Media, w tym telewizja, miały odegrać szczególną rolę w przeciwdziałaniu „ofensywie wojującego klerykalizmu”, jak władza propagandowo określała działalność Kościoła katolickiego w okresie Milenium Chrztu Polski. Odbywające się na Jasnej Górze 3 maja, w święto NMP Królowej Polski uroczystości, które stanowiły kulminację obchodów Milenium i zgromadziły ok. pół miliona wiernych nie były transmitowane.
Władze państwowe postawiły sobie za cel nie tylko ułożenie takiego kalendarza imprez świeckich, by najatrakcyjniejsze pokazy i zawody przypadały w tych samych terminach, co uroczystości kościelne, ale także by zdominowały one media, w tym dynamicznie rozwijającą się wówczas telewizję.
Było o co walczyć - w latach 60. liczba widzów rosła gwałtownie i już od 1 lipca 1961 r. program telewizyjny nadawano codziennie. W 1963 r. zarejestrowano milionowego abonenta, w 1969 r. - odbiornik posiadały już 3 miliony osób. W rzeczywistości liczba widzów była znacznie większa – ci, którzy nie posiadali własnego telewizora, programy telewizyjne oglądali u sąsiadów i znajomych.
Decyzje
18 lutego1966 r. w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych odbyła się zwołana z inicjatywy Wydziału Administracyjnego KC PZPR narada z udziałem przedstawicieli różnych resortów, w czasie której dyskutowano o „koordynacji poczynań poszczególnych ministerstw w związku z kościelnymi planami milenijnymi”.
W efekcie powołano 21-osobową Komisję Partyjno-Rządowej ds. Uroczystości Tysiąclecia, której kierownikiem mianowano jednego z sekretarzy Komitetu Centralnego PZPR, Władysława Wichę. Jednym z jej członków został Stanisław Stefański, zastępca przewodniczącego Komitetu ds. Radia i Telewizji - zwanego potocznie Radiokomitetem, którego zadaniem było organizowanie i kontrola pracy stacji radiowych i telewizyjnych.
W trakcie posiedzenia wiceminister spraw wewnętrznych Stanisław Filipiak przedstawił dotychczas przygotowane przez Służbę Bezpieczeństwa plany działań oraz zalecenia dla innych resortów. W odniesieniu do mediów, zwrócił uwagę na konieczność przygotowania atrakcyjnych programów radiowych i telewizyjnych oraz przedłużenia ich na godziny nocne. Środki służące ograniczeniu zasięgu planowanych przez Kościół uroczystości objąć miały również przygotowanie „artystycznych programów filmowych” w kinach, w celu przyciągnięcia młodzieży i osób w wieku średnim.
Szczególną rolę mediów podkreślił obecny na spotkaniu przewodniczący Radiokomitetu Włodzimierz Sokorski. Przedstawił plany nadawania przede wszystkim relacji sportowych oraz audycji historycznych odnoszących się do tysiąclecia państwa polskiego, a także programów literackich.
Teatr telewizji
W konsekwencji 2 maja 1966 r., w czasie gdy na Jasnej Górze mszą świętą i nabożeństwem majowym z kazaniem arcybiskupa Bolesława Kominka, współautora „Orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich”, rozpoczęły się główne uroczystości kościelne, w telewizji nadano „transmisję uroczystości przyjęcia urn z prochami z pól bitewnych w związku z 45 rocznicą III Powstania Śląskiego (z Katowic)”, dramat Teatru Telewizji „Trzeci Maja” w reż. Jerzego Krasowskiego, a późno w nocy „To szczęście być kobietą” - film fabularny produkcji włoskiej z Sophią Loren w roli głównej.
3 maja o godz. 10.00 Procesja Tysiąclecia zapoczątkowała trwające 5 godzin centralne nabożeństwo. Telewizja w godzinach porannych nadała przedwojenny film „Jadzia” z gwiazdą ekranu Jadwigą Smosarską i transmisję z inauguracji nieprzypadkowo odbywających się od 3 do 30 maja niemal w całej Polsce Dni Oświaty, Książki i Prasy. O godz. 13.55 - pomimo że 3 maja był dniem roboczym i zwykle o tej godzinie trwała przerwa w nadawaniu programu telewizyjnego – zobaczyć można było western „Powrót Franka Jamesa” w reż. Fritza Langa z Henrym Fondą, film z chętnie pokazywanego w PRL i lubianego przez widzów gatunku.
4 maja, ostatniego dnia obchodów na Jasnej Górze, młodzież obejrzeć mogła skierowany specjalnie do niej program „Alert Tysiąclecia”. Program telewizyjny doskonale realizował plan władz – z jednej strony odciągając wiernych od uroczystości religijnych, z drugiej prezentując świecką tradycję narodu i osiągnięcia PRL.
Rozgrywany w Chorzowie 3 maja mecz Polska-Węgry – najważniejszą kontrimprezę zaplanowaną na 120 000 uczestników – transmitowała jednak nie telewizja, a radiowy Program II. Prawdopodobnie z powodów finansowych i trwającego wciąż jeszcze doposażania rozwijającej się telewizji w odpowiedni sprzęt. Radiokomitet na relacje z zaplanowanych imprez sportowych, w tym międzynarodowych meczy z Węgrami i Austrią, i tak żądał ogromnej wówczas sumy – około dwóch milionów złotych. Na uatrakcyjnienie programu telewizyjnego wydano aż ponad sześć milionów złotych. Przeciętne wynagrodzenie wynosiło wówczas niespełna dwa tysiące złotych.
W maju 1966 r. telewizja zaczęła nadawać serial „Czterej pancerni i pies”,
Na srebrnym ekranie
W celu przyciągnięcia uwagi tych, którzy telewizorów nie mieli albo po prostu woleli oglądać filmy na dużym ekranie, resort kultury i sztuki zakupił 19 zachodnich produkcji. Przeważało kino gatunkowe, ale także ambitne kino autorskie. Z bogatego repertuaru można było wybrać amerykańskie komedie kryminalne: „Wyprawę siedmiu złodziei” Henry'ego Hathaway'a i „Uroczą gospodynię” Richarda Quine'a, francuski film przygodowy „Człowiek z Rio” z Jean-Paulem Belmondo, brytyjski dreszczowiec Franka Nesbitta „Spacer po linie”, ale też nagrodzony dwoma Oscarami i Grand Prix na MFF w Moskwie włoski film awangardowy „Osiem i pół” w reż. Federico Felliniego. Bilety były tanie, więc pod kinami zawsze ustawiały się kolejki.
11 marca na ekrany wszedł także bardzo ważny film polski - „Faraon” Jerzego Kawalerowicza, który w czytelny sposób ukazywał ingerencję władz kościelnych w politykę. W okresie obchodów Milenium miał wskazać społeczeństwu, jak powinno oceniać postawę prymasa Stefana Wyszyńskiego.
Od maja do października 1966 r., zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią wiceministra kultury i sztuki Michała Rusinka, prezentowano specjalny przegląd filmowy dla dzieci. Władze dbały o to, by żadna grupa osób – w tym najmłodsi – nie została przy planowaniu działań pominięta i nie zwiększała frekwencji w czasie uroczystości religijnych.
Filmowe kroniki
Ważnym instrumentem medialnej propagandy w czasach PRL były również Polskie Kroniki Filmowe - magazyny filmowe rejestrujące bieżące wydarzenia, które produkowała Wytwórnia Filmów Dokumentalnych. Publikowane były początkowo raz w tygodni, od połowy lat 60. 2 razy w tygodniu i wyświetlane w kinach przed filmami. Od połowy lat 60. także w telewizji.
W kronice z 3 maja 1966 r. „imprezie częstochowskiej” poświęcono 60 sek. Cały materiał trwał około 10 min i rozpoczynał się znacznie obszerniejszą relacją z manifestacji w Katowicach z okazji rocznicy III Powstania Śląskiego. Po niej prezentowano komentarz historyczny na temat „pamiętnej i chwalebnej” Konstytucji 3 Maja oraz migawki z otwarcia wystawy w Muzeum Narodowym, która była jednocześnie inauguracją Dni Oświaty, Prasy i Książki.
W dalszej kolejności widzowie oglądali materiał z „uroczystości religijnych” na Jasnej Górze, reportaż z wizyty w pracowni, w której powstają miniatury polskich budowli historycznych - „arcydzieła kunsztu modelarskiego”, relację z otwarcia nowego studia telewizyjnego w Katowicach i z meczu Polska-Węgry, w czasie którego „Polacy widocznie pod wpływem uroczystości tysiąclecia nieustannie szarżowali na bramkę węgierską”, a remis okazał się być „dobrym początkiem nowego tysiąclecia”. Kronikę kończył rozrywkowy felieton o modnych we Francji pończochach samonośnych.
Materiał dotyczący Częstochowy był czysto informacyjny (choć w rzeczywistości pozbawiony istotnych informacji) i mało atrakcyjny wizualnie. Kamera śledziła wyprowadzenie z klasztoru obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, postać prymasa Stefana Wyszyńskiego, sylwetki sióstr zakonnych i duchownych różnych wyznań, zagraniczną Polonię oraz „barwne grupy regionalne”. Wymieniając obecne grupy pominięto więźniów obozów koncentracyjnych i uczestników Powstania Warszawskiego, którzy swoją obecnością mieli podkreślać łączność dziejów polskich z chrześcijaństwem. Uwagę realizatorów zwróciły natomiast wały obronne „wsławione sienkiewiczowskim opisem obrony Częstochowy”.
Jak komentowała na łamach „Didaskaliów” dr Iwona Kurz, badaczka kultury wizualnej: „Niezależnie od działań administracyjnych, propagandowo nie udawano, że Kościoła nie ma. Jasną Górę uczynił sławną Sienkiewicz, a w tle nawet widoczne są tłumy, ale jest przecież Górny Śląsk, który dopiero po 1945 roku w całości wrócił do Macierzy, i są nowoczesne instrumenty patriotycznej satysfakcji za pomocą przewag sportowych”.
Milenijna sekwencja znalazła się w tzw. wydaniu B kroniki, której zasięg zawężony był do kin miejscowych. Jak większość kronik była czarno-biała, ale na przykład dla Defilady Tysiąclecia zorganizowanej w Warszawie z okazji 1000-lecia państwa polskiego 22 lipca 1966 roku zarezerwowano kolorową taśmę. Militarnej paradzie „w podwójne święto naszego państwa – tysięczne i 22.”, będącej „pięknym, barwnym widowiskiem” poświęcono pełne, 10-cio minutowe wydanie A o ogólnopolskim zasięgu. Na koniec realizatorzy przeprosili „tych widzów, którzy ze względów technicznych oglądali kronikę tylko w wersji czarno-białej”.
Najlepiej na własnym ekranie
Radiokomitet wykorzystywał w związku z uroczystościami milenijnymi nie tylko swoją władzę nad programem radia i telewizji, ale także nad planami produkcyjnymi odbiorników. Wprawdzie liczba abonentów telewizyjnych rosła, ale wciąż nie każde gospodarstwo domowe mogło pochwalić się własnym telewizorem. Był to towar trudno dostępny i ze wszech miar pożądany. Produkowane w Warszawskich Zakładach Telewizyjnych odbiorniki często stanowiły więc nagrodę w konkursach, które dodawano dla zachęty do programu wielu państwowych uroczystości.
Wcielono również w życie propozycję Wiesława Ociepki z Komitetu Centralnego przedstawioną na jednym z posiedzeń wspomnianej Komisji ds. Uroczystości Tysiąclecia. Zachęcił on, by jako kolejne narzędzie w walce z milenijnymi obchodami wykorzystać umiejętnie zorganizowany handel atrakcyjnymi towarami.
W prasie pojawiły się więc informacje o możliwości zakupu krajowych telewizorów „Agat” i „Topaz” w dniach 2-31 maja 1966 r. na dogodnych warunkach – w systemie ratalnym lub z korzystnym rabatem. Po to, by „na ekranie własnego telewizora najlepiej” móc obejrzeć „największą amatorską imprezę kolarską Wyścig Pokoju” - z pewnością nie relacje z kościelnych uroczystości.
Ewa Opawska
ewo/ ls