Wybitny polski pianista Krystian Zimerman zagra w niedzielę w Warszawie. Na dwa dni przed koncertem maestro opowiedział dziennikarzom, co ceni w muzyce Witolda Lutosławskiego. Wykonaniem jego Koncertu fortepianowego Zimerman upamiętni 100. rocznicę urodzin kompozytora.
Swój jedyny koncert na fortepian Lutosławski dedykował właśnie Zimermanowi. W warszawskiej Filharmonii Narodowej pianiście towarzyszyć będzie Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Narodowej pod batutą Jacka Kaspszyka.
Na piątkowym spotkaniu z dziennikarzami artysta przypomniał, że Lutosławski skomponował Koncert fortepianowy w dramatycznej atmosferze lat 80. „Brak wolności słowa, ta ciągła weryfikacja, system kartkowy, ten dramat, który nie wiadomo było, jak się dalej potoczy. To wszystko jest w tym koncercie, ten cały dramat stanu wojennego. To niezwykłe, jak to, co się działo dookoła, przenikło do duszy artysty i jak on potrafił to zintegrować w dziele sztuki. To chyba największy dowód na artyzm Lutosławskiego” – mówił Zimerman.
Podkreślił, że Lutosławskiemu nie chodziło o politykę. „Myśmy cierpieli wszyscy. Ja nie jestem polityczną osobą, a otwieram usta kiedy trzeba. Lutosławski po prostu uważał to za obowiązek obywatela” – zaznaczył Zimerman.
Artysta przypomniał, że Lutosławski skomponował Koncert fortepianowy w dramatycznej atmosferze lat 80. „Brak wolności słowa, ta ciągła weryfikacja, system kartkowy, ten dramat, który nie wiadomo było, jak się dalej potoczy. To wszystko jest w tym koncercie, ten cały dramat stanu wojennego. To niezwykłe, jak to, co się działo dookoła, przenikło do duszy artysty i jak on potrafił to zintegrować w dziele sztuki. To chyba największy dowód na artyzm Lutosławskiego” – mówił Zimerman.
Jak podkreślił, Lutosławski pisał swoje utwory z matematyczną dokładnością, dlatego „człowiek na początku może odnosić wrażenie suchości”, szybko jednak odkrywa, jak wspaniała dusza kryje się w muzyce Lutosławskiego.
Premiera koncertu na fortepian Lutosławskiego odbyła się w 1988 r. w Salzburgu. Zimermanowi towarzyszyła Orkiestra Symfoniczna Radia Austriackiego pod batutą kompozytora. Potem obaj artyści występowali z utworem w wielu miejscach w Europie.
W Polsce utwór zabrzmiał po raz pierwszy w tym samym roku na koncercie finałowym „Warszawskiej Jesieni”. Na niedzielnym koncercie zostanie powtórzony program sprzed 25 lat. Publiczność usłyszy także III Symfonię Lutosławskiego.
Zimerman na początku września zarejestrował ponownie Koncert fortepianowy Lutosławskiego. Nagrania dla wytwórni Deutsche Grammophon dokonał razem z Berliner Philharmoniker pod batutą Simona Rattle’a. Pianista wyjaśnił w piątek, że od czasu premiery utworu dopatrzył się w nim wielu wcześniej niedostrzeganych szczegółów i postanowił nagrać go jeszcze raz.
Jak wspominał pianista, sam kompozytor spodziewał się, że jego utwór będzie brzmiał w przyszłości inaczej i był tego ciekawy. „Mówił mi: Ja niedługo odejdę i jest mi tak strasznie smutno, że mnie tu nie będzie za 25 lat” – opowiadał Zimerman.
Nawiązał też do swojego czerwcowego występu w Essen, podczas którego przerwał koncert, ponieważ widział, że ktoś go nagrywa. „Zawsze pracuję nad moimi interpretacjami wiele lat. A kopiuje się bardzo łatwo. To się później pojawia na YouTubie. To nie jest dobry syndrom” – zaznaczył. „Jeżeli założę portal i tam będę prezentować skradzione roleksy, to zapewne wkrótce będę aresztowany. A sztukę traktuje się jako takie nic. Ta cała sprawa z YouTube pokazuje, jak niewiele dziś sztuka znaczy” – mówił pianista.
„Każdy koncert jest właściwie jak miłosny akt” – mówił Zimerman. „Ja kocham moją publiczność i dzielę z nią moje serce. Kiedy więc widzę pięć smartphonów, a na twarzach pustkę, to zaczynam myśleć o miejscach, w których jest miło. Życie jest za krótkie, aby spędzać czas w niefajnych miejscach” – mówił.
Mimo że – jak deklarował – nie spędził na portalach społecznościowych ani minuty, udało mu się przejąć wszystkie fikcyjne konta funkcjonujące pod jego nazwiskiem i teraz ma własne.
Pytany, czy wystąpi w Polsce z dotychczas niezrealizowanym cyklem koncertów z muzyką Fryderyka Chopina, powiedział: „Są inni, są młodzi. Jest Rafał (Blechacz – PAP), on gra wspaniale Chopina. Ja już jestem na to za stary”. Obaj artyści – Zimerman i Blechacz – są zwycięzcami Konkursu Chopinowskiego (Zimerman odniósł zwycięstwo 1975 r. jako najmłodszy laureat w historii konkursu, Blechacz zwyciężył 30 lat później).
Zimerman powtórzył, że jego nieobecność w kraju ma związek z nierozliczonym projektem promującym muzykę Grażyny Bacewicz z 2009 r. (PAP)
mce/ ula/