Dynamiczny i pełen niespodzianek jest pontyfikat papieża Franciszka, którego trzecia rocznica wyboru mija w niedzielę. W tym czasie udało mu się w dużej mierze zmienić oblicze Kościoła i przesunąć jego punkt ciężkości - na peryferia życia społecznego i świata.
Po Janie Pawle II, który przez prawie 27 lat zmienił oblicze świata, i Benedykcie XVI, faktycznie zmuszonym do nieuchronnej konfrontacji i porównań z legendą poprzednika-giganta, do Watykanu przybył papież z Argentyny, dając od pierwszej chwili wyraźnie do zrozumienia, że ma swoją, odmienną wizję posługi.
Jego styl nie jest wypracowany; to naturalna konsekwencja wcześniejszej posługi metropolity Buenos Aires, który mieszkał w zwykłym mieszkaniu, a nie w pałacu arcybiskupim, żył skromnie, odwiedzał przytułki, więzienia i ubogie dzielnice.
Absolutnie zaskakująca była decyzja wybranego pod wieczór 13 marca 2013 roku papieża, który postanowił przybrać imię Franciszek. Wcześniej nie nosił go żaden biskup Rzymu.
To w tym postanowieniu można było natychmiast odczytać zapowiedź stylu nowego pontyfikatu wzorowanego na postaci świętego Franciszka z Asyżu: radykalizm orędzia Ewangelii, troskę o ubogich i o pokój.
Gdy na konklawe odczytywano kolejne kartki z nazwiskiem Bergoglio i wybór był już pewny, brazylijski kardynał Claudio Hummes powiedział do przyszłego papieża: „Nie zapomnij o ubogich”.
Gdy na konklawe odczytywano kolejne kartki z nazwiskiem Bergoglio i wybór był już pewny, brazylijski kardynał Claudio Hummes powiedział do przyszłego papieża: „Nie zapomnij o ubogich”. „Tak przyszło mi na myśl imię: Franciszek z Asyżu, który jest dla mnie człowiekiem ubóstwa, pokoju, kochającym i strzegącym stworzenia, w tym czasie, kiedy nasza relacja z rzeczywistością stworzoną nie jest zbyt dobra” - tak wspominał te chwile papież.
„Tak przyszło mi na myśl imię: Franciszek z Asyżu, który jest dla mnie człowiekiem ubóstwa, pokoju, kochającym i strzegącym stworzenia, w tym czasie, kiedy nasza relacja z rzeczywistością stworzoną nie jest zbyt dobra” - tak wspominał te chwile papież podczas audiencji dla dziennikarzy, trzy dni po konklawe. Dodał wtedy także: „Jakże bardzo chciałbym Kościoła ubogiego i dla ubogich”.
Słowa te były zapowiedzią jego postawy i gestów; setek wypowiedzi w obronie ubogich i apeli o pokój na świecie, gdzie - według jego słów - trwa „trzecia wojna światowa w kawałkach”. Realizacją tej wypowiedzi jest też opublikowana w czerwcu zeszłego roku „ekologiczna” encyklika „Laudato si’” oraz rezygnacja z wielu elementów życia „dworu” za Spiżową Bramą.
Znaczącą zapowiedzą wielu nowości była również pierwsza doba po wyborze Jorge Bergoglio. Tuż po konklawe nowy papież szykując się do pierwszego wyjścia na balkon bazyliki Świętego Piotra odmówił założenia strojnej peleryny, którą podał mu ceremoniarz.
Watykaniści zwracali uwagę na ładunek emocji i przekazu, a zarazem prostoty, jaki krył się w papieskich słowach „dobry wieczór” na powitanie tysięcy ludzi. Wkrótce potem nowy papież wsiadł razem z innymi kardynałami - uczestnikami konklawe do małego autokaru, którym pojechał na kolację w watykańskim Domu Świętej Marty.
Następnego dnia rano, ku zaskoczeniu wszystkich, pojechał do pensjonatu dla duchowieństwa w centrum Rzymu, w którym zatrzymał się przed konklawe. Postanowił osobiście i z własnej kieszeni uregulować rachunek za pobyt. Stamtąd skierował swe kroki do szczególnie bliskiego mu miejsca w Rzymie: bazyliki Matki Bożej Większej. Od tamtej chwili odwiedza ją w ważnych momentach swego pontyfikatu, na przykład przed każdą podróżą i po jej zakończeniu. W ciągu trzech lat Franciszek był tam ponad 30 razy.
Trzecia rocznica wyboru Franciszka przypada w czasie ogłoszonego przez niego Roku Świętego dedykowanego miłosierdziu. Również to wielkie wydarzenie w życiu Kościoła zgodnie z jego zamiarem przebiega inaczej niż zorganizowany z ogromnym rozmachem Wielki Jubileuszu Roku 2000, gdy w Watykanie odbyły się dziesiątki masowych uroczystości. Teraz obchody trwają we wszystkich diecezjach na świecie. Największym wydarzeniem Roku Miłosierdzia będą zaś lipcowe Światowe Dni Młodzieży w Krakowie.
Również na miłosierdziu oparta jest w dużej mierze dyplomacja czasów Franciszka - zauważają watykaniści, według których w takiej właśnie perspektywie należy oceniać pokojowe inicjatywy Stolicy Apostolskiej. Papież powtarza: bez sprawiedliwości, troski o najuboższych, służby na rzecz wykluczonych oraz umiejętności przebaczenia nie będzie porozumienia między narodami i ludźmi. To geopolityka bez geopolityki, budowa mostów nade wszystko - podkreślają komentatorzy.
Dyplomatycznym sukcesem Watykanu jest przyczynienie się do normalizacji stosunków między Stanami Zjednoczonymi a Kubą. W całkowitej dyskrecji za Spiżową Bramą spotkały się delegacje obu krajów, których władze potem przyznały, że zaangażowanie Stolicy Apostolskiej miało decydujący wkład w przebieg rozmów.
Równie dyskretne i mozolne, długo prowadzone rozmowy doprowadziły do zapewne najważniejszego wydarzenia pontyfikatu, czyli spotkania papieża z patriarchą moskiewskim i całej Rusi Cyrylem 12 lutego na lotnisku w Hawanie na Kubie.
Papieżowi z Argentyny udało się zatem to, o co bezskutecznie zabiegali jego poprzednicy. Pierwsze spotkanie przywódców katolicyzmu i prawosławia od czasów schizmy sprzed prawie tysiąca lat było kluczowym wydarzeniem w dziejach chrześcijaństwa i obaleniem następnego muru, do czego dąży obecny papież. Do pojednania europejskiego chrześcijaństwa doszło natomiast poza granicami Starego Kontynentu, jakby na potwierdzenie głoszonej tezy, że środek ciężkości Kościoła znajduje się dzisiaj gdzie indziej.
Franciszek w swym ekumenicznym zaangażowaniu powtarza: nie czas na podziały i debaty teologiczne, kiedy przelewana jest krew chrześcijan.
Na początku czwartego roku pontyfikatu Franciszka ukaże się adhortacja apostolska na temat rodziny, stanowiąca podsumowanie dwóch synodów biskupów. Wciąż nie wiadomo, jakie będą papieskie konkluzje tych obrad, choć nie oczekuje się przełomu w najbardziej spornej kwestii dotyczącej zgłaszanego przez część hierarchii postulatu dopuszczenia rozwodników w nowych związkach do komunii.
Nie widać wciąż przełomu w sprawie gruntownej reformy Kurii Rzymskiej. Franciszek regularnie spotyka się z 9-osobową Radą Kardynałów i dyskutuje o przebudowie struktury Stolicy Apostolskiej, ale wciąż nie wiadomo, kiedy faktycznie to nastąpi.
To, co zdołał zrobić najszybciej, to reforma skażonego skandalami w przeszłości watykańskiego banku IOR. Kontynuując linię przejrzystości i porządków, zapoczątkowaną przez Benedykta XVI, Franciszek dopiął swego i doprowadził do tego, że instytucja ta funkcjonuje tak jawnie, jak nigdy wcześniej. Przebudował też całą strukturę finansów za Spiżową Bramą. Powstał Sekretariat ds. Ekonomii, opisywany jako odpowiednik ministerstwa finansów.
Odpryskiem tej wielkiej reformy jest toczący się z przerwami od listopada w Watykanie proces w sprawie Vatileaks, czyli wycieku tajnych dokumentów na temat szastania pieniędzmi przez część watykańskiej hierarchii i oporu wobec reform Franciszka. Po raz pierwszy w historii watykańskiego wymiaru sprawiedliwości na ławie oskarżonych zasiedli dziennikarze, autorzy książek o finansach za Spiżową Bramą, Gianluigi Nuzzi i Emiliano Fittipaldi. Przeciwko temu protestują środowiska dziennikarskie we Włoszech i w Europie.
Zrozumienie, przebaczenie, czułość, bliskość, miłość, otwarcie - takie zadanie papież stawia całemu Kościołowi, o którym mówi, że ma być jak “szpital polowy”, gdzie niesie się pomoc rannym. Jest to też w jego wizji Kościół „wychodzący do ludzi”, na peryferia świata, co potwierdza wiele z jego 12 zagranicznych podróży na cztery kontynenty.
„Geografia serca” - tak jeden z komentatorów podsumował kierunki, które często Franciszek wybiera; do ubogich krajów i regionów Ameryki Południowej oraz Azji, na peryferia Europy, czyli do Albanii i Bośni.
Sprzeciwia się zaś „obsesyjnemu”, jak sam mówi, przywiązaniu do doktryny, co z kolei budzi sprzeciw konserwatywnej części hierarchii oraz środowisk katolickich.
79-letni Franciszek umacnia swą pozycję moralnego przywódcy planety - uważa rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi. „Jest nauczycielem Kościoła i ludzkości” - dodał w związku z trzecią rocznicą wyboru.
Według sondaży papieżowi ufa 90 procent Włochów. Niektórzy kościelni hierarchowie przyznają, że trudno za nim nadążyć. Zwraca się też uwagę, że jego pontyfikat jest tak wyjątkowy, jak nadzwyczajne były okoliczności, w jakich się zaczął; po historycznej abdykacji Benedykta XVI.
Z Watykanu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ jhp/ ala/