Olsztyńska policja zatrzymała osoby podejrzewane o kradzież zabytkowego pieca kaflowego z XVIII-wiecznego pałacu w Bęsi. Należący do prywatnej osoby zespół pałacowo-parkowy - według służb konserwatorskich - od ponad roku jest pozbawiony nadzoru i niszczeje. Jak poinformowała we wtorek policja, sprawcy kradzieży przed kilku dniami wyłamali deski w oknach sali kominkowej pałacu, a potem zdemontowali i wynieśli unikatowy XIX-wieczny piec kaflowy.
Według Katarzyny Charubin z biura prasowego olsztyńskiej policji wytypowano i zatrzymano już osoby podejrzewane o dokonanie tego przestępstwa. Skradzionego pieca dotychczas nie odnaleziono. "Ze względu na dobro dochodzenia nie ujawniamy szczegółów tej sprawy" - zastrzegła policjantka.
Piec został wykonany pod koniec XIX wieku przez lokalnych rzemieślników na zamówienie ówczesnego starosty reszelskiego Carla von Knoblocha. Zlecenie miało być wyrazem sprzeciwu wobec napływu masowej produkcji ceramiki z podberlińskich fabryk.
Powstały w XVIII wieku pałac od 1997 r. pozostaje w rękach prywatnych. Do jesieni 2010 r. dzierżawiła go spółka rolnicza, od tamtej pory jest opustoszały. "Na naszych oczach giną bezcenne regionalne zabytki" - powiedział PAP sołtys Bęsi. Jak dodał, poszycie pałacowego dachu jest już dziurawe, a piętra praktycznie się zapadły. Niszczeje też zabytkowe wyposażenie wnętrza.
O kradzieży zabytku powiadomił sołtys wsi Stefan Bigus, który od kilku lat - razem z grupą mieszkańców ze stowarzyszenia "Nasza Bęsia" - próbuje ratować popadający w ruinę zespół pałacowo-parkowy. Miejscowi społecznie naprawiają uszkodzone przez wandali drzwi i okna, żeby chronić obiekt przed dalszą dewastacją.
Powstały w XVIII wieku pałac od 1997 r. pozostaje w rękach prywatnych. Do jesieni 2010 r. dzierżawiła go spółka rolnicza, od tamtej pory jest opustoszały.
"Na naszych oczach giną bezcenne regionalne zabytki" - powiedział PAP sołtys Bęsi. Jak dodał, poszycie pałacowego dachu jest już dziurawe, a piętra praktycznie się zapadły. Niszczeje też zabytkowe wyposażenie wnętrza.
Zdaniem mieszkańców w równie złym stanie jest miejscowy wiatrak holenderski z 1810 r., należący do tego samego właściciela z Warszawy. Jeszcze dwa lata temu działało tam jedyne w regionie muzeum młynarstwa powietrznego.
Służby konserwatorskie wielokrotnie wszczynały postępowania nakazowe i egzekucyjne, aby zmusić właściciela do opieki nad pałacem. Po doniesieniu od konserwatora zabytków prokuratura w Biskupca oskarżyła właściciela o doprowadzenie obiektu do zniszczenia.
"Jesteśmy bezsilni. Próbujemy wykorzystać wszystkie możliwości prawne, jakie daje nam ustawa o ochronie zabytków, ale przy braku nadzoru właścicielskiego nasze decyzje nie są respektowane" - powiedział PAP Bartłomiej Skrago z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Olsztynie.(PAP)
mbo/ abr/