Więźniowie Mauthausen-Gusen wykonali podczas wojny niezwykłe różańce-wota - z wydobywanego przez nich granitu, drewna z obozowej szubienicy i plastiku z samolotu alianckiego zestrzelonego nad obozem. Historię różańców przypomniano podczas sympozjum w IPN.
KL Mauthausen, w tym jego podobozy m.in. w Gusen, które Niemcy zbudowali na terenie zaanektowanej Austrii, należały do najcięższych w III Rzeszy. W systemie obozów w latach 1938-45 hitlerowcy przetrzymywali ok. 200 tys. osób z 30 krajów. Według historyków jedną czwartą stanowili Polacy, z których przeżyła mniej niż połowa.
Pierwsi polscy więźniowie budowali jeden z największych podobozów w kompleksie Mauthausen w 1940 r., także w późniejszym okresie Polacy stanowili jedną z największych grup narodowościowych wśród więźniów. Więźniowie KL Mauthausen-Gusen byli wykorzystywani do pracy niewolniczej m.in. na rzecz niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. Najgorsze warunki miała kompania pracująca w kamieniołomach.
Podczas czwartkowego sympozjum prezes IPN Łukasz Kamiński podkreślił, że pamięć o tych trudnych kartach naszej historii to nasz obowiązek wobec tych, którzy tam cierpieli i zginęli. "To także nasz obowiązek wobec przyszłych pokoleń, którym przybliżamy tamte doświadczenia. Ale sądzę, że takie spotkania są także ważne dla nas współczesnych m.in. dlatego, że dzieje tych strasznych zbrodni to także historia zwycięstwa wartości, które przetrwały w tak dramatycznych okolicznościach" - powiedział Kamiński.
Prezes IPN Łukasz Kamiński podkreślił, że pamięć o tych trudnych kartach naszej historii to nasz obowiązek wobec tych, którzy tam cierpieli i zginęli. "To także nasz obowiązek wobec przyszłych pokoleń, którym przybliżamy tamte doświadczenia. Ale sądzę, że takie spotkania są także ważne dla nas współczesnych m.in. dlatego, że dzieje tych strasznych zbrodni to także historia zwycięstwa wartości, które przetrwały w tak dramatycznych okolicznościach" - powiedział.
Anna Jagodzińska z Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN zaznaczyła, że Mauthausen-Gusen od początku przeznaczono dla eksterminacji polskiej inteligencji i duchowieństwa. "Panowała tam niezwykła atmosfera religijna, dlatego nazywany był +rozmodlonym obozem+. Jedną z form ruchu oporu był tzw. żywy różaniec. W Wigilię 1941 r. 15 bliskich sobie więźniów utworzyło go zobowiązując się odmawiać codziennie jedną dziesiątkę. Ta modlitwa dodawało im sił i nadziei. 2 lutego 1942 r. w święto Matki Boskiej Gromnicznej więźniowie zorganizowali potajemny koncert pieśni religijnych i patriotycznych. Nastąpił wówczas też akt zawierzenia Matce Bożej samego obozu" - opowiadała.
Jak relacjonowała, wiara w przetrwanie zrodziła pragnienie złożenia po wojnie na Jasnej Górze wotum wdzięczności. Dlatego więźniowie postanowili wykonać różaniec - symbol ich nadziei i modlitwy. "Inspiracją pierwszej części było zamordowanie przez SS-mana jednego z księży modlącego się na różańcu. Tę część wykonano z granitu wydobywanego przez więźniów. Małe obrabiane kostki malowano na czarno i wykonywano na nich kropki, by udawały kostki do gry. Wiercono w nich otwory, w które wsypywano prochy zamordowanych więźniów" - mówiła Jagodzińska.
Kostki rozdano wśród więźniów, którzy wywieźli je po wyzwoleniu obozu. Po wojnie powstał różaniec. W wykonanych ze srebra paciorkach umieszczono oryginalne kostki. Różaniec-wotum uroczyście przekazano na Jasną Górę w 1960 r. Druga część różańca została wykonana przez więźniów z drewna ułamanego z obozowej szubienicy. W kostkach również umieszczono prochy więźniów.
"Tę część podobno wykonano dla uczczenia pamięci młodego Polaka bestialsko zamordowanego w obozie. Różaniec oprawiony po wojnie w srebro został w 1979 r. złożony w stołecznym kościele św. Anny. Ostatnia część różańca powstała z plastiku z szyby zestrzelonego nad obozem alianckiego samolotu, którego pilotów Niemcy zamordowali. Wykonane kostki podobnie jak poprzednie pomalowano na czarno i umieszczono w nich prochy więźniów. Ten różaniec oprawiony po wojnie w srebro złożono w 1980 r. we wrocławskiej katedrze" - powiedziała Jagodzińska.
Przyznała, że jeszcze dwa lata temu sama nie znała historii tych niezwykłych różańców-wotów. "Kiedy dowiedziałam się o tych świadectwach nadziei na przetrwanie zapragnęłam upowszechnić wiedzę o nich. I chcemy wspólnie z Hansem Peterem Jeschke realizować projekt pamięci o nich. Pan Jeschke obecnie przywiózł z terenu kamieniołomu, gdzie pracowali więźniowie bryłę granitu, z której chcemy wykonać kopie jednego z tych różańców i przekazywać je jako świadectwo do polskich kościołów. Rozważamy też, którego drzewa użyć do powstania innych. Największy problem będzie ze zdobyciem plastiku z samolotu, ale może jakieś angielskie muzeum nam kawałek użyczy" - mówiła.
"Teraz kiedy odchodzą ostatni świadkowie chcemy przez te różańce zatrzymać pamięć o tym, co działo się w Mauthausen-Gusen i przybliżać wiedzę o samych różańcach. Przekazywanym do kościołów kopiom mają towarzyszyć opisy, także filmowe. Chcemy też przeprowadzić wywiady z księżmi, którzy opiekują się oryginałami i planujemy projekt internetowy upowszechniający wiedzę o tej inicjatywie" - dodała Jagodzińska. (PAP)
akn/ agz/