We wtorek przypada 50. rocznica śmierci wybitnego reżysera Andrzeja Munka, twórcy filmów "Eroica", "Zezowate szczęście", "Pasażerka”. Artysta zmarł tragicznie w 1961 r. Chociaż tworzył tylko przez kilka lat, jego filmy wywarły ogromny wpływ na polską kinematografię – podkreślają krytycy.
Obiektywizm, pasja odkrywania konkretnego świata, przekorna walka z anachronicznymi mitami narodowymi - to według Jerzego Płażewskiego cechy twórczości Munka. "Przeciw realizmowi romantycznemu - prowokacyjny racjonalizm, o wiele dalszy od mentalności przeciętnego Polaka. I potrzebniejszy" - oceniał Płażewski, odnosząc się m.in. do "Zezowatego szczęścia".
„Drwił z przesady, konwenansów i hipokryzji, jednak nigdy nie zadrwił z człowieka. Zajaśniał na krótko - zginął w wypadku samochodowym w wieku 39 lat – ale jego filmy zostały z nami na zawsze. Podstawowym pytaniem, które prześladowało Munka w jego dojrzałej twórczości, było sakramentalne: +Jak żyć?+ ” – pisał o Munku Łukasz Maciejewski.
Studio Munka z Warszawy - utworzone w 2008 r. w celu wspierania debiutujących polskich filmowców - tak opisuje dorobek patrona: "Twórczość fabularna Andrzeja Munka charakteryzuje się niebanalnym i nowatorskim podejściem do tematu polskiego heroizmu i narodowej mitologii. Munk przedstawiał najważniejsze w powojennej rzeczywistości zagadnienia z właściwym dokumentaliście chłodnym dystansem. Jego sposób przedstawienia niejednokrotnie ocierał się o satyrę czy groteskę”.
„Drwił z przesady, konwenansów i hipokryzji, jednak nigdy nie zadrwił z człowieka. Zajaśniał na krótko - zginął w wypadku samochodowym w wieku 39 lat – ale jego filmy zostały z nami na zawsze. Podstawowym pytaniem, które prześladowało Munka w jego dojrzałej twórczości, było sakramentalne: +Jak żyć?+ ” – pisał o Munku Łukasz Maciejewski.
Andrzej Munk urodził się 16 października 1921 r. w Krakowie. Jak przypomina Studio, wczesna młodość twórcy „Zezowatego szczęścia” przypadła na lata okupacji niemieckiej, podczas której przyszły artysta zmuszony był ukrywać się z powodu żydowskiego pochodzenia. Munk brał udział w Powstaniu Warszawskim. Po wyzwoleniu podjął studia w Warszawie, na wydziale architektury na Politechnice, potem zaś na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego.
Ostatecznie, w 1947 r., rozpoczął naukę w łódzkiej "filmówce", którą ukończył w 1951 r. Jako reżyser zadebiutował w 1955 r. - "Błękitnym krzyżem", paradokumentalnym filmem wojennym, rekonstruującym akcję Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z 1945 roku. Obraz jest poświęcony "górskim partyzantom lat wojny i ratownikom TOPR - ludziom Błękitnego Krzyża".
Kolejne dzieła Munka to filmy "Człowiek na torze" (1956), "Eroica" (1957), "Zezowate szczęście" (1960) i "Pasażerka" (1963, premiera po śmierci reżysera). W dramacie psychologicznym "Człowiek na torze" opowiedziana została historia doświadczonego maszynisty, którego zwolniono pod urojonym zarzutem sabotowania nowych metod pracy. Munk zdobył za ten film nagrodę dla najlepszego reżysera na festiwalu w Karlowych Warach.
„Eroica” (podtytuł: „Symfonia bohaterska w dwóch częściach”) jest jednym z czołowych osiągnięć Polskiej Szkoły Filmowej. To swoisty rozrachunek z mitologizowaniem wojennej przeszłości Polski. Film składa się z dwóch nowel. Część pierwsza opowiada o warszawskim cwaniaku, granym przez Edwarda Dziewońskiego "Dzidziusiu", który przypadkowo wciągnięty w Powstanie Warszawskie zdobywa się na czyn bohaterski, choć właściwie - niepotrzebny. Akcja części drugiej rozgrywa się w niemieckim oflagu; do legendy wśród polskich oficerów urasta tam rzekoma bohaterska ucieczka porucznika Zawistowskiego. Tylko najbardziej wtajemniczeni wiedzą, że porucznik wcale nie uciekł i cały czas jest w obozie - ukryty w przewodzie wentylacyjnym.
Komedię „Zezowate szczęście”, zrealizowaną na podstawie scenariusza Jerzego Stefana Stawińskiego, krytycy nazwali „filozoficzną powiastką filmową”. Film, w groteskowo-karykaturalnym ujęciu, przedstawia losy oportunisty, który w różnych warunkach, na przestrzeni wielu lat, usiłuje przypodobać się aktualnym władzom. Grany przez Bogumiła Kobielę Jan Piszczyk, polski antybohater, pechowiec, swoich kolejnych bezkrytycznych "przemian" dokonuje zawsze za późno. Za wszelką cenę chce dostosować się do wymagań aktualnej sytuacji politycznej. Jednak, z różnych powodów, to mu się nie udaje. "+Zezowate szczęście+ jest nie tylko opowieścią o dziejach oportunisty, ale również, a może głównie, o dziejach kraju, które ten oportunizm uwarunkowały" – pisał krytyk Aleksander Jackiewicz.
Munk był współtwórcą Polskiej Szkoły Filmowej. Jednak jego styl "wyraźnie odcinał się od liryzmu całej prawie +szkoły polskiej+", a "jego filmy, pod względem gatunku, nasuwają raczej porównanie z osiemnastowieczną powiastką filozoficzną niż, jak dzieła Wajdy, z poematem" - zauważył Jackiewicz.
Ostatnim tytułem w dorobku Munka jest „Pasażerka”, nad którą prace reżyser rozpoczął w 1961 roku. Fabułę „Pasażerki” oparto na wspomnieniach Niemki Lizy, byłej strażniczki w obozie koncentracyjnym. Pewnego dnia, podczas podróży statkiem, Liza zauważa na pokładzie kobietę, która przypomina jej kogoś z czasów obozowej przeszłości. Niemka podejrzewa, że ma przed oczami dumną więźniarkę Martę, na której wypróbowywała niegdyś esesmańskie metody "wychowawcze". Czy Marta wciąż żyje? - zastanawia się zaniepokojona Liza.
Prace nad „Pasażerką” przerwała tragiczna śmierć reżysera. 20 września 1961 r. Andrzej Munk, w wieku 39 lat, zginął w wypadku samochodowym koło Łowicza. Realizację filmu dokończył współpracownik Munka, Witold Lesiewicz. Premiera „Pasażerki” odbyła się w 1963 r. Obraz zdobył Honorowe Wyróżnienie Jury i prestiżową nagrodę krytyków FIPRESCI na festiwalu w Cannes oraz nagrodę Stowarzyszenia Dziennikarzy Włoskich na festiwalu w Wenecji.
Marek Hendrykowski, autor książki "Andrzej Munk" (która ukazała się w 2007 r. nakładem Wydawnictwa Więź), zalicza autora "Pasażerki" do najwybitniejszych twórców w historii polskiej sztuki. "Od niego właśnie kino polskie lat 50. i następnych dekad uczy się nie tylko sztuki racjonalnego diagnozowania, ale i kunsztu błazeńskiej terapii przeprowadzanej, w znieczuleniu śmiechem, na chorym organizmie społecznym" - pisał o Munku Hendrykowski.(PAP)
jp/ ls/