Podjęcie współodpowiedzialności za kwestie finansowe w sferze kultury przez urzędników i artystów, prawne zabezpieczenie wydatków na kulturę to - zdaniem uczestników czwartkowej debaty - ważne kwestie służące poprawie komunikacji między artystami a samorządem.
Debata odbyła się w Pałacu Prezydenckim w ramach Forum Debaty Publicznej "Twórczość, dziedzictwo kulturowe i przyrodnicze bogactwem Polski". Wzięli w niej udział prezydent i zaproszeni przez niego przedstawiciele środowisk artystycznych i samorządowych.
W ocenie reżysera Pawła Wodzińskiego do najważniejszych pól konfliktu między artystami a urzędnikami należy m.in. brak aktywnej polityki resortu kultury czy niezrozumienie przez samorząd celów teatrów publicznych, takich jak budowa kapitału kulturowego i promocja polskiej dramaturgii współczesnej.
"Teatr zajmuje dość niskie miejsce na liście priorytetów władzy, co skutkuje małym poziomem finansowania i lekceważeniem mechanizmów działania teatrów - np. przez cięcia wydatków w środku sezonu, co paraliżuje pracę instytucji. Poważne napięcia dotyczą także trybu powołań dyrektorów m.in. niejasności procedur oraz znowelizowana ustawa o prowadzeniu działalności kulturalnej i praktyka stosowania jej zapisów" - mówił Wodziński.
W ocenie reżysera Pawła Wodzińskiego do najważniejszych pól konfliktu między artystami a urzędnikami należy m.in. brak aktywnej polityki resortu kultury czy niezrozumienie przez samorząd celów teatrów publicznych, takich jak budowa kapitału kulturowego i promocja polskiej dramaturgii współczesnej.
Dyrektor Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy Jacek Głomb podkreślił, że najważniejszym problemem w relacjach artyści-samorząd są rozbieżne oczekiwania. "Artyści oczekują jak największej autonomii, a urzędnicy tak naprawdę - podporządkowania. Autonomia często urzędnikom kojarzy się z niegospodarnością, bo to publiczne środki, które powinno się wydawać zgodnie z zasadami. Artysta jednocześnie uważa, że to jego świat i ma prawo, by decydować samodzielnie. Problemem są też częste zmiany w urzędach i fakt, że są one jednak mocno upolitycznione i mają różne oczekiwania" - powiedział Głomb.
Jego zdaniem pomocna w tej sytuacji może tu być faktycznie rozmowa między urzędnikami a artystami. "Myślę, że takim punktem zapalnym jest teraz nowa ustawa o kulturze, która została mocno zepsuta w parlamencie, m.in. narzucająca kadencyjność dyrektorów teatrów, a w każdym mieście umowy z nimi są podpisywane na innych zasadach. Sądzę, że kwestią najważniejszą jest więc dialog i odpowiedzialność po obu stronach - za środki publiczne - ze strony artystów i zrozumienie urzędników dla świata artystów" - zaznaczył dyrektor Teatru im. Heleny Modrzejewskiej.
Z przedmówcami zgodziła się wiceprezydent Krakowa Magdalena Sroka podkreślając, że przeszkodą we wzajemnej dobrej relacji są bariery prawne m.in. brak zabezpieczenia kultury w strukturze wydatków samorządowych. "Kultura staje się przez to wydatkiem fakultatywnym, a wysokość wydatków samorządu jest dobrowolna. Dlatego kultura zawsze jest przedmiotem debaty i wpływ na to, czym ona się kończy, zależy głównie od pewnej wrażliwości społecznej, czyli opinii publicznej, która niestety się pogarsza. Drugi element, to brak gromadzenia danych makroekonomicznych, które w sposób rzeczywisty pokazałyby, jak kultura wpływa na poprawę jakości życia mieszkańców czy zmianę społeczną" - dodała Sroka.
Przysłuchujący się debacie prezydent Bronisław Komorowski poparł pogląd, że warto stworzyć jakiś ramowy kodeks zasad dobrego porozumiewania się urzędników z artystami. Przypomniał, że wzrasta wielkość środków przeznaczanych na kulturę i problemem jest pytanie o efekt wydawania tych pieniędzy. Uznał, że ważne jest, aby brać pod uwagę zarówno kondycję teatrów państwowych, jak i prywatnych, co umożliwia porównanie ich działania i ocenę, gdzie fundusze są lepiej wydawane m.in. z punktu widzenia społeczności lokalnych.
Według prezydenta istotne jest też budowanie "pewnej wrażliwości w kręgach ludzi kultury dla wagi problemu sposobu wydawania pieniędzy, nie tylko dla ich ilości".
"W kręgach urzędników czy decydentów jest też ciągła potrzeba budowania świadomości, że całemu systemowi służy utrzymanie wysokiej rangi kultury i pewnego napięcia związanego z wolnością twórczą. (...) Potrzeba wymiany doświadczeń, ponieważ są miasta i teatry, które dobrze sobie układają kontakty oraz z sukcesem budują społeczne zapotrzebowanie na kulturę. (...) Nie ma prostych rozwiązań, ale sugeruję, żeby zacząć kształtować jakiś system wymiany poglądów, myśli i doświadczeń" - podsumował prezydent. (PAP)
akn/ abe/ jbr/