Czerwiec '76 r. jest kluczowy z powodu reakcji opozycji inteligenckiej, która szybko wyraziła publicznie protest przeciwko represjom wobec uczestników protestów, a także udzieliła im pomocy – mówi dr hab. Jan Skórzyński z Collegium Civitas. Taka była geneza powstania Komitetu Obrony Robotników - dodaje.
40 lat temu, 25 czerwca 1976 r., w Radomiu, Ursusie, Płocku i w wielu innych miastach Polski wybuchły protesty, które do historii przeszły jako Czerwiec '76.
PAP: Pierwsza połowa rządów Edwarda Gierka była zdominowana przez tzw. „propagandę sukcesu”. Jednak już w grudniu 1975 r. podczas VII Zjazdu PZPR Gierek mówi o pogarszaniu się sytuacji gospodarczej PRL. Czy władze, między innymi poprzez Służbę Bezpieczeństwa, rejestrowały objawy wzrostu niezadowolenia społecznego i sprzeciwu wobec polityki władz?
Dr hab. Jan Skórzyński: Przedmiotem uwagi SB z pewnością była kontestacja środowisk inteligenckich. Jej przejawem była kampania listów protestacyjnych na przełomie 1975 i 1976 r. przeciwko zmianom w konstytucji PRL. Objęła ona kilka tysięcy osób, polskie elity intelektualne i twórcze. Najciekawszym z tych dokumentów jest List 59, nazywany tak z uwagi na liczbę sygnatariuszy, choć podpisało go w sumie 66 osób. Zawierał on bardzo daleko idące postulaty demokratyczne, takie jak wolność słowa, zniesienie cenzury, wolność związków zawodowych, autonomia uniwersytetów i wolne wybory do Sejmu. Było to więc w istocie przekreślenie zasad systemu komunistycznego i wprowadzenie porządku liberalnej demokracji.
Dr hab. Jan Skórzyński: Do połowy lat siedemdziesiątych polityka Gierka polegająca w dużej mierze na podnoszeniu stopy życiowej i poprawy warunków życia, zarówno w miastach jak i na wsi, cieszyła się poparciem społecznym. Poparcie to było jednak ściśle uwarunkowane. Jak się okazało, przy pierwszej próbie zmiany jej założeń, jaką była podwyżka cen żywności, zaufanie do rządzących legło w gruzach.
Mimo że program ten nie miał szans na realizację, to jednak pokazywał bardzo wyraźną ewolucję środowisk opozycyjnych, porzucenie właściwych dla nurtu rewizjonistycznego prób naprawy socjalizmu.
Do połowy lat siedemdziesiątych polityka Gierka polegająca w dużej mierze na podnoszeniu stopy życiowej i poprawy warunków życia, zarówno w miastach jak i na wsi, cieszyła się poparciem społecznym. Poparcie to było jednak ściśle uwarunkowane. Jak się okazało, przy pierwszej próbie zmiany jej założeń, jaką była podwyżka cen żywności, zaufanie do rządzących legło w gruzach.
PAP: Władze z pewnością zdawały sobie sprawę z konsekwencji podwyżek cen żywności w czerwcu 1976 r., ale czy były przygotowywane na możliwe protesty społeczne?
Dr hab. Jan Skórzyński: Przygotowywały się bardzo pieczołowicie. W stan gotowości postawiona została bardzo duża część aparatu bezpieczeństwa i milicji. Podjęto jednocześnie bardzo ważną decyzję o zakazie użycia broni palnej przy tłumieniu ewentualnych rozruchów i strajków. Funkcjonariusze mieli być w takich wypadkach pozbawieni tego rodzaju broni. Miało to ograniczyć potencjalny konflikt do rozmiarów, jak się wydawało, bezpiecznych dla władzy. Gierek doskonale pamiętał, że sam doszedł do władzy dlatego, że jego poprzednik nakazał strzelanie do robotników, przekreślając tym samym możliwość kontynuowania swoich rządów. Gomułka został zmuszony do odejścia. Między innymi dlatego Gierek do końca swoich rządów nie podjął decyzji o pójściu na ostrą konfrontację z opozycją.
Przed czerwcem 1976 roku podjęto również prewencyjne kroki wobec opozycjonistów. Wezwanie na przymusowe ćwiczenia wojskowe dotknęło między innymi Jacka Kuronia. Miało im to uniemożliwić swobodne działania na wypadek konfliktu.
Władza więc spodziewała się kłopotów, choć miała nadzieję, że do nich nie dojdzie. Z drugiej strony wydawało się bowiem, że Gierek cieszy się dużą popularnością. Stąd wynikało zaskoczenie rozmiarami protestów oraz ich siłą.
PAP: Czy władze dysponowały ocenami rzeczywistego poparcia dla rządów ekipy Edwarda Gierka? Inicjatywy takie jak List 59 miały charakter elitarny, a nie masowy i dotyczyły głównie sfery praw człowieka i demokracji, a nie postulatów socjalnych i nie mogły służyć do pełnej oceny nastrojów społecznych.
Dr hab. Jan Skórzyński: W Liście 59 był jeden ważny postulat ze sfery socjalnej – swoboda tworzenia wolnych związków zawodowych. Okazało się, że jest to punkt kluczowy dla późniejszej historii oporu wobec władzy. Przypomnijmy, że głównymi autorami tego listu byli Jan Olszewski, Jacek Kuroń i Jakub Karpiński.
Oczywiście władze nie dysponowały wówczas sondażami opinii publicznej, więc zdawały się na informacje pochodzące od Służby Bezpieczeństwa. Dotyczyły one głównie incydentów, takich jak „wrogie” wypowiedzi, pojawiające się ulotki, napisy na murach itp. Nie świadczyły one oczywiście o trwałym oporze, ale tlącym się niezadowoleniu społecznym. Władze nie mogły być pewne tego, w jakim stopniu ich polityka cieszy się poparciem. Realnym sondażem były dopiero protesty i strajki z 25 czerwca 1976 r. Z drugiej strony znajdujemy w zapiskach prowadzonych przez tak prominentne postacie z kręgu władzy jak Józef Tejchma, relacje o rozmowach w kierownictwie PZPR, które uważało, że decyzja o podwyżkach była konieczna ekonomicznie, ale niezwykle niebezpieczna politycznie.
PAP: Często niedoceniana jest skala protestów z czerwca 1976 r. Jakie były rzeczywiste rozmiary tych wydarzeń w skali całego kraju?
Dr hab. Jan Skórzyński: W tych ocenach możemy się opierać jedynie na oficjalnych dokumentach. Szacowano, że w protestach tego dnia wzięło udział w całej Polsce osiemdziesiąt tysięcy osób. Moim zdaniem jest to dolna granica rozmiarów tego buntu. Tak czy inaczej było to bardzo dużo jak na państwo dyktatorskie, w którym nie było miejsca na wyrażanie niezadowolenia. Pamiętajmy, że wszystkie wystąpienia wymagały dużej odwagi, ponieważ były z punktu widzenia władz buntem przeciw obowiązującemu porządkowi.
Dr hab. Jan Skórzyński: Szacowano, że w protestach tego dnia wzięło udział w całej Polsce osiemdziesiąt tysięcy osób. Moim zdaniem jest to dolna granica rozmiarów tego buntu. Tak czy inaczej było to bardzo dużo jak na państwo dyktatorskie, w którym nie było miejsca na wyrażanie niezadowolenia. Pamiętajmy, że wszystkie wystąpienia wymagały dużej odwagi, ponieważ były z punktu widzenia władz buntem przeciw obowiązującemu porządkowi.
Co równie ważne sprzeciwy wobec polityki władz objęły wiele miejsc w Polsce. W Radomiu, Płocku i Ursusie przybrały charakter otwartych protestów i zamieszek ulicznych. Strajki miały jednak miejsce również w Łodzi, Szczecinie, Stoczni Gdańskiej, w Warszawie, a także na Podhalu.
PAP: Szczególnie interesujący wydaje się wątek protestów na Wybrzeżu. Można stwierdzić, że reżimowi nie udało się złamać robotników, którzy po tak strasznych wydarzeniach jak te z grudnia 1970 r. znów byli w stanie przystąpić do strajku. Musiało to być duże zaskoczenie dla władz.
Dr hab. Jan Skórzyński: Wybrzeże przechowało pamięć o Grudniu 1970 r. Z jednej strony była to pamięć o masakrze, ale z drugiej – o odważnym sprzeciwie i politycznym zwycięstwie, jakim były upadek Władysława Gomułki i odwołanie podwyżki cen przez Edwarda Gierka w lutym 1971 r. Myślę więc, że nie była to tylko pamięć o tragedii, ale i o potencjale tkwiącym w solidarnych protestach. Nie może więc dziwić, że późniejsze strajki w sierpniu 1980 r. były w dużej mierze organizowane przez ludzi aktywnych w Grudniu 1970 r., takich jak Lech Wałęsa czy Marian Jurczyk.
PAP: Protesty z 1976 r. trwały znacznie krócej, niż te z Grudnia 1970 r. i sierpnia 1980 r. Czy robotnicy podjęli wówczas próby nadania swoim wystąpieniom jakiejś formy zorganizowanej?
Dr hab. Jan Skórzyński: Nie. Był to protest najbardziej żywiołowy i pozbawiony form organizacyjnych. Trwał zaledwie jeden dzień i nie wyłoniło się żadne przywództwo, nie wiemy nic o listach żądań i postulatów. Nie odtworzył się w czerwcu 1976 r. model walki robotników z grudnia 1970 r. i stycznia 1971 r.
Z tego punktu widzenia Czerwiec 1976 r. był więc krokiem w tył w rozwoju form społecznego protestu, ale jednocześnie jest kluczowy z powodu bardzo szybkiej i skutecznej reakcji opozycji inteligenckiej. W odróżnieniu od grudnia 1970 r. bardzo szybko zabrała ona głos i wyraziła publicznie protest przeciwko represjom wobec uczestników protestów. Już w lipcu 1976 r. grupy niepokornej inteligencji rozpoczęły organizowanie bezpośredniej pomocy dla prześladowanych. Taka była geneza powstania Komitetu Obrony Robotników.
PAP: Wobec protestujących władze zastosowały wiele form represji, m.in. tzw. ścieżki zdrowia. Brutalność w tłumieniu tych protestów była jednak zupełnie inna niż w grudniu 1970 r. lub czerwcu 1956 r. Czy nie wynikało to m.in. z uzależnienia kredytowego PRL od Zachodu oraz podpisania w 1975 r. w Helsinkach Aktu Końcowego Konferencji Bezpieczeństwa i Wspólpracy w Europie wraz z rozdziałem dotyczącym praw człowieka?
Dr hab. Jan Skórzyński: Z pewnością miało to duże znaczenie. Ekipa Edwarda Gierka była świadoma rosnącego uzależnienia od pomocy kredytowej i importu z zachodu. PRL znajdowała się już w pętli zadłużenia zagranicznego i bez wątpienia przy podejmowaniu decyzji politycznych, takich jak rozprawa z protestującymi robotnikami i opozycją demokratyczną, brano pod uwagę reakcję Zachodu. Obawiano się, że represje wobec opozycji demokratycznej, mającej poparcie w Europie Zachodniej, zniweczą wizerunek najbardziej „liberalnego” reżimu komunistycznego, którym cieszyła się ekipa gierkowska i Zachód zakręci kurek z kredytami. Toteż do końca swoich rządów nie zdecydowała się na przeprowadzenie procesów politycznych.
Dr hab. Jan Skórzyński: PRL znajdowała się już w pętli zadłużenia zagranicznego i bez wątpienia przy podejmowaniu decyzji politycznych, takich jak rozprawa z protestującymi robotnikami i opozycją demokratyczną, brano pod uwagę reakcję Zachodu. Obawiano się, że represje wobec opozycji demokratycznej, mającej poparcie w Europie Zachodniej, zniweczą wizerunek najbardziej „liberalnego” reżimu komunistycznego, którym cieszyła się ekipa gierkowska i Zachód zakręci kurek z kredytami.
PAP: Po wydarzeniach Grudnia 1970 r. od władzy został odsunięty Gomułka, również Poznań 1956 r. w dłuższej perspektywie spowodował zmiany na szczytach władzy. Dlaczego Gierek przetrwał protesty z czerwca 1976 r.?
Dr hab. Jan Skórzyński: W 1976 roku nie było konkurentów gotowych do przejęcia władzy. Gierek całkowicie panował nad partią i nie pozwalał na wyrośnięcie konkurencyjnego przywództwa. Miał także, w odróżnieniu od Gomułki w Grudniu ’70, poparcie Moskwy. Udało mu się przetrwać także dzięki mimo wszystko ograniczonej skali protestów. Próbowano później poprzez kampanię propagandową przerzucać odpowiedzialność za demonstracje i zamieszki na grupy chuligańskie i tzw. warchołów. Do procesów przeciw uczestnikom Czerwca '76 specjalnie wybierano osoby o przeszłości kryminalnej, co miało dowodzić, że tylko kryminaliści wystąpili przeciwko władzom.
PAP: Pomimo tej ograniczonej represyjności władz po Czerwcu 1976 r. doszło do zamordowania księdza Romana Kotlarza z Radomia. Czy po czterdziestu latach jesteśmy w stanie wyjaśnić czy decyzja o jego zamordowaniu była podjęta wśród najwyższych kręgów reżimu?
Dr hab. Jan Skórzyński: Tego nie wiemy, ale bardzo zdziwiłbym się gdyby tak było. Sądzę raczej, że była to „inicjatywa” lokalna miejscowej Służby Bezpieczeństwa. Ksiądz Kotlarz nie był przecież przywódcą społecznym i znalazł się w Radomiu w dniu protestów dość przypadkowo. Pobłogosławił protestujący tłum, ale nie organizował potem żadnej działalności opozycyjnej. Trudno zrozumieć dlaczego stał się obiektem tak brutalnej akcji policyjnej.
PAP: W jaki sposób robotnicy odnosili się do KOR, który był inicjatywą inteligencką? Czy w początkach jego funkcjonowania mieli zaufanie do tej organizacji?
Dr hab. Jan Skórzyński: Na działalność KOR trzeba raczej spojrzeć poprzez pryzmat pięciu lat jego funkcjonowania i rozwoju opozycji. Z pewnością grupa kilkunastu osób inicjujących działalność KOR spotkała się ze sporym odzewem ludzi gotowych popierać i w różnym stopniu angażować się w tę działalność. Wśród nich z czasem znalazło się także wielu robotników, takich jak Anna Walentynowicz czy Lech Wałęsa.
Dowodem wiarygodności i zaufania do KOR w kręgach robotniczych jest fakt, że w czasie strajku w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 r. oddano w ręce członków KSS KOR, którzy przybyli tam na początku strajków, redagowanie i druk najważniejszego Biuletynu Informacyjnego „Solidarność”. Kierowali nim między innymi Ewa Milewicz i Konrad Bieliński oraz współpracownicy KOR, tacy jak Krzysztof Wyszkowski. Było to świadectwo pozytywnego stosunku do środowiska KOR. Zresztą jednym z organizatorów i liderów strajków sierpniowych na Wybrzeżu był Bogdan Borusewicz, członek KOR.
Warto także przypomnieć, że pod koniec strajku toczył się intensywny spór ze stroną rządową o uwolnienie z aresztów opozycjonistów z KOR-u i innych grup, prewencyjnie aresztowanych przez SB, wśród których byli między innymi Henryk Wujec, Adam Michnik i Jacek Kuroń. Strajkujący nie chcieli podpisać porozumienia bez gwarancji zwolnienia tych osób z aresztów.
* * *
Dr hab. Jan Skórzyński – historyk i politolog, profesor Collegium Civitas, redaktor naczelny pisma „Wolność i Solidarność. Studia z dziejów opozycji wobec komunizmu i dyktatury”. Autor wielu książek, m.in.: Rewolucja Okrągłego Stołu (2009), Siła bezsilnych. Historia Komitetu Obrony Robotników (2012), Na przekór geopolityce. Europa Środkowo-Wschodnia w myśli politycznej polskiej opozycji demokratycznej 1976–1989 (2014), Krótka historia Solidarności 1980-1989 (2014).
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)
szuk/ mjs/ ls/