George Clooney nakręci film o historykach sztuki, którzy w szeregach aliantów zajmowali się poszukiwaniem dzieł sztuki zrabowanych przez nazistów. Film powstanie na podstawie książek Roberta M. Edsela. W piątek autor gościł w Warszawie. "Saving Italy" ("Ratując Włochy") i "The Monuments Men" ("Obrońcy zabytków") - to anglojęzyczne tytuły dwóch książek Edsela, które na początku 2014 r. ukażą się po polsku.
Film Clooney'a ma mieć premierę w Stanach Zjednoczonych w grudniu br. Wystąpią w nim m.in. Cate Blanchett, Matt Damon, John Goodman i Bill Murray. Sam reżyser wcieli się w rolę George'a Stouta, który był pomysłodawcą utworzenia w szeregach aliantów specjalnej jednostki zajmującej się ochroną zabytków.
Książki Edsela poświęcone są ludziom sztuki - dyrektorom muzeów, kuratorom, historykom sztuki i artystom - którzy zaangażowali się w II wojnę światową, aby zapobiegać m.in. bombardowaniu obiektów zabytkowych i muzeów.
"Stout był konserwatorem sztuki i weteranem I wojny światowej. Rozwój przemysłu zbrojeniowego doprowadził go do przekonania, że wybuch kolejnej wojny jest nieunikniony i że dobrze byłoby następnym razem zabezpieczyć dzieła sztuki" - mówił Edsel. O wykorzystaniu koncepcji Stouta podczas alianckiej inwazji w 1944 r. zadecydował prezydent USA Franklin Delano Roosevelt.
Film Clooney'a ma mieć premierę w Stanach Zjednoczonych w grudniu br. Wystąpią w nim m.in. Cate Blanchett, Matt Damon, John Goodman i Bill Murray. Sam reżyser wcieli się w rolę George'a Stouta, który był pomysłodawcą utworzenia w szeregach aliantów specjalnej jednostki zajmującej się ochroną zabytków.
"Dopiero w trakcie działań wyszła na jaw pazerność nazistowskich dygnitarzy, którzy wręcz rywalizowali ze sobą w łupieniu dzieł sztuki" - podkreślił pisarz. Wówczas obrońcy zabytków zamienili się w tropicieli zrabowanych przez nazistów dzieł sztuki. W Europie pozostali do 1951 r., udało im się doprowadzić do zwrócenia ok. 5 mln ukradzionych dzieł.
"Oczywiście, ciężko mówić o tym, aby zrealizowali swoje działania do końca. Tylko polskie ministerstwo kultury poszukuje jeszcze ok. 60 tys. obiektów" - podkreślił pisarz. Jednym z najcenniejszych utraconych dzieł sztuki na polskiej liście jest "Portret młodzieńca" Rafaela Santi, skradziony z Muzeum Czartoryskich w Krakowie. "Poznałem jednego z pięciu wciąż żyjących obrońców zabytków. Nazywa się Bernard Taper i spędził dwa lata na poszukiwaniu obrazu Rafaela. Jego losy do dziś nie dają mu spać" - opowiadał Edsel.
Pionierem w łupieniu był sam Adolf Hitler, który planował zgromadzić zagrabione obiekty w swoim własnym muzeum sztuki w Linzu. W tym austriackim miasteczku, w którym fuehrer spędził dziewięć lat jako dziecko, miała powstać placówka mieszcząca 16 mln dzieł sztuki.
Robert M. Edsel jest pisarzem i biznesmenem. Urodził się w 1956 r. w Stanach Zjednoczonych. W latach 90. sprzedał swój biznes naftowy wart 37 mln dol. i wyjechał do Florencji. Tam w poszukiwaniu życiowej pasji zainteresował się ludźmi sztuki, którzy pomagali w czasie II wojny światowej w ochronie zabytków we Włoszech.
W 2006 r. wydał swoją pierwszą książkę "Rescuing da Vinci". Jest także współproducentem filmu "The Rape of Europe" ("Gwałt na Europie").
W 2007 r. Edsel powołał Fundację Obrońców Zabytków dla Ochrony Sztuki. Jak wyjaśnił w piątek, zajmuje się ona nie tylko upamiętnianiem działań ludzi ratujących zabytki w czasie II wojny światowej, lecz również kontynuowaniem ich misji obecnie. "Doświadczeń obrońców zabytków nie wykorzystano w Iraku, gdzie podczas działań wojennych w 2003 r. zniszczono wiele cennych zabytków" - uznał.
"Nie jestem ani historykiem z wykształcenia, ani wyszkolonym pisarzem. Parę miesięcy zdarzyło mi się być profesjonalnym tenisistą. Nikt mnie też nie uczył, jak działać w przemyśle naftowym. Jestem człowiekiem z pasją, moją pasją chcę się dzielić z ludźmi. Chcę opowiadać o faktach historycznych nie w sposób suchy, ale w taki, jak ja je postrzegam, przez pryzmat niezwykłych ludzi. Moim celem było pokazanie, jak działali ci zupełnie niezwykli żołnierze, których zadaniem nie było sianie destrukcji, ale ochrona. Zadawałem sobie też pytanie, czy sztuka jest więcej warta niż ludzkie życie" - mówił Edsel. W Warszawie gościło go Ministerstwo Spraw Zagranicznych. (PAP)
mce/ ula/