Krakowscy policjanci systematycznie odzyskują historyczne przedmioty z utraconych zbiorów Krakowskiego Towarzystwa Fotograficznego. W czerwcu część zbiorów znaleziono w punkcie skupu makulatury – poinformował PAP w środę Krzysztof Łach z zespołu prasowego małopolskiej policji.
Jednocześnie policja apeluje do osób, które weszły w posiadanie przedmiotów, mogących pochodzić ze zbiorów KTF, o kontakt z wydziałem dochodzeniowo-śledczym Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Policjanci pod nadzorem Prokuratury Okręgowej prowadzą postępowanie w sprawie narażenia na zniszczenie części historycznych zbiorów stanowiących własność KTF.
Jak poinformował rzecznik, sprawa rozpoczęła się w czerwcu 2015 r., kiedy to policjanci jednego z komisariatów ujawnili w punkcie skupu materiałów wtórnych przedmioty należące prawdopodobnie do KTF. Jak się okazało, była to część utraconych zbiorów. Postępowanie w tej sprawie z uwagi na wartość historyczną oraz ilość utraconych przedmiotów przekazano do prowadzenia przez KWP w Krakowie.
"Wszystko wskazuje na to, że bardzo dużo różnego rodzaju dokumentów, fotografii czy czasopism mogło już trafić do kolekcjonerów, hobbistów, czy wreszcie do handlarzy, którzy chcieliby zarobić na tych muzealiach" – powiedział Łach.
"Wszystko wskazuje na to, że bardzo dużo różnego rodzaju dokumentów, fotografii czy czasopism mogło już trafić do kolekcjonerów, hobbistów, czy wreszcie do handlarzy, którzy chcieliby zarobić na tych muzealiach" – powiedział Krzysztof Łach z zespołu prasowego małopolskiej policji.
Śledczy rozpoczęli poszukiwania zaginionych przedmiotów; systematycznie sprawdzali miejsca, gdzie takie rzeczy mogły zostać wystawione na sprzedaż, pojawiali się m.in. na giełdzie staroci koło Hali Targowej i Placu Nowym w Krakowie czy giełdzie staroci w Bytomiu. Sprawdzali też aukcje na portalach internetowych. W wyniku tych działań niektóre utracone przedmioty zostały już odzyskane.
Na początku lipca policjanci u jednego ze zbieraczy znaleźli dokumenty, fotografie, czasopisma, albumy ze zdjęciami i roczniki czasopism o łącznej wadze około 400 kilogramów. U kolejnego znaleziono blisko 200 kg fotografii, literatury specjalistycznej oraz dokumentów. Jeszcze inny posiadał pochodzące ze zbiorów KTF dokumenty, fotografie, obrazy, przyrządy optyczne, archaiczne aparaty fotograficzne itp., które zapakowane w siedem zaplombowanych pakietów ważyły 150 kg. Osoby te zostały przesłuchane w charakterze świadków. Policjanci ustalali, w jaki sposób weszły w posiadanie tych rzeczy.
Zdaniem policji, pewna część zbiorów najprawdopodobniej nadal znajduje się w rękach prywatnych. Policja apeluje do tych osób o kontakt pod nr telefonu: 12 61 54 245.
Krakowskie Towarzystwo Fotograficzne powstało w 1895 r. jako stowarzyszenie. Jego losy toczyły się różnie aż do 1960 roku, kiedy towarzystwo usamodzielniło się, powracając do swej przedwojennej nazwy. W 1961 r. jego prezesem został Władysław Klimczak, inicjator słynnych wystaw "Venus", a w 1972 r. inicjator, założyciel i dyrektor pierwszego w Polsce Muzeum Historii Fotografii. Po utracie stanowiska w 1992 r. wygrał z miastem proces o zbiory KTF.
Jak poinformował w środę PAP krakowski magistrat, w 2013 r. ze strony KTF pojawiła się intencja przekazania zbiorów gminie. Po inwentaryzacji i oszacowaniu zbiorów nabytki trafiłyby do Muzeum Historii Fotografii, do zawarcia umowy jednak nie doszło. Obecny zarząd KTF nie sporządził projektu umowy, nie udostępnił zbiorów do oglądu, a miasto nie może pokrywać kosztów inwentaryzacji nie swoich zbiorów, a także ich bezpłatnego przechowywania. Natomiast podpisanie aktu notarialnego jest możliwe dopiero po dokonaniu odpowiedniej inwentaryzacji zasobów – twierdzi magistrat.
"Po sprzedaży prywatnych magazynów, w których zbiory były przechowywane, miasto przyjęło je do swoich magazynów, bo miało taki obowiązek, natomiast nie uczestniczyło w akcji ich przewożenia" – poinformował magistrat. Jak podawała "Gazeta w Krakowie", informacji o przejęciu zbiorów z likwidowanych magazynów nie przekazano KTF. Dyrektor wydziału kultury i dziedzictwa narodowego UMK Stanisław Dziedzic wyjaśniał Gazecie, że urzędnicy nie znali adresu KTF, a negocjacje zostały zerwane.
W publikowanym w internecie liście wiceprezes KTF Tadeusz Chołda napisał do policji o włamaniu do magazynu, odnalezieniu części zbiorów w składzie makulatury oraz prosi o informacje na temat ich losów. "Cała sprawa jest bardzo poważna, ponieważ miało miejsce przestępstwo, w wyniku którego doszło do włamania, zawłaszczenia zbiorów, a także ich rozproszenia oraz zniszczenia. Aktualnie nie znamy skali zniszczeń oraz losów olbrzymiej ilości bezcennych zbiorów, gromadzonych dużym wysiłkiem przez Pana Prezesa Władysława Klimczaka i całego zespołu współpracujących z nim osób przez kilkadziesiąt lat" – napisał wiceprezes KTF.
Jak wyliczył, "zbiory te zawierały: bardzo cenne zabytkowe aparaty fotograficzne i różnego rodzaju sprzęt fotograficzny, zabytkowe fotografie od momentu powstania fotografii do czasów współczesnych, książki i czasopisma, albumy fotograficzne, wystawy fotograficzne, różnego rodzaju publikacje, obrazy i in.". Jego zdaniem, na szczególną uwagę zasługiwały zdjęcia, albumy, filmy i różnego rodzaju dokumenty przedstawiające historię Polski i Polaków od momentu powstania fotografii. "Zbiory te to bezcenne dokumenty o charakterze patriotycznym i narodowym" – stwierdził. (PAP)
hp/ wos/ pz/