Zwarte Piet, czyli Czarny Piotruś, w tradycji niderlandzkiej to pomocnik św. Mikołaja, który rozdaje dzieciom prezenty. Łatwo go rozpoznać po wymalowanej na czarno twarzy, czerwonych ustach, kręconych włosach. Współcześnie postać ta dzieli jednak Holendrów.
Zgodnie z tradycją, każdego roku, w okresie okołoświątecznym święty Mikołaj, czyli Sinterklaas, przybywa do Holandii parową łodzią wypakowaną po brzegi prezentami. Grzeczne dzieci dostają prezenty, zaś te niegrzeczne czasem straszy się opowieściami, że zostaną zapakowane do worka i wywiezione do pracy do Hiszpanii. Święty Mikołaj razem z towarzyszami przemierza kanały Amsterdamu. W imprezie biorą udział tysiące dzieci. Zwarte Piet pomaga w tym czasie św. Mikołajowi rozdawać prezenty i słodycze.
Pomocnika św. Mikołaja nie da się nie zauważyć. Ubrany jest w kolorowy strój wzorowany na modę renesansową, jego twarz i dłonie są pomalowane na czarno, usta na czerwono, nosi złote kolczyki, a spod nakrycia głowy wystają kręcone loczki. Niektórzy określają go jako szelmowskiego klowna o czarnej twarzy.
Od pewnego czasu postać Czarnego Piotrusia budzi jednak nie tylko sympatię. Holendrzy toczą bowiem dyskusje, czy nie jest ona przejawem rasizmu. Krytycy widzą w nim rasistowską karykaturę, jednak duża część Holendrów uważa go za nieszkodliwą postać z bajek. Oburzają się na krytykę swojej tradycji. Spory toczą się w mediach, szkołach, sądach i wśród polityków.
Z pojawieniem się Czarnego Piotrusia związanych jest kilka legend. Jedna z nich mówi, że był on pomocnikiem włoskiego kominiarza, a jego czerń na ciele, to stała warstwa sadzy nagromadzona podczas jego wędrówek przez kominy.
Według innej legendy Zwarte Piet pochodzi z Hiszpanii i razem ze św. Mikołajem przypływa łodzią. Jest ciemnoskóry, ponieważ z pochodzenia ma być Maurem; Maurowie w średniowieczu zamieszkiwali znaczną część Półwyspu Iberyjskiego.
Od pewnego czasu postać Czarnego Piotrusia budzi jednak nie tylko sympatię. Holendrzy toczą bowiem dyskusje, czy nie jest ona przejawem rasizmu. Krytycy widzą w nim rasistowską karykaturę, jednak duża część Holendrów uważa go za nieszkodliwą postać z bajek. Oburzają się na krytykę swojej tradycji. Spory toczą się w mediach, szkołach, sądach i wśród polityków.
Pierwsze kontrowersje wokół tej postaci pojawiły się już w latach 90. ub. wieku. Burzliwe dyskusje wybuchły zaś po tym, jak w 2011 r. holenderski artysta urodzony na Karaibach Quinsy Gario, wmieszał się w świąteczny orszak ubrany w koszulkę z napisem: "Zwarte Piet to rasizm".
Przeciwnicy i zwolennicy tradycji spierają się też na ulicach, gdzie często przybiera to formę ulicznych protestów, w trakcie których interweniuje policja. W listopadzie tego roku na demonstracji przeciwko Czarnemu Piotrusiowi w mieście Gouda zatrzymano ponad 60 osób.
Spór ten podgrzewają politycy m.in. lider populistycznej Partii Wolności Geert Wilders, zwolennik tradycji. We wrześniu tego roku zaproponował on nawet projekt ustawy, mający na celu ochronę Czarnego Piotrusia. Uzasadniając swój projekt mówił, że ustawa ma na celu ochronę holenderskiej kultury. Jego zdaniem dyskusja na temat Zwarte Pieta i rasizmu jest „absurdalna”. "Jest to zabawa dla dzieci. To nie ma nic wspólnego z rasizmem" - mówił.
Polityk ten jest też znany polskiej społeczności mieszkającej w Holandii. W 2012 r. na stronie portalu jego partii można było zgłaszać skargi i zażalenia na zachowania imigrantów zarobkowych z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polaków.
Przeciwnicy Czarnego Piotrusia podkreślają, że jest on symbolem nierozliczonej kolonialnej przeszłości Holandii. Ich zdaniem, czarny kolor skóry, złote kolczyki w uszach, usta i włosy Zwarte Pieta to symbol poniżającego traktowania osób czarnoskórych w tamtych czasach. „W tradycji Sinterklaas istnieje stały podział ról: Sinterklaas jest szefem, a Zwarte Piet - sługą. To stwarza wrażenie, że Murzyni są zawsze służącymi, zawsze pełnią funkcje pomocnicze. Jeżeli chcemy pozbyć się tego wizerunku, to nie powinniśmy wychowywać na nim dzieci” - powiedział w jednym z wywiadów holenderski socjalista Harry van Bommel.
Dziennikarz gazety "NRC Handelsblad" Stephane Alonso wskazuje na jeszcze jeden aspekt holenderskiej dyskusji o postaci Czarnego Piotrusia: nierozliczoną kolonialną przeszłość Holandii. „Niewolnictwo nie jest rzeczą, która jest omawiana w wielu szkołach. Brak historycznej introspekcji koliduje z dyskusją na temat Zwarte Piet. Holandia nie zajmuje się przeszłością i jednocześnie udaje, że jest bardzo tolerancyjnym, otwartym krajem” – mówi PAP Alonso.
W zeszłym roku dyskusja przyciągnęła uwagę urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka, a w tym roku sąd w Amsterdamie uznał, że Czarny Piotruś promuje negatywne stereotypy dotyczące osób czarnoskórych. Sędziowie orzekli, że wielu mieszkańców Amsterdamu czuje się dyskryminowanych z powodu Zwarte Pieta.
Kilka tygodni temu dyskusje wywołał film dokumentalny w reżyserii Sunny Bergmann, który nawiązuje do stereotypowego postrzegania postaci Czarnego Piotrusia. Część filmu nakręcono w Londynie. Przebrani za świętego Mikołaja oraz Czarnych Piotrusiów ludzie przemierzają londyńskie parki, tłumacząc kim są, że chcą rozdawać dzieciom prezenty, a to wszystko wynika z holenderskiej tradycji. Londyńczycy reagowali bardzo negatywnie, czasami agresywnie. Pokazuje to - zdaniem reżyserki - że poza Holandią ta tradycja nie jest rozumiana.
W drugiej części przedstawiono sytuację, gdy biały Holender próbuje otworzyć kłódkę do roweru, który jest przymocowany zabezpieczeniem do drzewa w parku. Używa do tego różnych narzędzi, w tym także piły. Przechodzący obok ludzie zerkają na niego, ale poza tym nie reagują. Kiedy to samo robi ciemnoskóry mężczyzna, reakcja przechodniów jest zupełnie inna. Zatrzymują się obok niego i pytają, co robi; inni robią mu zdjęcia, a są i tacy, którzy wzywają policję. Ma to obrazować stereotypowe postrzeganie ciemnoskórych mieszkańców w Holandii.
Niektóre ruchy społeczne zwalczające tradycję Zwarte Piete chcą, aby czarny kolor jego skóry, został zastąpiony innym, bardziej naturalnym, który nie będzie wzbudzał skojarzeń rasistowskich.
Holenderski dziennikarz gazety "NRC Handelsblad" Stephane Alonso wskazuje na jeszcze jeden aspekt holenderskiej dyskusji o postaci Czarnego Piotrusia: nierozliczoną kolonialną przeszłość Holandii. „Niewolnictwo nie jest rzeczą, która jest omawiana w wielu szkołach. Brak historycznej introspekcji koliduje z dyskusją na temat Zwarte Piet. Holandia nie zajmuje się przeszłością i jednocześnie udaje, że jest bardzo tolerancyjnym, otwartym krajem” – ocenia Alonso w rozmowie z PAP.
Dodaje, że niektórzy w Holandii używają określenia "Zwarte Piet" pod adresem imigrantów; dzieci w szkołach potrafią tak wołać na kolegów.
"Jest to niewątpliwie problem społeczny. Na pewno jest to tradycja, z którą dla wielu ludzi wiąże miłe wspomnienia z czasów dzieciństwa. Jednak teraz, gdy są już dorośli, nie bardzo wiedzą, jaką przyjąć postawę wobec obecnie toczącej się debaty na ten temat" - powiedział. Nie wykluczył, że jedną z dróg kompromisu może być to, że Zwarte Piet przestanie mieć czarny kolor skóry.
Z Brukseli Aneta Oksiuta (PAP)
aop/ awi/ ala/