Uhonorowany na tegorocznym festiwalu w Gdyni kilkoma nagrodami, w tym za najlepszą reżyserię - dla Magnusa von Horna - polsko-szwedzki dramat "Intruz", ze zdjęciami Łukasza Żala, trafił w piątek do kin. Bohaterem jest nastolatek, który zabił swoją dziewczynę.
To najlepiej przyjęta na świecie polska produkcja filmowa 2015 roku, obok "Body/Ciało" Małgorzaty Szumowskiej - zwraca uwagę dystrybutor "Intruza", firma Gutek Film.
"Intruz" został zaproszony na ponad 20 zagranicznych festiwali. Światową premierę miał na tegorocznym festiwalu w Cannes, gdzie pokazano go w prestiżowej sekcji Directors' Fortnight. Jesienią film będzie prezentowany m.in. na BFI London Film Festival - prestiżowej imprezie organizowanej przez Brytyjski Instytut Filmowy, a także w Bogocie w Kolumbii i w Sztokholmie.
We wrześniu na 40. Festiwalu Filmowym w Gdyni za "Intruza" przyznano kilka nagród - m.in. w konkursie głównym, za najlepszą reżyserię, scenariusz i montaż, oraz Nagrodę Polskiej Federacji Dyskusyjnych Klubów Filmowych.
"Intruz" to pełnometrażowy fabularny debiut Magnusa von Horna, Szweda (ur. 1983 w Goeteborgu), który studiował reżyserię w łódzkiej szkole filmowej.
"Kiedy zdecydowałem się zrealizować ten film, czułem, że to bardzo ważna sprawa - zbliżyć się do tego, czego się boimy. Do zła, które w nas siedzi. Boimy się zła w człowieku. I dystansujemy się od niego" - mówił Magnus von Horn w rozmowie z PAP.
Film opowiada inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami historię, która rozgrywa się na szwedzkiej prowincji. Główny bohater, 17-letni John (w jego roli Ulrik Munther), pod wpływem ekstremalnych emocji dopuszcza się zbrodni. Morduje swoją dziewczynę. Trafia na dwa i pół roku do poprawczaka, a następnie wraca w rodzinne strony. Podejmuje próbę rozpoczęcia nowego życia. Szybko jednak zostaje skonfrontowany z przeszłością, o której chciałby zapomnieć.
Von Horn zrealizował "Intruza" na podstawie własnego scenariusza, napisanego w oparciu o akta sprawy nastolatka ze Szwecji, który zabił swoją dziewczynę.
Po realizacji reżyser wspominał: "Dostałem wszystkie jego zeznania, w sumie jakieś 70 stron materiału. Bardzo mocno to na mnie zadziałało. Między słowami wyczytałem, że ten chłopak bardzo się bał, sam do końca nie wiedział, jak mógł coś takiego zrobić, ale chciał ponieść konsekwencje swojego czynu. Chciał być odpowiedzialny, ale nie wiedział, jak miałby to zrobić. Nie wiedział, w jaką podróż się wybiera. Emocjonalnie to był nadal dzieciak, ale chciał zachować się jak mężczyzna".
"Trzymający w napięciu debiut fabularny Magnusa von Horna, wielokrotnie nagradzanego absolwenta łódzkiej szkoły filmowej (z 2013 roku - PAP), z doskonałymi zdjęciami nominowanego do Oscara za +Idę+ Łukasza Żala"; "łączy w sobie skandynawską estetykę i sposób opowiadania historii z bagażem emocjonalnym rodem z polskiego kina"; "Von Hornowi i Żalowi udało się ubrać ostrą treść w łagodną, poetycką formę, dając upust niezwykłej wrażliwości" - tak "Intruza" opisuje kinowy dystrybutor.
"Kiedy zdecydowałem się zrealizować ten film, czułem, że to bardzo ważna sprawa - zbliżyć się do tego, czego się boimy. Do zła, które w nas siedzi. Boimy się zła w człowieku. I dystansujemy się od niego" - mówił Magnus von Horn w rozmowie z PAP.
"Intruz" jest wspólną produkcją Polski i Szwecji. W obsadzie, obok Szwedów, jest polski aktor Wiesław Komasa.
Von Horn ma już w dorobku nagrody - przyznane m.in. na festiwalach w Bilbao, Leuven, Krakowie i Gdyni - za krótkometrażowy film "Bez śniegu". (PAP)
jp/ gma/