
25 czerwca 1950 r. od ataku wojsk komunistycznej Korei na swojego południowego sąsiada zaczęła się wojna, która o mało nie przerodziła się w nowy konflikt globalny. Szybko zaczęła też mieć wpływ na to, co się działo w Polsce
Wojna koreańska rozpoczęła się 25 czerwca 1950 r. niespodziewanym atakiem wojsk północnokoreańskich na Koreę Południową.
Rzekomo w reakcji na "imperialistyczna agresję"; odziały północnokoreańskie przekroczyły 38. równoleżnik, który w myśl decyzji mocarstw rozgraniczał oba państwa koreańskie.
Inicjator tej wojny, rządzący Koreą Północną Kim Ir Sen, uzyskał akceptację swoich planów samego Stalina, choć dyktator z Kremla początkowo nie przywiązywał do tej sprawy zbyt dużej wagi.
Zmienił swoje nastawienie, gdy się zorientował, że to okazja do osłabienia Stanów Zjednoczonych.
Amerykanie bowiem wysłali do Korei swoje wojska (w ramach sił ONZ), by pomóc Koreańczykom z południa.
Front kilka razy przetaczał się przez prawie cały półwysep. Najpierw - korzystając z zaskoczenia - wojska Północnej Korei zepchnęły przeciwnika na południowy skrawek półwyspu.
Gdy do działań przystąpiły wojska amerykańskie sytuacja się odwróciła - siły północnokoreańskie zostały wyparte aż pod granicę z Chinami.
Wtedy do działań przystąpiły jednak Chiny (rządzone od jesieni 1949 r. przez Mao), w rezultacie czego Amerykanie stracili większość zajętych terenów.
W pewnym momencie doszło do realnej groźby użycia przez Amerykanów broni nuklearnej. Gdyby tak się stało, lokalna wojna na Półwyspie Koreańskim zamieniłaby się w nowy konflikt globalny.
Najbardziej ucierpiała ludność cywilna - miliony Koreańczyków uciekało ze strefy działań militarnych.
Wojna stała się dogodnym pretekstem do rozpętania w krajach komunistycznych, także w Polsce, propagandy antywojennej. Na przekór faktom w tej propagandzie przedstawiano Amerykanów jako agresora.
Pod naciskiem władz organizowane były wiece, a robotników zmuszano do oddawania części pensji w ramach "solidarności z narodem koreańskim". Atmosferę podgrzewał przyjazd dzieci koreańskich - w większości sierot. W ten sposób wojna w Korei zaczęła mieć wpływ na to, co się działo w Polsce.
Wzrost wydatków na zbrojenia sprawił, że podnosząca się ze zniszczeń po II wojnie światowej Polska nie mogła sobie pozwolić na inwestycje, które by zaowocowały podniesieniem poziomu życia mieszkańców. To wtedy właśnie zaczął się pogłębiać dystans między Polską oraz innymi krajami bloku wschodniego a Zachodem.
Do dziś oba państwa koreańskie pozostają formalnie w stanie wojny, a dzieląca je linia demarkacyjna należy do najsilniej ufortyfikowanych na świecie. Wojna koreańska z lat 1950-1953 zakończyła się jedynie rozejmem; dotychczas nie zawarto układu pokojowego. Pod względem strat ludzkich i materialnych była to wojna bardzo niszczycielska.
Przez trzy lata działań na Półwyspie Koreańskim poległo 33,7 tys. Amerykanów, podczas gdy przez ponad osiem lat interwencji w Wietnamie - 47,4 tysięcy. Żaden z pozostałych kontyngentów ONZ nie utracił natomiast więcej niż kilkuset zabitych. Korea Południowa straciła 415 tys. ludzi - żołnierzy i cywilów.
Straty Chin szacuje się nawet na 700 tys. poległych żołnierzy (Pekin przyznał się oficjalnie tylko do 110 tys.), a wojskowe i cywilne straty Korei Północnej - na łącznie 520 tys. zabitych, rannych i zaginionych. Brak danych o liczbie zabitych radzieckich pilotów i innych "doradców wojskowych".
(PAP)
j/