Kompanie wołoczebników, czyli grupy mężczyzn, śpiewały kiedyś w Wielkanoc chodząc po wsiach w Podlaskiem wiosenne życzenia urodzaju gospodarzom, a pannom i kawalerom zmiany stanu cywilnego. Tradycja wiosennego kolędowania wskrzeszana jest we wsiach w okolicach Knyszyna.
Wielkanocny zwyczaj kolędowania, tzw. chodzenie z Konopielką, to tradycja składania życzeń gospodarskich, związanych z rozpoczęciem nowego roku agrarnego. Tradycja znana tylko w północno-wschodniej Polsce oraz w regionie solecznickim i wileńskim (Litwa), a także obwodzie grodzieńskim (Białoruś). Zwyczaj na ziemiach polskich zanikł w latach 60. ubiegłego wieku; od kilku lat, dzięki staraniom ośrodka kultury w Knyszynie jest wskrzeszany.
Jak pisze w książce "Rok obrzędowy na Podlasiu" etnograf dr Artur Gaweł Konopielkami nazywano pieśni obrzędowe, które w Wielkanoc śpiewali kawalerowie, stąd też pochodzi nazwa zwyczaju - chodzenie z Konopielką. Dodaje, że wiosenne kolędowanie posiadało też inne określenia, najczęściej nazywano je "włóczebne" lub "wołoczebne". Natomiast kolędników zebranych w grupę nazywano kompanią.
Wielkanocny zwyczaj kolędowania, tzw. chodzenie z Konopielką, to tradycja składania życzeń gospodarskich, związanych z rozpoczęciem nowego roku agrarnego. Tradycja znana tylko w północno-wschodniej Polsce oraz w regionie solecznickim i wileńskim (Litwa), a także obwodzie grodzieńskim (Białoruś). Zwyczaj na ziemiach polskich zanikł w latach 60. ubiegłego wieku; od kilku lat, dzięki staraniom ośrodka kultury w Knyszynie jest wskrzeszany.
Kompanie zbierały się po południu w Wielkanoc, a kolędowanie trwało całą noc i - pisze Gaweł - kończyło się rankiem, drugiego dnia świąt. Kompanie składały się z kilkunastu mężczyzn, w każdej z nich był tzw. zapiewajło, czyli - wyjaśnia etnograf - mężczyzna doskonale znający nie tylko teksty pieśni, ale również wszystkich mieszkańców wsi. Życzenia śpiewano przy akompaniamencie harmonii, skrzypiec lub ustnej harmonijki.
W pieśniach pannom i kawalerom życzono zmiany stanu cywilnego, a gospodarzom urodzaju. Wołoczebnicy za swoje życzenia dostawali od gospodarzy zapłatę: kiełbasę, jajka czy kieliszek wódki. Jeśli odmówiono kawalerom poczęstunku, śpiewali złośliwe piosenki. Bano się takich przyśpiewek, bo wierzono, że wróżą nieszczęście, a córce gospodarzy - staropanieństwo.
Gaweł pisze, że kolędowanie kończyło się zabawą, która organizowana była w trzeci dzień świąt, czyli we wtorek. Poczęstunek składał się z darów, jakie zebrano podczas śpiewania. Na zabawę zapraszano dziewczęta.
W tym roku kilkunastoosobowa kompania mężczyzn wyjdzie w niedzielę po południu i odwiedzi wszystkie wsie, gdzie przed laty odbywało się wiosenne kolędowanie. Jak powiedziała PAP dyrektorka Knyszyńskiego Ośrodka Kultury Jadwiga Konopko, wołoczebnicy odwiedzą Guzy, Grądy, Kruszyn, Krynice, Kozińce i Szorce.
Jak dodała, tegoroczną kompanię tworzą mężczyźni w wieku od 18 do 80 lat. Część z nich to osoby, które w poprzednich latach brały udział w warsztatach śpiewu pieśni wołoczebnych, są też tzw. mistrzowie, czyli - jak wyjaśniła Konopko - mężczyźni, którzy w młodości chodzili z Konopielką, dziś chętnie odtwarzają ten zwyczaj.
Dyrektorka zaznaczyła, że wokół Konopielek stworzyła się już grupa sympatyków z całej Polski. Co roku, na tydzień przed Wielkanocą, przyjeżdżają oni do Knyszyna na Konwent Wołoczebników.
To okazja, aby spotkać pieśniarzy i muzyków, a także przypomnieć sobie wiosenne pieśni. Konopko dodała, że śpiewaniem tych pieśni zainteresowane są też kobiety, które mogą wziąć udział w konwencie, ale już samo kolędowanie zarezerwowane jest dla mężczyzn. Ale - jak mówiła - cieszy, że coraz więcej osób chce pielęgnować tę tradycję.
Zwieńczeniem wiosennego kolędowania będą 14. Międzynarodowe Spotkania Wiosennego Kolędowania z Konopielką z Knyszynie. impreza odbędzie się w niedzielę, 12 kwietnia. Co roku biorą w niej udział zespoły folklorystyczne z regionu, a także z Litwy i Białorusi. W ramach festiwalu zespoły chodzą od domu do domu i śpiewają wielkanocne życzenia, pielęgnując w ten sposób ludową tradycję. (PAP)
swi/ par/