Włoski pisarz, wydawca i wybitny popularyzator literatury polskiej Francesco M. Cataluccio, laureat przyznanej w Rzymie nagrody imienia Ryszarda Kapuścińskiego opowiedział podczas ceremonii na Kapitolu o swej przyjaźni z autorem „Cesarza”.
Podczas wtorkowej uroczystości w Sali Muzeów Kapitolińskich, w obecności wdowy po pisarzu, Alicji Kapuścińskiej Cataluccio wspominał, że poznał go, gdy pracował w wydawnictwie Feltrinelli.
„W 1994 roku zaproponowałem, by wydać +Imperium+. Należy przypomnieć, że jego +Cesarz+, genialna książka, napisana nadzwyczajnym językiem została opublikowana we Włoszech w 1983 roku, ale było to tłumaczenie z angielskiego. Publikacja zakończyła się prawdziwą wydawniczą katastrofą” - mówił Francesco M.Cataluccio. Podkreślił, że „Cesarz” ukazał się potem jeszcze nakładem innego małego włoskiego wydawnictwa, również bez powodzenia.
„Dlatego początkowo kierownictwo mojego wydawnictwa było bardzo sceptyczne z powodu poprzedniego fiaska. Nie chciano go powtórzyć” - przyznał.
Kiedy jednak "Imperium" się ukazało, Kapuścińskiego zaproszono do Mediolanu, by o niej opowiedział.
„Wszyscy spodziewali się przyjazdu wielkiego słynnego korespondenta, który objechał Afrykę. A przybył bardzo skromny pan, z uroczym uśmiechem, naprawdę zabawny człowiek, jak najbardziej daleki od stereotypu wielkiego korespondenta. Opowiadał zaś wspaniałe rzeczy” - dodał włoski wydawca dzieł literatury polskiej.
Podkreślił żartobliwie: „Kapuściński mógł opowiedzieć o jakimkolwiek państwie afrykańskim wymieniając ministrów, jakby miał przed sobą album Panini z naklejkami, znał każdego”.
Włoski pisarz wyznał, że przyjaciółmi zostali również dlatego, że obaj uwielbiali Witolda Gombrowicza.
„Ale było coś jeszcze, co było elementem tej przyjaźni; poszukiwanie koszul. Kapuściński był przekonany, że najlepsze męskie koszule w dobrej cenie to te, z Włoch. I często mówił: + pójdźmy kupić koszulę+. Chodziliśmy po sklepach w Mediolanie doprowadzając ekspedientki do szału wybierając koszule".
Francesco M.Cataluccio przyznał, że nigdy nie widział potem, by Kapuściński nosił kupowane we Włoszech koszule. „Zawsze miał na sobie inne, chyba kupione w Warszawie, pewnie wygodniejsze” - żartował.
Przyjaźń opisał następująco: „On był dla mnie jak starszy brat. Słuchałem go, jak ktoś, kto słucha brata, który radzi, co robić”.
Przypomniał, że ktoś kiedyś zapytał Kapuścińskiego, co chciałby, aby napisano na jego grobie.
„On odparł: +poeta+. Ale poezja Kapuścińskiego to nie jest to, co napisał najpiękniejszego. Pisał dużo wierszy, niektóre piękne, inne mniej. Lecz wiadomo, że w Polsce wielkich poetów nie brakowało: Miłosz, Herbert, Szymborska. Kapuściński nie przeszedłby do historii jako poeta” - mówił laureat nagrody.
Zwrócił też uwagę na to, że polski pisarz nie tylko czuł się poetą, lecz również fotografem i był bardzo dumny z tego, że należał do związku fotografików polskich.
„Szczerze jednak powiem, że nigdy nie widziałem go, by zrobił choć jedno zdjęcie. Zajmował się tym głównie w młodości. Kiedy przez dwa tygodnie podróżowałem z nim po Argentynie, nigdy nie wyjął aparatu fotograficznego. Kiedy ja to robiłem, on patrzył na mnie jak na japońskiego turystę, wręcz z niesmakiem” - powiedział Cataluccio z uśmiechem.
Wyraził zarazem opinię, że zdjęcia Ryszarda Kapuścińskiego potwierdzają, że był bardzo dobrym fotografem.
Nagrody im. Kapuścińskiego przyznawane są od 2012 roku z inicjatywy odbywającego się w Wiecznym Mieście Festiwalu Literatury Podróży, we współpracy z rodziną pisarza, Instytutem Polskim i włoskim wydawnictwem Feltrinelli,
Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)
sw/ abe/