Gwiazda największych scen operowych Bernard Ładysz skończył we wtorek 90 lat. Ładysz śpiewał na całym świecie - od Australii, przez obie Ameryki, po Chiny. Jest jedynym polskim śpiewakiem, który śpiewał z Marią Callas.
Z okazji jubileuszu artysty realizowane będą w Polsce koncerty połączone z promocją dwupłytowego wydawnictwa, zawierającego płytę CD z ariami i pieśniami - w tym kilka największych arii basowych nagranych przez Bernarda Ładysza w 1960 roku z Orkiestrą Opery Warszawskiej pod dyrekcją Jerzego Semkowa.
"Żadna technika wokalna nie zastąpi szczerości emocji, zaangażowania w to, co się śpiewa. Ale chcę podkreślić – warunkiem koniecznym do tego, żeby naprawdę śpiewać sercem jest nienaganna technika, warsztat" - mówił Ładysz w wywiadzie dla Polskiego Radia.
Artysta urodził się w Wilnie 24 lipca 1922 roku. Miał 17 lat, kiedy wybuchła II wojna światowa. Uczestniczył w "Akcji Burza" na Wileńszczyźnie. Jako sierżant Armii Krajowej Ziemi Wileńskiej został uwięziony w Kałudze w Związku Radzieckim, gdzie przebywał w latach 1944-46.
Zwrotnym momentem w karierze Bernarda Ładysza stał się konkurs śpiewaczy w Vercelli we wrześniu 1956 r. Odniósł tam triumf zdobywając I nagrodę i zyskując międzynarodową popularność. Dało mu to później możliwość występów we Włoszech z artystami tej miary co Victoria de los Angeles, Antonietta Stella, Anita Cerquetti, Tullio Serafin.
"Gdy wybuchła wojna, wstąpiłem do Armii Krajowej. A potem do Wilna wkroczyły wojska radzieckie. W 1944 roku w Wilnie kilka tysięcy mężczyzn przeszło przeszkolenie do służby wojskowej. Mieliśmy zostać wysłani na front, odbijać Warszawę. Postawiono nam jeden warunek: musieliśmy złożyć przysięgę Związkowi Radzieckiemu. Na to się nie zgodziliśmy. Za karę wywieziono nas na Syberię, w różne miejsca. Próbowałem uciekać, ale mnie złapano. Wylądowałem w słynnym obozie pracy w Kałudze. Wysłano mnie do lasu pracy przy wyrębie drzewa. Mróz był straszliwy, głodzono nas, pracowaliśmy w nieludzkich warunkach. Bardzo wtedy podupadłem na zdrowiu" - wspominał po latach Ładysz.
Po wojnie drugim miastem Bernarda Ładysza stała się Warszawa. W latach 1946-48 odbył studia wokalne w Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie. Od 1946 do 1950 roku był solistą Centralnego Zespołu Artystycznego Wojska Polskiego, z którym występował również poza granicami kraju.
W 1950 r. zaangażowany został do Opery Warszawskiej. Zadebiutował tu rolą Griemina w "Eugeniuszu Onieginie" Piotra Czajkowskiego. Najświetniejszą kreacją artysty w tym pierwszym okresie jego występów na scenie operowej była rola Mefista w "Fauście" Charlesa Gounoda, która dała mu możliwość ukazania w pełni walorów głosu, temperamentu oraz talentu scenicznego.
Zwrotnym momentem w karierze Bernarda Ładysza stał się konkurs śpiewaczy w Vercelli we wrześniu 1956 r. Odniósł tam triumf zdobywając I nagrodę i zyskując międzynarodową popularność. Dało mu to później możliwość występów we Włoszech z artystami tej miary co Victoria de los Angeles, Antonietta Stella, Anita Cerquetti, Tullio Serafin.
W 1959 roku nagrał w Londynie "Łucję z Lammermoor" Gaetano Donizettiego wspólnie z Marią Callas pod dyrekcją Tullio Serafina.
Sukcesem artystycznym w karierze artysty była kreacja roli tytułowej w "Borysie Godunowie" Modesta Musorgskiego w Operze Warszawskiej (1960), a także w nowej inscenizacji tej opery w Teatrze Wielkim w Warszawie (1972). Występował w operach Stanisława Moniuszki i śpiewał jego pieśni. Wziął udział w nagraniach opery "Król Roger" Karola Szymanowskiego oraz opery radiowej "Usziko" Tadeusza Paciorkiewicza, w prawykonaniach "Pasji według Św. Łukasza" i "Jutrzni" oraz w prapremierze opery "Diabły z Loudun" (w roli Ojca Barre) Krzysztofa Pendereckiego.
Występował też w filmach, m.in. w "Ziemi obiecanej" w reżyserii Andrzeja Wajdy, "Znachorze" w reżyserii Jerzego Hoffamna) w musicalach, m.in. w roli Tewiego w "Skrzypku na dachu" Josepha Steina i Jerry'ego Bocka oraz na estradzie piosenkarskiej. Współpracował z Teatrem Syrena w Warszawie.
Pytany o to, co jest jego zdaniem najważniejsze w śpiewaniu artysta odpowiadał: "Wrażliwość, dusza, serce i dar od Boga: głos. A najważniejsze, to umieć to docenić".
W 2008 roku artysta został doktorem Honoris Causa Akademii Muzycznej w Warszawie. "Dzisiaj, w czasach globalizacji i przemysłowej produkcji płytkiej muzyki (...) możemy jeszcze bardziej docenić wielkość sztuki Bernarda Ładysza. Tęsknimy do jego wyjątkowych, unikalnych i wspaniałych kreacji. Stają się one niedościgłym wzorcem dla młodych adeptów sztuki wokalnej i operowej. Są ważnym elementem w edukacji artystycznej i wychowaniu młodzieży. I dlatego Akademia, doceniając szczególne zasługi dla kultury muzycznej, składa hołd Maestro Bernardowi Ładyszowi i powołuje go do grona swoich doktorów honorowych” - uzasadnił rektor uczelni Uniwersytetu Fryderyka Chopina w Warszawie prof. Stanisław Moryto. (PAP)
agz/ ls/