Zainteresowanie żydowską kulturą i historią wśród Polaków jest coraz większe, ale istnieje niewielka grupa ludzi o poglądach antysemickich i obawiam się, że ich również zaczyna przybywać - podkreśla w wywiadzie dla PAP naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
Rabin Schudrich mówi m.in. o przesłaniu święta Chanuki, które rozpoczyna się w sobotę. Odnosi się także do sytuacji społeczności żydowskiej w Polsce i jej problemów. Ocenia też film Władysława Pasikowskiego "Pokłosie" oraz komentuje zapowiedź ministra administracji i cyfryzacji Michała Boniego dotyczącą powołania rządowej rady, mającej monitorować przejawy mowy nienawiści i ksenofobii.
PAP: Czym dla wyznawców judaizmu jest święto Chanuki, które rozpoczyna się w sobotę i jakie przesłanie ono niesie? Jakie są tradycje związane z Chanuką?
Rabin Michael Schudrich: Święto Chanuki nawiązuje do walki narodu Izraela o odzyskanie wolności do wyznawania swojej wiary w Boga. Dla mnie najważniejszym przesłaniem Chanuki jest to, że wiara jest wielką wartością, za którą nawet czasami trzeba walczyć. Najważniejszą tradycją jest zapalanie świec chanukowych. Każdego wieczora, przez osiem dni, zapalamy kolejną świecę i odmawiamy błogosławieństwa. Robimy to mniej więcej godzinę po zachodzie słońca.
Świecę zapalamy na świeczniku - chanukiji, który ustawiamy na parapecie, żeby ludzie z zewnątrz mogli zauważyć światło, które oznacza, że Bóg nas kocha i się o nas troszczy. Symbolizuje ono cud chanukowy - po zwycięstwie Judy Machabeusza nad Syryjczykami, którzy wówczas, w II w. p.n.e., okupowali Jerozolimę. Po wyzwoleniu miasta okazało się, że jest tylko jedno małe naczynko z jednodniowym zapasem oliw używanej do palenia świateł w wielkim świeczniku świątynnym - menorze. Produkcja oliwy musiała zająć osiem dni - i małe naczynko cudownie starczyło na cały ten czas. W czasie Chanuki w synagodze i domu odmawiamy specjalne modlitwy. Jest także kilka innych tradycji, m.in. specjalne zabawy i poczęstunki dla dzieci.
PAP: Czy Chanuka ma jakieś uniwersalne przesłanie, które mogłoby być kierowane nie tylko do wyznawców judaizmu?
Rabin Schudrich o "Pokłosiu": Nie zgadzam się, że ten film jest antypolski - jest on raczej propolski. Film pokazuje, że Polacy, to wielki naród, który jest w stanie otwarcie mówić nawet o najtrudniejszych sprawach. (...) Mam wielki szacunek dla Polaków, którzy chcą rozmawiać na bardzo trudny temat, zamiast zamiatać brudy pod dywan
M.S.: Tak. Chanuka mówi o tym, że wiara ma wartość, dlatego trzeba ją pielęgnować i nie można z niej rezygnować. Z Chanuki wypływa również przesłanie: człowiek w każdej sytuacji może liczyć na pomoc Boga, ale także sam musi robić wszystko co w jego mocy, by rozwiązać problem. Człowiek w trudnych sytuacjach nie może tylko siedzieć, płakać i prosić o łaskę Boga, musi walczyć - w takiej sytuacji Bóg będzie przychodził z pomocą.
PAP: Podczas ośmiu dni święta świece chanukowe zapalane są m.in. w Pałacu Prezydenckim i Sejmie. Jakie ma to znaczenie dla społeczności żydowskiej w Polsce?
M.S.: To jest ogromnie ważne, świadczy o tym, że my jesteśmy częścią tego kraju, że jesteśmy ważni dla Polski. Chcemy służyć naszemu krajowi, dlatego te gesty mają wielkie znaczenie. To także świadectwo szacunku dla judaizmu - jednej z największych religii świata. Jest to także kontynuacja tego, czego nauczył nas papież Jan Paweł II, czyli otwartości w wzajemnych relacjach.
PAP: Jak obecnie wygląda sytuacja Żydów w Polsce?
M.S.: Przed II wojną światową w Polsce żyło 3,5 mln Żydów - po wojnie zostało ich około 300 tys. System komunistyczny narzucony przez Sowietów nie pozwalał jednak Żydom swobodnie żyć w tym kraju - choć byli nieliczni, którym wiodło się dobrze. Część Żydów wyjechała z Polski, a część ukrywała swoją tożsamość, gdyż czuli się zagrożeni. Komuniści nie byli aż tak straszni jak naziści, ale Żydzi dobrze pamiętali holokaust i niemieckie ludobójstwo. Przez 50 lat ludzie bali się mówić prawdę. Taka sytuacja trwała do 1989 r., wtedy wielu Żydów przestało ukrywać swoją tożsamość, a inni zaczęli ją odkrywać. Przez ostatnie 23 lata tysiące ludzi w Polsce dowiedziało się o swoich żydowskich korzeniach, ale są też jeszcze osoby, które o nich nie wiedzą. Trudno wskazać ich liczbę.
PAP: Jakie problemy napotykają polskie gminy żydowskie?
M.S.: Naszym podstawowym zadaniem jest umożliwienie osobom z żydowskimi korzeniami, by mogły dowiedzieć się więcej o swojej żydowskiej spuściźnie. Jeżeli ktoś sobie tego nie życzy - to jego decyzja, natomiast my mamy obowiązek prowadzić dla tych, którzy pragną swą tożsamość pogłębić, edukację, stwarzać możliwość uczestniczenia w życiu religijnym. Kiedy zaczynałem pracę w Polsce w 1990 r. prawie wszystkie problemy były związane ze zmianą ustroju i odnajdywaniem się w nowej sytuacji. Dzisiaj są to normalne problemy społeczności żydowskiej, coraz bardziej podobne do tych w innych krajach. Obecnie mamy do czynienia z problemami typu: czy jest wystarczający dostęp do koszernej żywności, do edukacji dla dzieci i dorosłych. To jest wielki sukces, że społeczność żydowska w Polsce ma coraz bardziej normalne problemy.
PAP: Czy widział pan film fabularny Władysława Pasikowskiego "Pokłosie", o mieszkańcach polskiej wsi, którzy podczas II wojny światowej zamordowali grupę Żydów? Jak pan go ocenia?
M.S.: Byłem bardzo wzruszony, że reżyser podjął tak trudny i bolesny temat, mam wielki szacunek dla niego. Moim zdaniem, film nie mówi o tym, co działo się 70 lat temu, ale o dzisiejszym odbiorze tamtych zdarzeń. Kiedy byłem w Jedwabnem i rozmawiałem o tych tragicznych wydarzeniach, tam wszyscy wiedzieli jak było, być może nie zawsze chcieli mówić, ale to nie była tajemnica. Natomiast w Warszawie, Lublinie, Krakowie, Gdańsku nie zawsze sprawa zdarzeń z Jedwabnego była znana i przedstawiana w prawdziwy sposób.
PAP: Pojawiają się opinie niektórych środowisk prawicowych oceniające "Pokłosie" jako film szkodzący Polsce czy nawet antypolski.
M.S.: Po pierwsze główny bohater filmu jest Polakiem i mówi do Polaków - to nie jest obcy. Nie zgadzam się, że ten film jest antypolski - jest on raczej propolski. Film pokazuje, że Polacy, to wielki naród, który jest w stanie otwarcie mówić nawet o najtrudniejszych sprawach. Jako człowiek urodzony za granicą - po obejrzeniu tego filmu - mam wielki szacunek dla Polaków, którzy chcą rozmawiać na bardzo trudny temat, zamiast zamiatać brudy pod dywan. Jeżeli człowiek ma zainfekowaną ranę, to nic nie da zakładanie kolejnych bandaży, musi otworzyć ranę i dopiero wtedy może ją wyleczyć.
Rabin Schudrich: "Wszyscy historycy, których prace czytałem, mówią o Jedwabnem bardzo jasno. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby było kłamstwem, że w tych tragicznych zdarzeniach uczestniczyli Polacy. Niestety to jest prawda. Można dyskutować czy zginęło 150 czy 140 Żydów, ale fakt pozostaje faktem".
PAP: Przeciwnicy "Pokłosia" uważają, że film fałszuje historię.
M.S.: Wszyscy historycy, których prace czytałem, mówią o Jedwabnem bardzo jasno. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby było kłamstwem, że w tych tragicznych zdarzeniach uczestniczyli Polacy. Niestety to jest prawda. Można dyskutować czy zginęło 150 czy 140 Żydów, ale fakt pozostaje faktem.
PAP: Czy zgodzi się pan z opinią, że w ostatnich latach relacje polsko-żydowskie znacząco się poprawiły?
M.S.: Dla mnie dzisiaj największym problemem jest to, że nie wystarcza mi czasu, na spotkania, rozmowy, wykłady na, które jestem zapraszany. Jest wielkie zainteresowanie kulturą żydowską, mogę powiedzieć nawet, że to sympatia. Jeszcze 20 lat temu była tylko ciekawość, bo w czasie komuny nie można było rozmawiać na tematy żydowskie. Dzisiaj to już nie jest ciekawość, ale ważny temat w życiu społecznym. Żydzi mieszkali i mieszkają w Polsce prawie tysiąc lat, budowali kulturę, życie społeczne. Na zainteresowanie życiem społeczności żydowskiej wpłynęła niewątpliwe postawa Jana Pawła II i jego pozytywny stosunek do Żydów.
PAP: Jeszcze kilka lat temu wielu komentatorów podkreślało, że w Polsce istnieje duży antysemityzm.
M.S.: Zainteresowanie żydowską kulturą i historią wśród Polaków jest coraz większe. Jednocześnie istnieje niewielka grupa ludzi o poglądach antysemickich i obawiam się że ich również zaczyna przybywać. Coraz więcej Polaków chce poznawać kulturę żydowską, ponieważ uważają ją za ważną część historii swojego kraju i własnej kultury. Jeszcze jakiś czas temu otrzymywałem zapytania: "w naszym mieście jest zaniedbany cmentarz żydowski, jak powinniśmy uporządkować wasz cmentarz?" - dzisiaj coraz częściej słyszę: "jak mamy ratować nasze cmentarze?". I mówią to Polacy, nie Żydzi. Cmentarz żydowski czy synagoga nie są już "wasze", ale zaczynają być "nasze" i stają się integralną częścią miasta. Językowo to niewielka różnica, ale to wielka zmiana mentalności.
PAP: Minister administracji i cyfryzacji Michał Boni zapowiedział, że powstanie rządowa rada monitorująca przejawy mowy nienawiści, ksenofobii oraz agresji i dyskryminacji w życiu publicznym. Jak pan ocenia tę inicjatywę?
M.S.: To jest bardzo mądry pomysł. Uważam, że to pozytywna i potrzebna inicjatywa. Lepiej walczyć przeciw ksenofobii, rasizmowi, dyskryminacji, kiedy są to małe zjawiska, niż czekać, aż będą wielkie. Nie da się ukryć, że skrajna prawica w Polsce się radykalizuje. Jest to cały czas tylko margines, ale margines, którego nie można ignorować Dlatego też właśnie dziś jest odpowiedni czas, aby podejmować takie działania.
Rozmawiali: Paweł Rozwód i Stanisław Karnacewicz (PAP)