Plakat ”W samo południe” - z Garym Cooperem w roli szeryfa namawiającego do głosowania w wyborach 4 czerwca 1989 r. - mógł się nigdy nie ukazać, oceniony został bowiem jako ”zbyt konfrontacyjny” – wspomina Tomasz Sarnecki, autor plakatu.
Słynny plakat zaprojektowany przez plastyka, grafika Tomasza Sarneckiego, wówczas studenta warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, pojawił się na ulicach stolicy świtem 4 czerwca 1989 roku.
Przedstawiał Gary'ego Coopera jako szeryfa z pamiętnego westernu, na tle napisów "Solidarność. W samo południe. 4 czerwca 1989”, który idzie głosować z kartką wyborczą w dłoni i znaczkiem Solidarność, przypiętym do kamizelki.
W rozmowie z PAP autor plakatu przyznaje, że kosztowało go wiele trudu, by przekonać ludzi Solidarności do swojego projektu, powstałego na ok. miesiąc przed czerwcowymi wyborami.
”Miałem cztery egzemplarze tego plakatu, wykonane własnoręcznie i chodziłem od drzwi do drzwi po tzw. prośbie, by ktoś go wydrukował” – wspominał Sarnecki. ”Na początku wydawało się to kompletnie nie do zrealizowania. Każda z decyzyjnych osób, stanowiących pośrednie ogniwo między potencjalnym zamawiającym a drukarnią, oglądając ten plakat załamywała ręce i podkreślała, że +to nie przejdzie+ bo jest +zbyt konfrontacyjne+" – mówił autor plakatu.
”Miałem cztery egzemplarze tego plakatu, wykonane własnoręcznie i chodziłem od drzwi do drzwi po tzw. prośbie, by ktoś go wydrukował” – wspominał Sarnecki. ”Na początku wydawało się to kompletnie nie do zrealizowania. Każda z decyzyjnych osób, stanowiących pośrednie ogniwo między potencjalnym zamawiającym a drukarnią, oglądając ten plakat załamywała ręce i podkreślała, że +to nie przejdzie+ bo jest +zbyt konfrontacyjne+" – mówił autor plakatu.
Zwrócił uwagę, że używanie zwrotu ”zbyt konfrontacyjne” było – w tamtych czasach - nagminne. ”To było zabezpieczanie się, dawanie do zrozumienia, że są granice których przekroczyć nie wolno. Zwrot +zbyt konfrontacyjne+ zamykał usta i oznaczał koniec rozmowy, szlaban” – wspominał Sarnecki.
Jeden z czterech wykonanych przez Sarneckiego egzemplarzy plakatu otrzymała Janina Jankowska, ówczesna dziennikarka Polskiego Radia. ”Była kolejną osobą, która obiecała coś z tym zrobić. Ale aż do niedzieli 4 czerwca nie wiedziałem, co się z plakatem dzieje. Co prawda wcześniej podpisałem umowę z Henrykiem Wujcem na jego wykonanie, ale żadnej gwarancji, że ten plakat pojawi się na ulicach, nie miałem. 4 czerwca zobaczyłem go na ścianach i murach” – opowiadał Sarnecki.
W ten sposób – jak wspomina Sarnecki - w słoneczną, niedzielną, piękną pogodę, w samo południe 4 czerwca na ulice stolicy Polski zawitał ”Gary Cooper Solidarności - jedyny sprawiedliwy, który podobnie jak w filmie z 1952 roku postanowił przywrócić mieszkańcom miasta wolność, a uzurpatorom wymierzyć sprawiedliwość”.
Jak wspominał Sarnecki, do wydrukowania plakatu doprowadził opozycjonista Henryk Wujec, który wysłał wzorzec plakatu do drukarni związkowej za granicą. Plakat wydrukowali jego fundatorzy - związkowcy z Francji, ale część egzemplarzy prawdopodobnie wydrukowano również we włoskich drukarniach, prowadzonych przez lewicowe spółdzielnie robotnicze. Gotowe plakaty dotarły do Polski samolotem dopiero w noc poprzedzającą wybory. Do rana udało się rozlepić je w dużej części w Warszawie i najbliższej okolicy miasta.
"Plakat został wydrukowany na najlepszych maszynach, na najlepszym papierze – w Polsce nie byłoby to możliwe. W oczy rzucała się świetna głęboka czerń i nasycona czerwień” – wspominał Sarnecki. Jak dodał, wydrukowano go w 10 tys. egzemplarzy.
"To był bardzo wąski nakład - jak na tamte czasy i skalę tych wyborów” – ocenił Sarnecki, dodając dla porównania, że inny plakat wyborczy pt. "2+2 musi być zawsze 4”, autorstwa Henryka Tomaszewskiego, został wydrukowany w 100 tysiącach egzemplarzy.
Pytany o to, dlaczego na bohatera swojego plakatu wybrał właśnie Gary'ego Coopera, Tomasz Sarnecki podkreśla, że musiał wybrać postać bardzo znaną. ”To musiał być ktoś, kto udźwignie ciężar sytuacji i będzie łatwo rozpoznawalny. To musiał być symbol czegoś czarno-białego, sytuacji absolutnie jednoznacznej” – tłumaczył. Jak dodał, ”wszelkie późniejsze próby skojarzenia kto ewentualnie mógłby zastąpić Gary'ego Coopera na plakacie z 4 czerwca 1989 roku były zbyt trudne”.
W 1999 roku Tomasz Sarnecki pojechał na zaproszenie Gene Autry Museum of the Western Heritage do Los Angeles, gdzie prezentowano plakat ”W samo południe” na wystawie "Western Amerykański - Polish Poster Art and the Western". ”Miałem okazję zobaczyć, jakim cieszy się on tam powodzeniem. Amerykanów zdumiewało, że tu, w Europie Środkowo-Wschodniej, ten ich Gary Cooper zaistniał, podkreślano wartości przeniesione tak daleko, za ocean, do Polski” – mówił Sarnecki. "Najciekawsze w tej sytuacji jest to, że po ok. 10 latach od powstania plakatu uświadomiłem sobie, że - dla mnie - prawdziwym bohaterem plakatu nie jest jednak Gary Cooper, ale mój dziadek" - przyznał w rozmowie z PAP Sarnecki. Jego dziadek to kapitan Janusz Sarnecki, poległy w niemieckiej zasadzce w Śladowie nad Bzurą 18 września 1939 roku.
"Projektując plakat +W samo południe+ nie zdawałem sobie z tego sprawy; nie wiem czy to zbieg okoliczności, czy podświadome działanie, ale w końcu zrozumiałem, że to nie amant amerykańskiego kina jest bohaterem plakatu z 1989 roku, tylko mój dziadek, łudząco podobny do Gary'ego Coopera; obaj panowie mieli tę sama postawę, podobną sylwetkę, a nawet urodzili się w tym samym roku - przyszli na świat w 1901 roku” – zwrócił uwagę Sarnecki.
Paradoksem Sarnecki nazywa to, co spotykało plakat i jego samego po 1989 roku. Chodzi m.in. o wykorzystywanie plakatu w całości lub fragmentach do ilustracji artykułów prasowych bez zgody autora. ”Działo się to mniej więcej w tym czasie, kiedy śp. prof. Bronisław Geremek, podczas inauguracji przyjęcia Polski do NATO mówił w Independence Hall Biblioteki Kongresu USA: +Ten plakat pomógł nam wygrać!+" – zwrócił uwagę Sarnecki.
”Nawet wtedy pomstowałem jednak trochę, że plakat jest anonimowy - był przecież 1999 rok i podczas tej uroczystości nikt nie wspominał o autorze plakatu” – podkreślił Sarnecki.
W tym samym 1999 roku do Tomasza Sarneckiego dotarła jednak również zupełnie inna, radosna wiadomość - plakat "W samo południe" zakwalifikował się do wystawy 100 najważniejszych plakatów XX wieku w Victoria & Albert Museum w Londynie.(PAP)
agz/ abe/ gma/