W Polsce brakuje standardu wymagań, które pozwalałyby uznać dany obiekt za dostępny dla osób niepełnosprawnych - to wniosek z dyskusji "Bariery architektoniczne w dostępie do kultury", zorganizowanej w środę w Warszawie przez Fundację MaMa.
Problemy osób niepełnosprawnych, poruszających się na wózkach i matek z małymi dziećmi w zakresie barier architektonicznych są podobne. Brak wind i podjazdów, drzwi zbyt wąskie, aby przez nie przejechać, wysokie progi, włączniki światła, dzwonki, przyciski do wind umieszczone na wysokości uniemożliwiającej skorzystanie z nich osobom na wózkach czy też dzieciom - to częste przeszkody, na jakie napotykają się osoby niepełnosprawne i matki z małymi dziećmi w instytucjach kultury. Powoduje to ich wykluczenie z uczestnictwa w tej części życia społecznego - mówiła Patrycja Dołowy, wiceprezeska fundacji MaMa podczas środowej dyskusji.
Problem widać w wielu stołecznych instytucjach kultury. W Pałacu na Wodzie w warszawskich Łazienkach drzwi są tak ciężkie, że nawet sprawna osoba ma problemy z ich otwieraniem, w dodatku klamki umieszczane są tak wysoko, że z wózka nie sposób ich dosięgnąć. W Muzeum Narodowym platformy mające umożliwiać osobom na wózkach sforsowanie schodów są do tego celu zbyt małe, a do galerii Zachęta można wjechać wózkiem, ale tylnym wejściem i nie wszędzie w galerii da się dotrzeć, bo nie przy każdych schodach są podjazdy. Na Zamku Królewskim do schodów prowadzących do Arkad Kubickiego wózkowiczów dowozi winda. Do pokonania schodów potrzebne jest specjalne urządzanie - schodołaz, które nawet zakupiono, niestety, nie zamieszczono żadnej informacji, że można żądać jego udostępnienia od pracowników Zamku.
"Zdarza się niestety, że spore środki inwestowane są w remonty i udogodnienia dla osób z ograniczeniami poruszania się bez konsultacji ze specjalistami. (...) Jedną z przyczyn problemów jest brak w Polsce standardów warunków, które pozwalałyby uznawać jakiś budynek za przyjazny dla niepełnosprawnych. Brak nam jednolitego zbioru zasad" - mówił Maciej Augustyniak z fundacji Polska bez Barier.
W ostatnich latach wzrosła świadomość społeczna problemów, jakie mają osoby na wózkach, wiele instytucji, także kultury podczas remontów stara się uwzględniać ich potrzeby. "Zdarza się niestety, że spore środki inwestowane są w remonty i udogodnienia dla osób z ograniczeniami poruszania się bez konsultacji ze specjalistami. Efektem są podjazdy, na które nie da się wjechać, zbyt małe platformy podnośnikowe, windy ulokowane za drzwiami zbyt wąskimi dla wózka, lub z przyciskami umieszczonymi na wysokości niedostępnej dla osoby na wózku - słowem - marnotrawstwo sił i środków. Jedną z przyczyn problemów jest brak w Polsce standardów warunków, które pozwalałyby uznawać jakiś budynek za przyjazny dla niepełnosprawnych. Brak nam jednolitego zbioru zasad" - mówił Maciej Augustyniak z fundacji Polska bez Barier.
Jak zaznacza Augustyniak, obiekty dostępne dla wszystkich to nie tylko takie, które dostosowane są do osób na wózkach inwalidzkich. Zupełnie inne są wymagania niedowidzących czy niedosłyszących, a inwestorzy niestety o nich zapominają. Prawo wymaga dostosowania nowych obiektów do potrzeb osób niepełnosprawnych, ale jest bardzo mało precyzyjne w formułowaniu, co to oznacza.
Uczestnicy środowej dyskusji zgodzili się, że jednym z rozwiązań tych problemów mogłoby być wprowadzenie konieczności zaakceptowania danego budynku przed jego oddaniem do użytku przez osobę znającą się na problemach osób niepełnosprawnych - na przykład przedstawiciela jednej z kilku specjalizujących się w tych problemach polskich organizacji pozarządowych. Innym rozwiązaniem mogłoby być wprowadzenie certyfikatów "przyjazny dla niepełnoprawnych". (PAP)
aszw/ ls/