22.12.2009 Warszawa (PAP) - Zleceniodawcą kradzieży nie był żaden obywatel Polski - powiedział we wtorek w TVN24 minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski odnosząc się do kradzieży napisu "Arbeit macht frei" znad bramy b. niemieckiego obozu Auschwitz.
Według Kwiatkowskiego była większa liczba osób zaangażowanych w kradzież. "Proszę zwrócić uwagę, że sprawców nie zatrzymaliśmy tylko na terenie miasta Oświęcim, te osoby zatrzymano w różnych miejscach" - tłumaczył. "Była zorganizowana trasa przerzutu" - dodał.
Minister poinformował również, że sprawców udało się złapać dzięki informacjom obywateli zgłaszanym do policji. Takich informacji - według Kwiatkowskiego - było zgłoszonych około 500, "z czego co najmniej kilka, a na pewno dwie były niezwykle istotne. Ważnych było o wiele więcej" - dodał.
Tablica została skradziona znad obozowej bramy w piątek nad ranem. Policja podjęła intensywne śledztwo. Napis odzyskano w niedzielę wieczorem, zatrzymano też podejrzanych. Jak się okazało, tablica została pocięta na trzy części.
Krakowski sąd zdecydował we wtorek wieczorem o tymczasowym aresztowaniu na trzy miesiące czterech podejrzanych o udział w kradzieży. Trzech z nich przyznało się w trakcie śledztwa do zarzucanych im czynów. Czwarty, który początkowo się nie przyznawał, przyznał się do winy przed sądem. Skorzystał jednak z prawa do odmowy wyjaśnień.
Jak dowiedziała się PAP ze źródeł zbliżonych do śledztwa, podczas wtorkowego przesłuchania w prokuraturze do zarzutów przyznał się także piąty mężczyzna, podejrzany o podżeganie do kradzieży. Podejrzany ten - według prokuratury organizator całego przedsięwzięcia - zaczął składać "interesujące" w ocenie prokuratury wyjaśnienia, które będą weryfikowane w trakcie śledztwa.
Prokuratura sporządziła już wniosek o aresztowanie tego podejrzanego. W środę wniosek ten rozpozna krakowski sąd. (PAP)
ktt/ pz/