Tłusty Czwartek jest elementem znacznie szerszego zjawiska – schyłku karnawału, dni zabaw i tańców, charakterystycznych nie tylko dla kultury polskiej, ale całej przechodzącej do postu kultury chrześcijańskiej - od Wenecji po Rio de Janeiro.
Według dr. Jacka Kurka z Instytutu Historii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, okresowi temu, wpisującemu się jednocześnie w zimowo-wiosenne przesilenie, towarzyszy bogata symbolika przemiany. Jego niezbędnymi elementami są przebranie, zabawa i jedzenie.
„Kiedyś podkreślano, że im się będzie wyżej skakać – stąd tańce, tym plony będą wyższe, dlatego taniec traktowano magicznie, odpędzał złe duchy. Dlaczego lubiono zjadać rzeczy dobre, jak pączki? Każdy to lubi, a zwłaszcza przed 40 dniowym postem, który kiedyś był przestrzegany o wiele bardziej restrykcyjnie” – powiedział naukowiec.
Jedzone od wieków pączki pierwotnie robiono z ciasta chlebowego, a nadziewano boczkiem, słoniną albo mięsem. Potem zamieniono je na chrust, faworki i pączki z ciasta drożdżowego, nadziewane w zależności od upodobania i regionu, np. na Podhalu koniecznie musi to być róża.
Jak podkreślił, jedzone od wieków pączki pierwotnie robiono z ciasta chlebowego, a nadziewano boczkiem, słoniną albo mięsem. Potem zamieniono je na chrust, faworki i pączki z ciasta drożdżowego, nadziewane w zależności od upodobania i regionu, np. na Podhalu koniecznie musi to być róża.
Pączek na Śląsku jest znany jako krepel. „Wbrew stereotypom, to nie kolejny niemiecki podarunek językowy, Niemcy nie znają takich ciastek. Krepel, podobnie jak żymła (bułka – PAP) to słowa używane przez Mikołaja Reja. Są staropolskie, choć krepel, podobnie, jak rynek, ma niemiecki rodowód” – mówił Jacek Kurek.
Jak się okazuje, warunki, jakie powinien spełniać idealny pączek, nie zmieniły się co najmniej od czasów saskich. Jak pisał XVIII-wieczny znawca dobrej kuchni, historyk i ksiądz Jędrzej Kitowicz, „powinny mieć jasną obwódkę i być tak lekkie, że wiatr może je zdmuchnąć z talerza”, zaś po naciśnięciu muszą wrócić do tego samego rozmiaru.
Między ostatnim czwartkiem a wtorkiem przed postem karnawał przybierał na sile, szlachta powszechnie bawiła się na kuligach i balach. „Przebieranie się jest bardzo charakterystyczne dla czasu przejścia. Kiedy przechodzimy z zimy do wiosny, z karnawału do postu, to jest ten czas, który daje człowiekowi taką lukę, gdzie może wejść w inną rolę, przez chwilę nie zachowywać się zgodnie z dotychczasowymi regułami, ale takimi, które sam wymyśla. Stąd wszystko jest na opak – człowiek się przebiera za zwierzę, kobieta za mężczyznę, mężczyzna za kobietę i dzięki temu przez te kilka dni jest bezkarny” – wyjaśniał dr Kurek.
Również zwyczaje kolędowe wpisują się w taką symbolikę. „Mamy chodzenie z Niedźwiedziem – niedźwiedź w ciągu zimy śpi, jest to więc chodzenie z kimś, kto zbiera nasze grzechy na siebie i czyni nas wolnymi przed tym wielkim czasem oczekiwania na Wielkanoc. Z kolei Śmierć w orszakach kolędowych jest nie tylko symbolem zła, ale i przemiany” – podkreślił naukowiec.
Zdaniem dr. Kurka, choć wiele tych znaków współcześnie jest zatartych, to wciąż mocno łączą poszczególne kultury, ludy i narody. „Kultywowanie zwyczaju Tłustego Czwartku jest bardzo interesujące w momencie kiedy spojrzymy w głąb, a nie tylko poprzestaniemy na zjedzeniu pączka”- podsumował. (PAP)
lun/ abe/