III powstanie śląskie z 1921 r. było bardzo ważnym argumentem na rzecz nowego podziału Górnego Śląska po niekorzystnych dla Polski wynikach zorganizowanego kilka miesięcy wcześniej plebiscytu – ocenia historyk z Uniwersytetu Śląskiego prof. Zygmunt Woźniczka.
Mimo sukcesów militarnych, dla dyktatora powstania Wojciecha Korfantego miało być ono przede wszystkim demonstracją polskości Śląska – dodał naukowiec.
W nocy z 2 na 3 maja mija 95. rocznica wybuchu III powstania śląskiego. Rocznicowe uroczystości rozpoczną się w regionie już w najbliższy czwartek i potrwają przez kilka dni.
Prof. Woźniczka zauważył, że do dziś dyskusji na temat powstań śląskich towarzyszą skrajne opinie, często podyktowane emocjami lub polityką. Niektórzy określają je jako siłowe doprowadzenie do przyłączenia śląskich ziem do Polski, wbrew woli Ślązaków po przegranym plebiscycie.
„Oceniamy powstania przez dzisiejsze +tu i teraz+ i mówimy: +wojna domowa+, +polska awantura na Śląsku+, +polskie powstania+. Tymczasem ludzie żyli wówczas w zupełnie innych uwarunkowaniach, nie myśleli tak, jak my dzisiaj” - zaznaczył historyk.
Prof. Zygmunt Woźniczka: Ponieważ to była polityka, to oczywiście nie było rozwiązań idealnych. Zarówno Korfanty nie był świętym, ale skutecznie, czasem brutalnie działającym politykiem, tak samo Niemcy. To była brutalna walka o bogatą ziemię śląską – o przemysł, pieniądze, gospodarkę – jak zawsze w historii się dzieje.
Jak przekonuje, przed laty mieszkańcy Śląska czuli się albo Polakami, albo Niemcami – albo chcieli należeć do Polski, albo do Niemiec. Była też dość liczna grupa ludzi, która chciała utworzyć państwo śląskie, niezależne od Niemiec i Polski, ale nie zyskała większego poparcia na arenie międzynarodowej.
„Warszawa i Berlin chciały albo polskiego, albo niemieckiego Śląska, a jeśli już go podzielić, to tak żeby jak największy kawałek był po naszej stronie. I jedni, i drudzy wysyłali swoich ochotników; i jedni i drudzy chcieli to +wyszarpać+. Polska miała ten plus, że była po stronie zwycięskiej i miała poparcie Francji. Niemcy przegrały wojnę, ale Francja bała się, że w przyszłości znowu będą potęgą i będą szukały rewanżu za klęskę. W tej sytuacji Paryż chciał mieć na wschodzie silnego sojusznika. To ułatwiło podział Górnego Śląska korzystny dla Polski” - ocenił prof. Woźniczka.
„Ponieważ to była polityka, to oczywiście nie było rozwiązań idealnych. Zarówno Korfanty nie był świętym, ale skutecznie, czasem brutalnie działającym politykiem, tak samo Niemcy. To była brutalna walka o bogatą ziemię śląską – o przemysł, pieniądze, gospodarkę – jak zawsze w historii się dzieje” - wskazał.
Historyk przypomniał, że tworzenie się granic w Europie po I wojnie światowej było procesem skomplikowanym, zwłaszcza na terenach przygranicznych, gdzie ścierały się wpływy różnych kultur i narodowości. W zorganizowanym w 1910 r. spisie powszechnym i prawie 53 proc. mieszkańców Górnego Śląska zadeklarowało, że porozumiewa się po polsku, co w praktyce zazwyczaj oznaczało gwarę śląską. Dla Ponad 40 proc. mową ojczystą był język niemiecki. Ponad 4 proc. Górnoślązaków zadeklarowało dwa języki ojczyste: polski i niemiecki, inne osoby porozumiewały się po czesku.
W tej sytuacji spór wydawał się nieunikniony i pojawił się wraz z tworzeniem się nowego ładu po wojnie. „Korfanty już w 1918 r. w przemówieniu Reichstagu mówił o przyłączeniu Górnego Śląska do Polski, co wprawiło Niemców w osłupienie. Na Śląsku tymczasem coraz więcej Ślązaków czuło związki z odradzającą się za miedzą Polską” - przypomniał historyk.
Rozwiązaniem konfliktu miał być plebiscyt na Górnym Śląsku, o którego przeprowadzeniu zdecydowała w czerwcu 1919 r. Konferencja Wersalska. Teoretycznie ani Polska, ani Niemcy nie miały wywierać wpływu na decyzję mieszkańców. W praktyce było inaczej – w mniej lub bardziej zawoalowany sposób obie strony angażowały się w konflikt.
Jak mówi prof. Woźniczka, wielu ówczesnych Górnoślązaków obawiało się biedy, utraty miejsc pracy i tego, że będą musieli spłacać niemieckie reparacje wojenne. Ślązacy byli też rozczarowani polityką niemiecką - jak chociażby wcielaniem do armii i wysyłaniem na front w czasie I wojny światowej setek tysięcy mieszkańców tej ziemi. Tysiące ich zginęło lub zostało kalekami. Dążeniom ludności polskiej przeciwstawiała się niemiecka administracja i wojsko.
Niezadowolenie Polaków z decyzji o przeprowadzeniu plebiscytu oraz niemiecki terror i represje, m.in. dokonana 15 sierpnia 1919 r. masakra robotników w kopalni Mysłowice, doprowadziły do wybuchu w nocy z 16 na 17 sierpnia 1919 r. pierwszego powstania śląskiego. Wobec dużej przewagi zostało ono stłumione przez Niemców 26 sierpnia. Ten zryw – który według historyka miał genezę typowo ekonomiczną - skutkował zaostrzeniem nastrojów.
Niemcy bardzo surowo karali schwytanych powstańców - masowo ich rozstrzeliwano lub więziono. W obawie przed represjami 22 tys. powstańców oraz działaczy politycznych wraz z rodzinami uciekło do Zagłębia Dąbrowskiego. „To wzmogło napięcie i wzbudziło nienawiść, atmosfera stawała się coraz bardziej wojenna” - powiedział historyk.
Na początku 1920 r. w Opolu rozpoczęła pracę powołana na mocy Traktatu Wersalskiego Międzysojusznicza Komisja Rządząca i Plebiscytowa, która miała nadzorować przygotowanie i przebieg plebiscytu. Wraz z Komisją do regionu przybyły oddziały wojsk francuskich, włoskich i brytyjskich. Zastąpiły one niemiecką armię i oddziały Grenzschutzu (straży granicznej), pozostały jednak niemiecka administracja i policja. Jednocześnie zorganizowano dwa komisariaty plebiscytowe - kierowany przez Korfantego polski z siedzibą w Bytomiu oraz kierowany przez Kurta Urbanka niemiecki - w Katowicach.
17 sierpnia 1920 r. w Katowicach doszło do krwawych zamieszek, kiedy to francuscy żołnierze odtworzyli ogień do niemieckich bojówek demonstrujących przez biurem przedstawicielstwa Komisji Międzysojuszniczej zabijając i raniąc kilkunastu z nich. Wówczas to Niemcy bestialsko zamordowali polskiego lekarza Andrzeja Mielęckiego niosącego pomoc rannym. W tej napiętej atmosferze w nocy z 19 na 20 sierpnia 1920 r. wybuchło II powstanie śląskie.
Powstańcy opanowali powiaty: katowicki i bytomski oraz większość tarnogórskiego, rybnickiego, zabrzańskiego i lublinieckiego. Walki miały często krwawy przebieg. Wśród Niemców echem odbiło się spalenie przez powstańców wsi Hołdunow, co było aktem odwetu za niemiecki terror w tym m.in. za napaść i spalenie biura Polskiego Komisariatu Plebiscytowego w Katowicach i zamordowanie dwóch jego pracowników.
Wskutek blokady oddziałów powstańczych przez alianckie wojska powstanie zakończyło się 25 sierpnia na rozkaz jego dowódców. Powstanie było zwycięskie. Wycofano z terenu plebiscytowego policje niemiecka (Sicherheitspolizei - w skrócie Sipo), a w to miejsce powstała polsko-niemiecka policja plebiscytowa (Abstimmungspolizei - Apo). Polscy przedstawiciele objęli niektóre urzędy, a wielu przybyłych z głębi Niemiec bojówkarzy opuściło Górny Śląsk.
Plebiscyt odbył się 20 marca 1921 r. Uczestniczyło w nim 96,5 proc. osób z obszaru plebiscytowego. Obszar ten obejmował ok. 10,8 tys. km kw. - powiaty bytomski, katowicki, gliwicki, strzelecki, opolski, lubliniecki, kozielski, rybnicki, pszczyński, tarnogórski, kluczborski, głubczycki i część powiatu prudnickiego. Za przynależnością do Polski głosowało 40,4 proc. ludności, a do Niemiec - 59,5 proc.
Wśród przyczyn tego wyniku wymienia się przewagę ludności niemieckiej na znacznej części obszaru plebiscytowego, a także dopuszczenie udziału w głosowaniu ok. 200 tys. emigrantów, którzy urodzili się na Górnym Śląsku, ale później z niego wyjechali. Zwożono ich na głosowanie specjalnymi pociągami przez obie strony (z Polski w mniejszym zakresie).
Prof. Woźniczka, uważa, że ponad 40-procentowe poparcie dla Polski po tylu wiekach dominacji niemieckiej kultury i gospodarki, przy całkowitym opanowaniu administracji, nie należy uważać za aż tak dużą przegraną. Niemniej wyniki plebiscytu były dla mocarstw zachodnich argumentem za dokonaniem niekorzystnego dla Polski podziału terenu plebiscytowego.
Prof. Zygmunt Woźniczka: Z punktu widzenia Korfantego III powstanie miało być formą demonstracji polskości Śląska i dać argumenty rządom zwycięskich aliantów, w tym przede wszystkim Francuzom, żeby przyznać Polsce większy kawał Śląska niż ten, który zamierzano nam dać po plebiscycie. Zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie pokonać Niemców militarnie i w tej sytuacji rozstrzygnięcia szukał na płaszczyźnie dyplomatycznej.
Ostatnim argumentem mającym przeważyć spór na korzyść Polski miało być powstanie zbrojne. Po tajnej naradzie w Czarnym Lesie niedaleko Bytomia na początku maja 1921 roku z gen. Henri Le Rondem Korfanty decyduje o zorganizowaniu kolejnego powstania. Ogłosił się on jego dyktatorem, wcześniej rezygnując ze stanowiska komisarza plebiscytowego.
Walki trwały dwa miesiące. Najpoważniejsze starcia miały miejsce w okolicach Góry św. Anny na Opolszczyźnie. Powstańcy opanowali prawie cały obszar plebiscytowy. Utworzono administrację polską, a oddziały powstańcze - Polska Organizacja Wojskowa Górnego Śląska - przekształciły się w regularne wojsko. Według źródeł historycznych, w III powstaniu wzięło udział około 60 tys. Polaków w tym około 5 tys. żołnierzy i cywilów z Polski wspieranych - choć nieoficjalnie przez rząd polski. W walkach poległo - 1218 powstańców, a 794 odniosło rany.
W ocenie prof. Woźniczki, powstanie było przeprowadzone profesjonalnie, z nieoficjalnym wsparciem polskich dowódców przysłanych przez Józefa Piłsudskiego. „Z punktu widzenia Korfantego III powstanie miało być formą demonstracji polskości Śląska i dać argumenty rządom zwycięskich aliantów, w tym przede wszystkim Francuzom, żeby przyznać Polsce większy kawał Śląska niż ten, który zamierzano nam dać po plebiscycie. Zdawał sobie sprawę, że nie jest w stanie pokonać Niemców militarnie i w tej sytuacji rozstrzygnięcia szukał na płaszczyźnie dyplomatycznej” - wskazał prof. Woźniczka.
Jak podkreśla historyk, Korfanty działał bardzo umiejętnie – gdy Niemcy osiągnęli przewagę na polu walki, podpisał rozejm i w ostatecznie 5 lipca zakończył powstanie. „Uniknął klęski militarnej oraz przerodzenia się powstania w rewolucję społeczną. Nie doszło też do zniszczenia przemysłu Górnego Śląska. W efekcie zgodnie ze staraniem Korfantego powstanie było bardzo ważnym argumentem na rzecz nowego, korzystnego dla Polski, podziału Górnego Śląska” - zaznaczył Woźniczka.
12 października 1921 roku Rada Ligi Narodów zdecydowała o korzystniejszym dla Polski podziale Górnego Śląska. Z obszaru plebiscytowego, zamieszkanego przez ponad 2 mln osób, do Polski przyłączono 29 proc. obszaru i 46 proc. ludności. Do Polski włączono wówczas Katowice, Świętochłowice, Królewską Hutę (obecny Chorzów), Rybnik, Lubliniec, Tarnowskie Góry i Pszczynę. Podział był korzystny dla Polski gospodarczo - na przyłączonym terenie znajdowały się 53 z 67 istniejących kopalń, 22 z 37 wielkich pieców oraz 9 z 14 stalowni.(PAP)
kon/ dym/