Rozszerza się tendencja prezentacji historii w ujęciach sensacyjnych, beletrystycznych, plotkarskich, alternatywnych itp. Książka, o której traktuję obecnie ma ambicje zachowania kryteriów naukowych z uwzględnieniem elementów tych właśnie trendów modnych. Możliwe, że takie podejście do ważnych zagadnień historycznych podnosi ich atrakcyjność dla szerszego kręgu odbiorców, a bez wątpienia jest metodą szukającą zrozumienia dla decyzji i osób tworzących wydarzenia historyczne.
Mowa tu o książce Roberta Service „Szpiedzy i komisarze. Bolszewicka Rosja kontra Zachód”. Autor jest wybitnym specjalistą od spraw historii Rosji, profesorem Oksfordu, odkrywającym na nowo - dzięki dotarciu do odtajnianych stopniowo materiałów - dzieje największej rewolucji postrzeganej z perspektywy dyplomatów, dziennikarzy, szpiegów, komisarzy, ludzi biznesu, przywódców partyjnych i ideologów, grup interesów i fanatyków.
Książka szybko stała się bestsellerem, bowiem wiedza i elementy dramaturgii w konstrukcji, dawały jej posmak sensacji, wciągały nie tyle w rewolucyjne wrzenie, samą brutalność i zniszczenia, które niosła, a które były już opisywane i analizowane. Pokazuje niejako dwie strony medalu, tj. państw Zachodu i ich kalkulacji wobec Rosji, a potem Związku Radzieckiego, a z drugiej strony aktywowania komunistycznej utopii na gruzach Rosji i nowych, trudno rozpoznawalnych z punktu widzenia zachodnich szpiegów i interesów zrozumiałych tylko dla przywódców nowej Rosji, która stanie się w konsekwencji Związkiem Radzieckim. Trudności we właściwym rozpoznaniu sytuacji pogłębiał fakt, że schyłkowa faza I wojny światowej potęgowała potrzebę angażowania Rosji w działania wojenne.
Słabe rozeznanie aliantów o rewolucji i jej konsekwencjach
Autor ukazuje zarazem, że dyplomaci, zwłaszcza ambasadorzy państw alianckich, mimo obowiązku analizowania sytuacji w rewolucyjnej Rosji, mimo dostarczania im danych od szpiegów i innych informatorów, mieli raczej powierzchowny ogląd z ulic i salonów i kompletnie nie potrafili sobie wyobrazić europejskich konsekwencji tego przewrotu. Ich obawa, podobnie jak dziennikarzy, dotyczyła kwestii, czy Rząd Tymczasowy Kiereńskiego w chwili pogłębiającego się kryzysu będzie zdolny pokierować do zdecydowanego udziału Rosji w wojnie. Do Kiereńskiego jednak zaczęli się już przyzwyczajać i traktowano go niemal jak partnera.
Małgorzata Bartyzel: Autor ukazuje zarazem, że dyplomaci, zwłaszcza ambasadorzy państw alianckich, mimo obowiązku analizowania sytuacji w rewolucyjnej Rosji, mimo dostarczania im danych od szpiegów i innych informatorów, mieli raczej powierzchowny ogląd z ulic i salonów i kompletnie nie potrafili sobie wyobrazić europejskich konsekwencji tego przewrotu.
Ukrywający się wciąż Lenin do ostatniej chwili przed przejęciem władzy nie miał pewności, czy wybrał do tego dogodny moment, czy Trocki, z którym już blisko współpracował nie przechwyci dowodzenia, czy zdoła zaprezentować swoje tezy i trafią one na podatny grunt w rodzącym się chaosie i wyczerpaniu. Druga taka okazja mogła się już nie powtórzyć. Samo ogłoszenie przejęcia władzy, dekrety leninowskie, wejście do Pałacu Zimowego, wszystko odbyło się szybko i bez wielkiego oporu (nie licząc wtargnięcia Kierańskiego z oddziałem kozackim) i kilku innych incydentów. Prócz dużego wysiłku propagandowego promującego nowe rozwiązania w samej Rosji, na sam moment wejścia nowej władzy do Pałacu Zimowego zaproszono i dłuższy czas utrzymywano kontakty sporą grupę przebywających w Rosji dziennikarzy głównie amerykańskich o lewicowej orientacji, którzy wykorzystani zostali do dementowania opisów rozmaitych scen grozy związanych z działaniami zdobywczych bolszewików. De facto odcięto ich od rzeczywistości i wykorzystano propagandowo w świecie.
Alianci wiedzieli już, że tracą w wojnie potężnego sojusznika – Rosję, ale poważnym ciosem propagandowym okazało się wyrwanie przez bolszewików z rąk swych poprzedników dokumentacji tajnych układów i porozumień zawartych z krajami sprzymierzonymi oraz ich ujawnienie z dopisaną interpretacją dotyczącą wyłącznie imperialistyczno-zdobywczych celów prowadzenia wojny. Wywołany tym ferment pomiędzy sojusznikami miał ożywić nastroje rewolucyjne w krajach sprzymierzonych i zmienić kierunek działań z wojennych na przemiany wewnętrzne.
Bolszewicy oszołomieni sukcesami
W Rosji bardzo szybko dokonano rozdziału Kościoła od państwa, zakazano procesji, nacjonalizowano gospodarkę, upaństwowiono handel międzynarodowy, komisariaty ludowe przejmowały ministerstwa. Powołano nowy aparat bezpieczeństwa pod wodzą Feliksa Dzierżyńskiego – Czeka, który miał zwalczać opór i przeciwników systemu.
Szybko także doprowadzono do zawarcia rozejmu z Niemcami (15 grudnia). W czasie przygotowania do rokowań żołnierze strony bolszewickiej mieli za zadanie bratać się z Niemcami, co miało ułatwić rozpowszechnianie rewolucyjnych materiałów propagandowych wśród Niemców i Austriaków.
W polityce zagranicznej z jednej strony usiłowano przejąć pełną kontrolę nad Ukrainą, a zarazem dano niepodległość Finlandii, z nadzieją, że państwo to samo się skomunizuje i powróci do nowej Rosji.
Nie przejęli się bolszewicy znaczną porażką w wyborach do Zgromadzenia Ustawodawczego, bowiem faktycznie dyrektywy Lenina wprowadzała już Gwardia Czerwona i przy jej pomocy powołali swój rząd w Petersburgu. Była to jednak otwarta droga do wojny domowej.
Małgorzata Bartyzel: O ile na Zachodzie zapanował dyplomatyczny impas, o tyle bolszewicy oszołomieni swoimi sukcesami nie mieli najmniejszych zahamowań, żeby przeć do przodu, niemal na oślep, by skomunizować całą Europę.
O ile na Zachodzie zapanował dyplomatyczny impas, o tyle bolszewicy oszołomieni swoimi sukcesami nie mieli najmniejszych zahamowań, żeby przeć do przodu, niemal na oślep, by skomunizować całą Europę.
Alianci byli w końcu zmuszeni nawiązać jakieś relacje z Rosją, pozostawiając jednak na swych terytoriach ambasadorów z czasów Rządu Tymczasowego, choć nie byli już oni przedstawicielami nowego państwa. Nie pomogło to jednak zrozumieć mentalności i metod rewolucyjnych zdobywców. Nie doceniano zdolności do politycznych prowokacji i szybkiego reagowania przywódców październikowej rewolucji. Zanim się Zachód otrząsnął, w Rosji po zamachu na Lenina wprowadzono rządy terroru. Czekiści szybko zaczęli się także rozprawiać z alianckimi szpiegami. Dopiero wówczas alianci zdali sobie sprawę z potęgi zagrożenia, ale ich armie wyczerpane wojną nie były zdolne do kolejnej. Trzeba było raczej stopniowo ewakuować dyplomatów. Po kapitulacji Niemiec Europa stanęła w obliczu nadciągającej rewolucji.
Kwestią Rosji i zagrożenia rewolucyjnym wrzeniem posługiwały się wszystkie strony. Wszystkie też strony doświadczyły, choć w różnym stopniu tych wpływów i zagrożeń.
Książka obfitująca w szczegóły faktograficzne, ale także plotkarskie. W kwestii Polski zdaje się jednak autor nie w pełni docenił wojnę 1920 r. i wagę tego zatrzymania marszu bolszewików po władzę nad całym kontynentem, a dalej także nad Ameryką.
Robert Service „Szpiedzy i komisarze. Bolszewicka Rosja kontra Zachód”, Kraków 2013.
Małgorzata Bartyzel
Źródło: Muzeum Historii Polski