Ofiary Gestapo upamiętniono w niedzielę przed gmachem MEN, w którym podczas II wojny światowej mieściła się główna siedziba Gestapo i więzienie. W hołdzie ofiarom harcerze złożyli kwiaty i zapalili znicze.
"1 listopada to taki dzień, w którym w sposób szczególny pamiętamy o tych, którzy zginęli za to, żebyśmy dzisiaj mogli się cieszyć wolną ojczyzną. Chcielibyśmy, żeby wszyscy uczniowie o tych ludziach na lekcjach historii pamiętali" - powiedziała dziennikarzom wiceminister edukacji Joanna Berdzik.
Inicjatywę składania kwiatów i zapalania zniczy przed gmachem MEN zapoczątkowała w 2014 roku minister edukacji narodowej Joanna Kluzik-Rostkowska. Minister mówiła wtedy, że tuż po wojnie istniała wśród warszawiaków tradycja - nie tylko palili znicze i zostawiali kwiaty na cmentarzach, ale również przychodzili przed budynek MEN.
W czasie II wojny światowej gmach przy Alei Szucha, przemianowanej na Strasse der Polizei, znalazł się na terenie tzw. dzielnicy niemieckiej. W samym budynku siedzibę miał Urząd Komendanta Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa Dystryktu Warszawskiego; część zajmowała Tajna Policja Państwowa, czyli osławione Gestapo. Parter i przyziemie lewego skrzydła zamieniono w więzienie śledcze.
W czasie II wojny światowej gmach przy Alei Szucha, przemianowanej na Strasse der Polizei, znalazł się na terenie tzw. dzielnicy niemieckiej. W samym budynku siedzibę miał Urząd Komendanta Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa Dystryktu Warszawskiego; część zajmowała Tajna Policja Państwowa, czyli osławione Gestapo. Parter i przyziemie lewego skrzydła zamieniono w więzienie śledcze.
Dziennie przesłuchiwano w nim nawet do 100 osób przywożonych z Pawiaka lub aresztowanych przez Gestapo w czasie akcji przeciw polskiemu podziemiu czy w ulicznych łapankach. Przywożono tam także więźniów z innych więzień i aresztów z terenu dystryktu warszawskiego.
"Ciężko się pracuje dla Polski, dla ojczyzny, ale najciężej dla niej cierpieć" - powiedział były więzień Pawiaka, KL Auschwitz-Birkenau i KL Mauthausen-Gusen, prezes Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych Stanisław Zalewski.
"Składamy kwiaty dlatego, że przez to miejsce przeszły tysiące Polaków, których można nazwać bohaterami" - podkreślił.
"Katusze, jakie przechodzili tutaj więźniowie i zatrzymani są nie do opisania. Metody znęcania się fizycznego i psychicznego niespotykane na świecie" - dodał.
W uroczystości wziął udział również Leszek Zabłocki, były więzień Pawiaka, KL Lublin i KL Gross-Rosen. "Robię wszystko, żeby do takiej sytuacji ludobójstwa, takiego nieludzkiego traktowania ludzi, takiego szczytu rasizmu, nigdy, o ile nam się to uda, nie doszło. Walczę o to, żeby nie przeinaczać prawdy i o to, żeby w przyszłości do takich sytuacji nie dopuszczać" - zaznaczył.
Wartę honorową przy tablicy pamiątkowej w Al. Szucha przed gmachem MEN pełnili harcerze z Warszawskiej Wodnej Drużyny Harcerskiej „Wir” (Szczep 296 Warszawskich Drużyn Harcerskich i Gromad Zuchowych „Palmiry”, Hufiec Warszawa – Praga Południe).
W areszcie w przyziemiu na "Szucha" więźniowie czekali na swoją kolej w czterech pozbawionych okien celach zbiorowych zwanych tramwajami (nazwa powstała od krzeseł, ustawionych dwoma rzędami wzdłuż ścian) oraz w dziesięciu celach pojedynczych – izolatkach. Stamtąd prowadzono ich na przesłuchania, którym towarzyszyły wymyślne tortury. Przeprowadzano je w gabinetach gestapo na górnych piętrach gmachu, czasem w kancelarii dyżurującego gestapowca w podziemiach.
Po wojnie część niemal nienaruszonego budynku zajmowanego ponownie przez Ministerstwo Oświaty przeznaczono dla Biura Kontroli przy Prezydium Krajowej Rady Narodowej. Prowadzone były też prace zabezpieczające w tej części gmachu, w której znajdowały się cele więzienia śledczego. W lipcu 1946 r. Rada Ministrów podjęła uchwałę o zachowaniu miejsca martyrologii polskiej przy alei Szucha. 18 kwietnia 1952 r. oficjalnie otwarto Mauzoleum Walki i Męczeństwa 1939-1945. (PAP)
ksi/ agz/