Spośród ok. 180 opolskich zamków, dworów i pałaców wpisanych do rejestru zabytków, 60 to budowle określone, jako zagrożone – informuje opolski konserwator zabytków.
Według opolskiego konserwatora zabytków Iwony Solisz większość opolskich zamków i pałaców należy do prywatnych właścicieli. Ponad połowa ze 180 wpisanych do rejestru zabytków jest w stanie średnim i dobrym. Kilka całkowicie wyremontowano przekształcając w hotele czy kompleksy wypoczynkowe, np. pałace w Niewodnikach, Izbicku, Kamieniu Śląskim czy Rogowie Opolskim. Ale aż 60 znajduje się obecnie na istniejącej od 2009 r. i ciągle aktualizowanej liście obiektów zagrożonych. „Niektóre z nich niszczeją w oczach, a my walczymy z niejasnymi i skomplikowanymi sytuacjami prawnymi tych obiektów” – przyznała PAP Iwona Solisz.
Natychmiastowej interwencji wymaga np. pałac w Biestrzykowicach, gdzie ubytki w dachu są tak duże, że wnętrze pałacu regularnie zalewają deszcze. Częściowo zarwały się w nim stropy, popękały niektóre ściany. Prywatny właściciel, mimo zapisanego w umowie kupna obowiązku remontowania pałacu i wielokrotnych interwencji konserwatora, nie robił prawie nic. Opolski konserwator zabytków na ochronę wszystkich zabytków w regionie ma w tym roku 600 tys. zł. Mimo to gotów był przeprowadzić w Biestrzykowicach tzw. remont zastępczy za 80 tys. zł. Nie mógł zacząć prac, bo najpierw trzeba wyjaśnić sprawy własności. Procedury trwają, a budynek popada w ruinę. Zdaniem wojewódzkiego konserwatora zabytków bardzo zły jest też stan zamku w Rożnowie i Rozwadzy.
Ireneusz Racławicki z Agencji Nieruchomości Rolnych, która od 1998 do 2011 r. sprzedała ok. 65 zespołów pałacowych i dworskich na Opolszczyźnie stwierdził, że z roku na rok sytuacja opolskich pałaców się poprawia. „Z ponad 300 dworków, pałaców i zamków opolskich, z których tylko około 180 jest w rejestrze zabytków, obecnie remontowanych, wyremontowanych lub użytkowanych jest dwie trzecie” - zapewnił PAP Ireneusz Racławicki.
Jak powiedziała Iwona Solisz służby konserwatorskie na bieżąco monitorują kondycję opolskich pałaców. Jeśli stan budowli jest zły wydają właścicielowi zalecenia konserwatorskie dotyczące prac, które trzeba wykonać niezwłocznie. W razie braku reakcji powiadamiają policję, niewykonanie zaleceń jest wykroczeniem. Potem konserwator wydaje nakaz, a w ostateczności wszczyna postępowanie egzekucyjne i nakłada kary grzywny - do 10 tys. zł dla osoby prywatnej i maks. 50 tys. zł dla firmy - właściciela niszczejącej budowli. Jak stwierdziła Iwona Solisz takie kary tylko w niektórych przypadkach skutkują. Reszta właścicieli odwołuje się do ministra kultury, a to wydłuża o miesiące lub lata proces ratowania zamków.
Gmina Głogówek w sądzie stara się odzyskać zamek w Głogówku. Prywatny właściciel, któremu nieruchomość sprzedano w 2005 r., mimo zobowiązań zawartych w umowie nie wyremontował dachu i nie odnowił polichromii w zamkowej kaplicy. W lutym sąd okręgowy w Opolu uznał, że właściciel ma zwrócić gminie zamek za cenę zakupu i kosztów, jakie poniósł na remonty. W sumie jest to kwota 187 tys. zł. Rzecznik burmistrza Głogówka Małgorzata Wójcicka-Rosińska zapewniła, że jeśli uda się odzyskać zamek (właściciel zapowiedział apelację), to gmina ponownie go nie sprzeda. „Co najwyżej za jakiś czas zdecydujemy się na partnerstwo publiczno-prawne” - powiedziała PAP rzecznik.
Zdaniem Iwony Solisz nieliczne samorządy stać na odzyskiwanie zamków. Trzeba to zrobić najpóźniej pięć lat od sprzedaży, proces trwa lata, a o odzyskany zabytek trzeba dbać. A na to samorządów nie stać. Są jednak wyjątki. Gmina Polska Cerekiew chce wyremontować ruiny zamku w Polskiej Cerekwi. Z opolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego dostała na ten cel 5 mln zł, z budżetu gminy dołoży 2 mln. Wyremontuje za to dach, wymieni więźbę i wzmocni mury pałacu. Lada dzień ma ogłosić przetarg na wykonawcę remontu. „Jest duże przyzwolenie społeczne na tak kosztowny remont” - zapewniła PAP wójt gminy Krystyna Helbin. I dodała: „Poza tym my tu jesteśmy trochę szaleńcami”. (PAP)
kat/ abe/