Gdyby nie Wałęsa, gdyby nie wolność odzyskana 4 czerwca 1989 r., Muzeum Manggha w Krakowie by nie powstało. Polska Ludowa uważała, że ona jest od tworzenia sztuki, artysta nie był ważny – powiedział w piątek Andrzej Wajda, który wraz z żoną, 20 lat temu ufundował to Muzeum.
Krystyna Zachwatowicz-Wajda dodała, że w 1987 r., kiedy Andrzej Wajda otrzymał nagrodę Kioto (Kyoto Prize), w wysokości 400 tys. dolarów, od japońskiej Fundacji Inamori, premier rządu Polski Ludowej zaproponował, aby kwotę tę przeznaczyć na remont wentylacji w Muzeum Narodowym w Krakowie.
„Postanowiliśmy zrobić coś dla społeczeństwa za te pieniądze. Andrzej wpadł na pomysł, by zbudować dom dla sztuki japońskiej zgromadzonej przez Feliksa Jasieńskiego i będącą w magazynach Muzeum Narodowego w Krakowie” – wspominała Zachwatowicz w piątek na konferencji prasowej, zapowiadającej główne obchody 20-lecia Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha.
Wajda zaznaczył, że po przemianach ustrojowych powstało oryginalne i przyjazne dzieło, zaprojektowane przez uznanego architekta Aratę Isozakę. "Japonia, która jest daleko, nagle jest tak blisko nas i tyle nam potrafi powiedzieć nie tylko o sobie, ale i o świecie, jak patrzeć na ten świat, jak przeżyć to trudne życie” – mówił reżyser.
W niedzielę placówka otworzy wystawę „Arcydzieła sztuki japońskiej w kolekcjach polskich”. Będzie to pierwsza próba całościowej prezentacji sztuki japońskiej w zbiorach publicznych. Na ekspozycji znajdzie się ok. 500 dzieł - drzeworytów, obrazów, rzeźb, tkanin, ceramiki, wyrobów z brązów i laki, militariów.
Podkreślił też, że przez 20 lat działalności placówka rozwinęła różnorodną działalność. Jest miejscem wystaw dawnej i współczesnej sztuki japońskiej, prowadzone są tu zajęcia z języka japońskiego, w których uczestniczy ok. stu osób, warsztaty parzenia herbaty, kaligrafii, lekcje układania kwiatów, organizuje się obchody świąt japońskich. Działa tutaj także kawiarnia – miejsce towarzyskich spotkań krakowian, oraz sklep z asortymentem japońskim.
W sobotę i niedzielę w Mandze odbędą się główne uroczystości związane z 20-leciem placówki. W obchodach – jak poinformowała dyrektor Bogna Dziechciaruk-Maj – wezmą udział m.in. żona premiera Japonii Akie Abe, prezydent Bronisław Komorowski z małżonką, a także Lech Wałęsa, który 30 listopada 1994 r., wraz z księciem Takamado, otwierał Mangghę.
W czasie obchodów część pracowników zostanie uhonorowana odznaczeniami prezydenckimi oraz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Starsza kustosz muzeum, Małgorzata Martini, otrzyma od rządu Japonii Order Wschodzącego Słońca i Techniki Japońskiej.
W niedzielę placówka otworzy też wystawę „Arcydzieła sztuki japońskiej w kolekcjach polskich”. Będzie to pierwsza próba całościowej prezentacji sztuki japońskiej w zbiorach publicznych. Na ekspozycji znajdzie się ok. 500 dzieł - drzeworytów, obrazów, rzeźb, tkanin, ceramiki, wyrobów z brązów i laki, militariów. Nie zabraknie ikon sztuki japońskiej, które radykalnie zmieniły sztukę zachodnią, m.in. drzeworyty Hokusaia i jego słynna grafika „Pod wielką falą w Kanagawie”. Wystawa czynna będzie do 18 maja 2015 r., później pojedzie do innych miast Polski.
Zaprezentowane na wystawie zbiory pochodzić będą nie tylko z Muzeum Manggha, ale i z innych instytucji mających zbiory sztuki japońskiej, m.in. z muzeów narodowych w Krakowie, Warszawie, Poznaniu, Wrocławiu, Muzeum Okręgowego w Toruniu.
Wystawie towarzyszy album ukazujący najcenniejsze i najciekawsze dzieła z japońskich kolekcji w Polsce.
„Traktujmy to, co zobaczymy w książce i na wystawie jako fantastyczny materiał, który inspirował Europę Zachodnią, Polskę i mamy głęboką nadzieję, że będzie inspirował nas w przyszłości. Te pola oddziaływania sztuki japońskiej są olbrzymie” – powiedziała kurator wystawy Anna Król.
Określenie świętującego 20-lecie muzeum - "Manggha" - pochodzi od pseudonimu Feliksa Jasieńskiego (1861-1929), krytyka i kolekcjonera sztuki. Pseudonim Jasieński zaczerpnął z tytułu zbioru drzeworytów japońskiego artysty Katsushikiego Hokusaiego.
Jasieński marzył o stworzeniu przestrzeni, w której wystawiałby swoją japońską kolekcję liczącą 6,5 tys. eksponatów. Z braku miejsca, przed powstaniem Mangghi zbiór Jasieńskiego rzadko był prezentowany. W 1944 r. w ekspozycję w Sukiennicach zobaczył 19-letni Andrzej Wajda i się nią zafascynował. Dzisiaj kolekcję Jasieńskiego przechowuje Muzeum Manggha w formie depozytu, choć eksponaty wciąż należą do Muzeum Narodowego w Krakowie. (PAP)
bko/ par/