Nikt nie czuwa nad przebudową warszawskiej perły architektury międzywojennej - alarmuje mazowiecki konserwator zabytków Barbara Jezierska. Właściciele Prudentialu zastanawiają się nad zmianą projektu rewitalizacji historycznego budynku zatwierdzonym przez konserwatora.
Od sierpnia w Prudentialu trwają prace rewitalizacyjne, których wykonawcą jest firma Polimex-Mostostal. Jednak do tej pory do współpracy nie zostali poproszeni autorzy projektu przebudowy z pracowni architektonicznej Andrzeja Bulandy i Włodzimierza Muchy.
Zgodnie z koncepcją architektów, przebudowa ma przywrócić charakter budynku z lat 30. XX wieku, gdy mieściło się w nim Towarzystwo Ubezpieczeń Prudential. W tym celu zburzone zostało monumentalne wejście od strony placu Powstańców Warszawy oraz wejście od ulicy Świętokrzyskiej. Dobudowane po wojnie socrealistyczne elementy zaburzyły prostotę i oszczędność formy, charakterystyczną dla stylu art deco.
"Nie wyobrażam sobie, aby przebudowa budynku tej rangi odbywała się bez obecności architekta i kontroli odpowiednich służb" - powiedziała Jezierska. Przyznała, że pod znakiem zapytania stoi wynik przeprowadzanej obecnie przebudowy dawnej siedziby Towarzystwa Ubezpieczeń Prudential.
"Dla wielu detali socrealistycznych, które znajdowały się w zburzonych pawilonach wejściowych, przewidzieliśmy funkcje wewnątrz budynku" - wyjaśnił Andrzej Bulanda. Na przykład kariatydy, które po wojnie stanęły przy wejściu do budynku, miały podtrzymywać szklany dach przykrywający wewnętrzny dziedziniec.
"Pierwsza faza przebudowy - wyburzanie - przebiega bez naszego nadzoru, ponieważ nie zostaliśmy do niej poproszeni - mówił architekt. - Problem został zgłoszony służbom konserwatorskim, jednak one nie zareagowały". Według Bulandy, "to obnaża niechęć odpowiednich organów do egzekwowania swoich praw".
"Nie można z fazy rozbiórki wyeliminować architekta, ponieważ rozbieranie jest również częścią projektu i powinno się odbywać zgodnie z projektem wykonawczym architekta" - powiedział Bulanda.
Zgodnie z prawem, każdą zmianę w warszawskich zabytkowych budowlach należy ustalać ze stołecznym konserwatorem zabytków. Jak poinformowała PAP Dominika Szewczykiewicz z biura stołecznego konserwatora zabytków, projekt przebudowy Prudentialu autorstwa pracowni architektonicznej Bulandy i Muchy uzyskał w 2007 r. zgodę konserwatora na realizację. Wówczas właścicielem budynku był Polimex-Mostostal. Przedsiębiorstwo budowlane odsprzedało w grudniu 2009 roku budynek krakowskiej rodzinie Likusów, właścicielowi hoteli. W Prudentialu po przebudowie ma także powstać luksusowy hotel.
Do rejestru zabytków w 2006 roku została wpisana jedynie konstrukcja budynku. "Nie zwalnia to jednak z obowiązku kontrolowania przebudowy, zwłaszcza że jej projekt był w całości zaakceptowany przez stołecznego konserwatora" - powiedziała Jezierska. "Nadzór nad historycznymi budynkami leży w zakresie obowiązków tego konserwatora" - dodała.
Bulanda obawia się, że wpisanie do rejestru jedynie stalowej konstrukcji budynku nie zapewnia dostatecznej ochrony historycznej budowli. "Można w skrajnym przypadku na zabytkowej konstrukcji zbudować zupełnie inny budynek, jakiś współczesny dziwoląg" - zauważył.
"Przewidujemy, że właściciel będzie wprowadzał pewne zmiany. Może je wprowadzać, ponieważ jedynie konstrukcja podlega ochronie" - mówił rzecznik Polimexu-Mostostalu Paweł Szymaniak. - Nie ma żadnej samowoli". Rzecznik poinformował, że "projekt wykonawczy prac rozbiórkowych wykonał Polimex, natomiast reszta zostanie wykonana zgodnie z projektem pracowni Bulandy i Muchy".
"Skoro wykonawca przebudowy twierdzi, że wykonuje prace zgodnie z naszym projektem, to oczekuję, że rezultat będzie zgodny z przez nas zamierzonym" - skomentował Bulanda.
Na pytanie, jakie zmiany zostaną wprowadzone w projekcie historycznego budynku, Szymaniak odesłał do właścicieli. Żaden jednak z przedstawicieli przedsiębiorstwa Likusów nie chce rozmawiać na temat losów zabytku.
Następnie, zgodnie z projektem powinna zostać rozebrana elewacja, której nowa, przewidziana projektem wersja jest kosztowna. Jak wytłumaczył Bulanda, "jedynie rozebranie pozwoli na pełne i wierne odtworzenie pierwotnej idei". "Jeżeli to nie zostanie zrealizowane, przebudowa będzie postępować niezgodnie z projektem" - zaznaczył. - Być może wówczas ktoś zareaguje, jednak wtedy może być już za późno".
"Jesteśmy za przywróceniem fasady pierwotnej, ponieważ obecna nosi cechy socrealistyczne - ozdobne lizeny czy wcięcia - i jest bardziej wyrazista niż ta z międzywojnia. Fasada pierwotna nadawała budynkowi lekkości i prostoty" - powiedział Bulanda.
Na pytanie, jakie zmiany zostaną wprowadzone w projekcie historycznego budynku, Szymaniak odesłał do właścicieli. Żaden jednak z przedstawicieli przedsiębiorstwa Likusów nie chce rozmawiać na temat losów zabytku.
Magdalena Cedro (PAP)
mce/ abe/