Lech Wałęsa nie ma prawa zastrzec dostępu do dokumentów udostępnianych obecnie przez IPN, bo przysługuje to tylko osobom, które nie współpracowały ze służbami PRL - oświadczył w środę Rafał Leśkiewicz, szef Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN.
Poinformował on dziennikarzy, że Instytut przygotował do wysłania Wałęsie oficjalne powiadomienie o możliwości zapoznania się z nową dokumentacją o nim, zabezpieczoną przez prokuratorów IPN w domu Czesława Kiszczaka. Wkrótce potem rzeczniczka IPN Agnieszka Sopińska-Jaremczak sprecyzowała, że w związku z wpłynięciem do archiwum IPN nowych dokumentów "dotyczących Pana Prezydenta Lecha Wałęsy, została do niego wysłana taka standardowa informacja".
Art. 30 ust. 1 ustawy o IPN stanowi, że "każdy ma prawo wystąpić z wnioskiem do Instytutu Pamięci o udostępnienie do wglądu dotyczących go dokumentów będących w zasobach Instytutu". Zgodnie z art. 30 ust. 5 ustawy "w razie późniejszego odnalezienia w archiwum Instytutu Pamięci dokumentów dotyczących wnioskodawcy, należy go o tym poinformować oraz pouczyć o możliwości ponownego złożenia wniosku, o którym mowa w ust. 1".
Indagowany przez PAP, czy Wałęsa mógłby zastrzec dostęp do tych dokumentów, Leśkiewicz odparł: "niestety nie, dlatego że w trybie art 37 ustawy o IPN zastrzeżenie dostępu przysługuje jedynie tym osobom, które nie współpracowały z organami bezpieczeństwa państwa.
Rzeczniczka IPN Agnieszka Sopińska-Jaremczak pokreśliła, że wyrok sądu lustracyjnego z 2000 r. uznający oświadczenie Lecha Wałęsy za zgodne z prawdą, jest wiążący z punktu widzenia postępowania lustracyjnego. Nie może być on wzruszony ze względu na upłynięcie terminu 10 lat, w jakim byłoby możliwe wznowienie postępowania lustracyjnego na niekorzyść osoby lustrowanej. "Wyrok sądu lustracyjnego nie ogranicza natomiast swobody badań naukowych ani swobody wypowiedzi. Tym bardziej, że od jego wydania znane są nowe dokumenty, które nie były przedmiotem sądu w postępowaniu lustracyjnym" - dodała.
Artykuł ten stanowi, że swoje dane osobowe może zastrzec osoba, która otrzymała wgląd w dotyczące jej dokumenty, a zarazem nie zachowały się w stosunku do niej dokumenty "wytworzone przez wnioskodawcę lub przy jego udziale w ramach czynności wykonywanych w związku z jego pracą lub służbą w organach bezpieczeństwa państwa albo w związku z czynnościami wykonywanymi w charakterze tajnego informatora lub pomocnika przy operacyjnym zdobywaniu informacji".
Ponadto prawo do zastrzeżenia nie przysługuje w stosunku do dokumentów "wytworzonych przez wnioskodawcę lub przy jego udziale w ramach czynności wykonywanych w związku z jego pracą lub służbą w organach bezpieczeństwa państwa albo w związku z czynnościami wykonywanymi w charakterze tajnego informatora lub pomocnika przy operacyjnym zdobywaniu informacji".
Pytany, czy Wałęsa będzie mógł liczyć na to, że zostaną mu zorganizowane specjalne warunki do "bardziej prywatnego lub poufnego" zapoznania się z zawartością tych teczek, Leśkiewicz odparł, że nie widzi takiego powodu. "Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy komukolwiek zapewniać jakąś poufność udostępnienia dokumentów. Wszystkie dokumenty są udostępniane w czytelniach IPN na zasadach ogólnych i - tak jak każdy - pan prezydent Lech Wałęsa będzie miał możliwość zapoznania się z tymi dokumentami - prawdopodobnie w oddziale IPN w Gdańsku, jeśli takie będzie jego życzenie" - powiedział szef archiwów IPN.
Dodał, że Lech Wałęsa "będzie mógł także skorzystać z prawa do wniesienia do tych dokumentów własnych uwag, sprostowań, opinii, jeżeli będzie miał takie życzenie".
Według Leśkiewicza nie ma też błędu w tym, że IPN zabezpieczył, a teraz udostępnia wszystkie dokumenty z domu Kiszczaków: również prywatne notatki i zapiski Czesława Kiszczaka pochodzące nawet z lat 90. i późniejszych.
"Wszystkie dokumenty, które zawierają informacje z zakresu ustawowej działalności IPN, mogą być przechowywane przez IPN. To znaczy, że nie tylko dokumenty wprost wytworzone przez organy bezpieczeństwa państwa podlegają przekazaniu, ale także takie, które zawierają informacje o działalności tych organów. Te dokumenty osobiste, które zostały zabezpieczone przez prokuratorów, a teraz trafiły do archiwum, zawierają informacje o wydarzeniach z okresu PRL. Są to osobiste uwagi i interpretacje wydarzeń pisane ręką Czesława Kiszczaka, więc jak najbardziej podlegają przekazaniu do IPN i udostępnieniu na zasadach ogólnych" - ocenił. Dodał, że czas wytworzenia tych dokumentów nie ma znaczenia.
W sierpniu 2000 r. Sąd Lustracyjny orzekł, że Wałęsa złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne, iż nie był agentem służb specjalnych PRL. Wałęsę lustrował sąd z urzędu jako kandydata w wyborach prezydenckich. W 2005 r. Wałęsa dostał od IPN status pokrzywdzonego, czyli osoby rozpracowywanej przez służby PRL.
Rzeczniczka IPN podkreśliła, że Wałęsa uzyskał ten status na podstawie przepisu art. 30 ustawy o IPN w brzmieniu obowiązującym sprzed 15 marca 2007 r., przy uwzględnieniu stanowiska wyrażonego w orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. Zgodnie z tym przepisem każdemu przysługiwało prawo wystąpienia z pytaniem do IPN, czy jest pokrzywdzonym w rozumieniu ustawy. Instytut udzielał zaś pokrzywdzonym, na ich wniosek, informacji o posiadanych i dostępnych, dotyczących ich dokumentach.
Ten stan zmieniła nowelizacja ustawy o IPN, która weszła w życie 15 marca 2007 r. Instytucja pokrzywdzonego została zniesiona i znikła z porządku prawnego. Od tego czasu, zgodnie z art. 30 ust. 1 ustawy o IPN w nowym brzmieniu "każdy ma prawo wystąpić z wnioskiem do Instytutu Pamięci o udostępnienie do wglądu dotyczących go dokumentów będących w zasobach Instytutu". "W związku z wyeliminowaniem instytucji pokrzywdzonego z porządku prawnego kwestia statusu pokrzywdzonego Pana Prezydenta Lecha Wałęsy nie może być przedmiotem jakichkolwiek rozstrzygnięć" - dodała rzeczniczka IPN.
Pokreśliła, że wyrok sądu lustracyjnego z 2000 r. uznający oświadczenie Lecha Wałęsy za zgodne z prawdą, jest wiążący z punktu widzenia postępowania lustracyjnego. Nie może być on wzruszony ze względu na upłynięcie terminu 10 lat, w jakim byłoby możliwe wznowienie postępowania lustracyjnego na niekorzyść osoby lustrowanej.
"Wyrok sądu lustracyjnego nie ogranicza natomiast swobody badań naukowych ani swobody wypowiedzi. Tym bardziej, że od jego wydania znane są nowe dokumenty, które nie były przedmiotem sądu w postępowaniu lustracyjnym" - dodała rzeczniczka.
16 lutego w domu Marii Kiszczak prokurator IPN zabezpieczył dokumenty, które podlegały przekazaniu do IPN - w sumie było to sześć pakietów. Czynności podjęto w ramach wszczętego w 2015 r. śledztwa ws. ukrycia przez osobę nieuprawnioną dokumentów podlegających przekazaniu IPN. Prawo przewiduje karę od 6 miesięcy do 8 lat więzienia dla tego, kto "będąc w posiadaniu dokumentów podlegających przekazaniu Instytutowi, uchyla się od ich przekazania, utrudnia przekazanie lub je udaremnia". Wdowa po Kiszczaku zgłosiła się do IPN, oferując sprzedaż dokumentów za 90 tys. zł.
IPN udostępnił w poniedziałek dokumenty TW "Bolka", w których jest m.in. odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Prezes IPN Łukasz Kamiński zapowiedział, że dokumenty będą poddane różnego rodzaju badaniom i weryfikacji, w tym także "ekspertyzom typu grafologicznego". Według opinii eksperta archiwisty dokumenty "Bolka" są autentyczne.
"Nie może być żadnych materiałów mojego pochodzenia" - zapewnia Wałęsa. Pisał w sieci, że nie współpracował z SB, ale popełnił błąd, dał słowo "sprawcy" i nie może ujawnić prawdy. Wskazał, że jako donosy mogły zostać wykorzystane jego odręczne notatki zarekwirowane podczas rewizji. Ostatnio podał, że esbecy musieli wykazywać, że współpracuje i pisali za niego donosy, by brać na jego konto pieniądze. (PAP)
wkt/ sta/ pz/