Jeden z najbardziej osobliwych zabytków Mazur, piramida w Rapie, skrywa więcej szczątków, niż dotąd sądzono – ustalili archeolodzy, którzy przeprowadzili kompleksowe badania obiektu. Stwierdzili też, że stan techniczny piramidy jest fatalny, grozi zawaleniem.
Piramida w Rapie, małej wsi między Baniami Mazurskimi a Gołdapią, jest jednym z najbardziej intrygujących i zarazem osobliwych zabytków Mazur.
Budynek, niewielka kwadratowa kaplica grobowa zwieńczona wysokim dachem w kształcie piramidy stoi w środku lasu, na skraju małej, popegeerowskiej wsi. Tajemniczości temu miejscu dodaje także fakt, że wewnątrz kaplicy znajdują się trumny z ciałami kilku osób, wśród których kilka ciał uległo mumifikacji. Szczątki te należą do członków rodziny von Fahrenheid, która miała nieistniejący już dziś majątek w oddalonych o niespełna 2 km od piramidy Małych Bejnunach.
Przez wiele lat do kaplicy można było bez przeszkód wchodzić, co często kusiło wandali, którzy urwali mumiom głowy (kilka lat temu miejscowi opowiadali PAP, że stało się to w latach 70. XX w., w czasie, gdy w pobliskim PGR zdychały krowy. Ktoś miał uznać, że urwanie głów mumiom zapobiegnie chorobie bydła). W związku z tym władające terenem Nadleśnictwo Czerwony Dwór zamurowało wejście do grobowca, co jednak nie przeszkodziło wandalom w dostawaniu się do wnętrza piramidy przez okna. Dlatego z czasem w otwory okienne wstawiono kraty. Nadleśnictwo wycięło też w lesie aleję, która można dojść do piramidy, przez co widać ją także z drogi.
W ocenie dr Marka Łapo kształt budowli nie wynika z fascynacji jej budowniczego Egiptem, a masonerią. "Nie można wykluczyć, iż J.F.W. von Fahrenheid był masonem, a ten typ budowli nierzadko pojawiał się w symbolice wolnomularskiej. Jej forma zewnętrzna nawiązuje najbardziej do piramid państwa Meroe, lecz podobieństwo może być pozorne" - przyznał PAP Łapo.
Mimo, że od kilkunastu lat popularność piramidy rośnie, obiekt ten przez lata nie został w sposób interdyscyplinarny przebadany. Kilkanaście lat temu pracownicy Muzeum Okręgowego w Suwałkach, Jerzy Brzozowski i Jerzy Siemaszko, uporządkowali wnętrze piramidy.
W ostatnich dniach ekipa archeologów z Uniwersytetu Warszawskiego za zgodą konserwatora zabytków w Ełku i nadleśnictwa Czerwony Dwór, wypiłowując kraty w oknach, weszła do piramidy. „To, co tam zastaliśmy było wstrząsające” – powiedział PAP inicjator badania Janusz Janowski z Pracowni Skanerów 3D Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego. Janowskiemu towarzyszyli m.in. antropolog dr Wiesław Więckowski (UW) i prof. Krzysztof Misiewicz z Zakładu Badań Nieinwazyjnych Instytutu Archeologii (UW).
„Na ziemi porozrzucanych było ponad 60 szczątków ludzkich, m.in. urwana noga, czy ucho. Niektóre trumny były mocno uszkodzone” – powiedział Janowski i dodał, że uporządkowanie trumien i szczątków pozwoliło na ustalenie, że we wnętrzu piramidy pochowanych jest pięcioro dorosłych (w tym trzy ciała są zmumifikowane) i dwoje dzieci. Ustalenie to jest niezmiernie ważne ponieważ dotąd sądzono, że we wnętrzu piramidy spoczywa jedno dziecko – trzyletnia córka budowniczego piramidy Johanna Friedricha Wilhelma von Fahrenheid- Ninette. Kim jest drugie dziecko? – nie wiadomo.
„Spróbujemy to ustalić” – powiedział PAP archeolog z Muzeum Kultury Ludowej w Węgorzewie Jerzy Marek Łapo, który wchodzi w skład ekipy badającej piramidę.
Badając tę kwestię Łapo ustalił kolejną nieznaną dotąd okoliczność. „Budowniczy piramidy w Rapie był spokrewniony z Fahrenheidem, odkrywcą skali termometrycznej. Ze wstępnych badań, które będziemy kontynuować wynika, że słynny gdański uczony był stryjecznym dziadkiem budowniczego piramidy” – przyznał Łapo.
Ekipa archeologów dzięki badaniom elektrooporowym we wnętrzu i na zewnątrz z całą pewnością wykluczyła podpiwniczenie piramidy. „Mamy nadzieję, że to pozbawi ochoty do penetracji tego miejsca poszukiwaczy skarbów” – przyznał Janowski.
Archeologów badających wnętrze piramidy w Rapie zatrwożył jednak stan techniczny budynku: ze sklepienia odpadło wiele cegieł, niektóre z nich uszkodziły szczątki i trumny.
„Piramida stoi z przyzwyczajenia. W naszej ocenie ona może się zawalić dosłownie w każdej chwili” – podkreślił Janowski, który wyniki badań archeologów przekazał nadleśnictwu Czerwony Dwór i wójtowi gminy Banie Mazurskie (przedstawiciele obu urzędów byli na miejscu w czasie badań – PAP).
„Zależy nam na ocaleniu zabytku ale nie ukrywam, że do tego potrzebne będą kwoty, których nie mamy. Postaramy się je pozyskać z zewnątrz” – powiedział PAP zastępca nadleśniczego Czerwony Dwór Wiesław Bernatowicz.
Wójt gminy Banie Mazurskie Łukasz Kuliś powiedział PAP, że pomoże nadleśnictwu w szukaniu zewnętrznych środków na renowację piramidy w Rapie. „Ten obiekt jest perełką całego regionu, nie możemy pozwolić na to, by zwyczajnie się zawalił” – zadeklarował Kuliś.
Dotąd powszechnie uważano, że piramida w Rapie została wybudowana dla Ninette ok. 1808 roku, a kształt budowli wynikał z fascynacji ojca dziewczynki kulturą Egiptu. W ocenie Łapo można przypuszczać, że budynek powstał już ok. 1795 roku i jako pierwsza spoczęła w nim Friderike z domu Austin, następnie wstawiano do budynku kolejne trumny. Prawdopodobnie w piramidzie spoczywają: Johann Friedrich Wilhelm (1747 -1834), Friderike z d. Austin (+1795), Friedrich Heinrich Johann von Fahrenheid (1780-1849) i Wilhelmine z d. Lehmann (+1847) oraz Ninette ( ur.1808r. lub krótko po tym, zm.1811 r.).
W ocenie dr Łapo kształt budowli nie wynika z fascynacji jej budowniczego Egiptem, a masonerią. "Nie można wykluczyć, iż J.F.W. von Fahrenheid był masonem, a ten typ budowli nierzadko pojawiał się w symbolice wolnomularskiej. Jej forma zewnętrzna nawiązuje najbardziej do piramid państwa Meroe, lecz podobieństwo może być pozorne" - przyznał PAP Łapo. (PAP)
jwo/