sympatię byłych poddanych.
"Władze wielu krajów nauczyły się przekształcać nastroje monarchistyczne w poparcie dla aktualnych +ojców narodu+" - pisze dziennik.
Rosja, która w tych dniach obchodzi rocznicę tragicznego końca ostatniego cara Mikołaja II i jego rodziny, potwierdza tę prawidłowość - zaznacza dziennik. Wskazuje, że przywrócenia monarchii w Rosji życzy sobie od 10 proc. (ośrodek Lewady) do 15 proc. (ośrodek FOM) ankietowanych; to niemało, lecz dla większości monarchia pozostaje pięknym marzeniem.
"Ci, którzy wierzą w +dobrego cara+ w Rosji, popierają obecnego prezydenta i marzą o odbudowie wielkiego mocarstwa. Carskie (czy quasi-carskie) iluzje Rosjan znalazły w posowieckim okresie swoje ucieleśnienie w Borysie Jelcynie, następnie zaś we Władimirze Putinie" - zauważa dziennik.
"Potomkowie rosyjskiej dynastii szalenie rzadko pojawiają się w rosyjskiej przestrzeni publicznej, dystansują się od omawiania ważnych problemów politycznych" - piszą "Wiedomosti", które uważają takie postępowanie za błąd, gdyż - jak piszą - pozwala ono obecnej klasie rządzącej ignorować kwestię zwrotu majątku.
Choć powrót do ojczyzny rzadko bywa tryumfalny, to - jak pisze dziennik - "spadkobiercy Romanowów mogliby przypomnieć obecnej wyrachowanej i nieodpowiedzialnej władzy, że ma alternatywę".
W piątek przypada rocznica śmierci cara Mikołaja II Romanowa i jego rodziny, zastrzelonych przez bolszewików krótko po północy 17 lipca 1918 roku w Jekaterynburgu, na Uralu. Oblane kwasem i poćwiartowane zwłoki ofiar wrzucono do nieczynnych szybów górniczych w podmiejskim lesie.(PAP)
mmp/ ap/