Światowej sławy śpiewaczka operetkowa, gwiazda filmowa, która pochodziła z Węgier, ale kochała Polskę - wspomina Bogusław Kaczyński Martę Eggerth, zmarłą w wieku 101 lat artystkę, wdowę po Janie Kiepurze.
"Marta Eggerth była niezwykłą kobietą pod wieloma względami. Była zjawiskowo piękna. Miała niezwykły talent, którym mogła się cieszyć rekordową ilość lat. Z pochodzenia Węgierka, urodziła się 17 kwietnia 1912 w Budapeszcie. Zaczęła karierę międzynarodową w wieku 7 lat. Była przepięknie śpiewającą dziewczynką, cudownym dzieckiem, w repertuarze miała koloraturowe arie operowe, takie jak Rozyna z +Cyrulika Sewilskiego+" - wspomina dziennikarz muzyczny Bogusław Kaczyński.
"Obwożono ją po filharmoniach całej Europy - jak zaczarowanego słowika. Wszystko w jej życiu było podporządkowane karierze, śpiewaniu i filmowi. Pierwszy wyłom z tej dyscypliny, jakiego dokonała, to było małżeństwo z Kiepurą. Była już wtedy uznaną gwiazdą" - opowiada B. Kaczyński.
Dla filmu Eggerth odkryto w latach 30. Wystąpiła w więcej niż 40 filmach, grała w czterech językach - po angielsku, niemiecku, francusku i włosku. Na planie jednego z nich - "Mein Herz ruft nach dir" ("Moje serce woła cię") w 1934 roku poznała Kiepurę, polskiego tenora, który podbijał sceny operowe. On miał 32 lata, ona - 22. Para pobrała się w Katowicach w 1936 r. i zaczęła życie międzynarodowych gwiazd.
"Zakochała się w Kiepurze od pierwszego wejrzenia i zostali szczęśliwym małżeństwem. Był to związek dwójki artystów, o których - dosłownie - mówiono i pisano na całym świecie. Podziwiano ogromną miłość, która ich łączyła - ich, parę artystów, którzy zbierali oklaski, ale nie byli zazdrośni o swoje sukcesy, wspierali się wzajemnie karierze" - podkreśla Kaczyński.
"Zakochała się w Kiepurze od pierwszego wejrzenia i zostali szczęśliwym małżeństwem. Był to związek dwójki artystów, o których - dosłownie - mówiono i pisano na całym świecie. Podziwiano ogromną miłość, która ich łączyła - ich, parę artystów, którzy zbierali oklaski, ale nie byli zazdrośni o swoje sukcesy, wspierali się wzajemnie karierze" - podkreśla Kaczyński.
W 1938 roku Kiepurowie osiedli w USA. On występował w Metropolitan Opera w Nowym Jorku, dawał też koncerty w całych Stanach oraz w Kanadzie; Marta dostała angaż na Broadwayu, podpisała też kontrakt z wytwórnią Metro. W Hollywood, już w latach 40., wystąpiła w dwóch filmach partnerując Judy Garland. Z mężem tworzyli parę także na scenie.
W 1943 r. zaczęli występować razem na Broadwayu w operetce Franza Lehara "Wesoła wdówka", która okazała się wielkim sukcesem. Grali w niej ponad 2 tysiące razy, po dwóch stronach oceanu, w pięciu językach. Po II wojnie występowali m.in. we Francji i Londynie, nagrywali filmy, dawali recitale.
Kiepura zmarł niespodziewanie w 1966 r. Marta załamała się po jego śmierci, na kilka lat przerwała karierę. "Była w ogromnej rozpaczy. Przyjeżdżała do Warszawy, towarzyszyłem jej w wyprawach na Cmentarz Powązkowski, gdzie jechała na grób męża od razu po wyjściu z samolotu. Ogromne tłumy ludzi czekały na cmentarzu, żeby ją zobaczyć. Starałem się zapewnić jej intymność, kiedy stała przy grobie w Alei Zasłużonych. Pewnego razu pogłaskała trawę, która rosła przy grobie, zerwała jedno źdźbło i schowała do swojego amerykańskiego paszportu" - wspominał Kaczyński.
Gdy Eggerth odzyskała chęć do śpiewania, w latach 70. występowała w telewizji, w 80. grała w musicalach. Jako 87-latka zaśpiewała na scenie Opery Wiedeńskiej fragmenty z "Wesołej wdówki" w czterech językach i dostała owacje na stojąco. Dwa lata później wystąpiła w Londynie, w wieku 95 lat dawała kameralne koncerty w Cafe Sabarsky w Nowym Jorku. Po dziewięćdziesiątce wróciła też do kariery aktorskiej. Zagrała wiekową diwę operową zamieszaną w morderstwo w popularnym austriackim serialu kryminalnym "Tatort".
"Mieli z Kiepurą dwóch synów. Starszy próbował śpiewać i nawet miał niezły głos, ale niestety, ciągle porównywano go do ojca. Drugi syn jest pianistą, daje recitale, ale głównym jego źródłem utrzymania jest wielki biznes. Już jako 30-latek został członkiem amerykańskiego klubu milionerów. Synowie nie utrzymują bliższych więzi z Polską, natomiast Marta Eggerth, co zawsze podkreślam, żyła bardziej +po polsku+ niż wielu Polaków mieszkających w Ameryce. Zawsze ze wzruszeniem obserwowałem przyjęcia organizowane przez nią, ale też amerykańskie bale Polonii, gdzie pojawiała się obok księżnej Radziwiłł, księżnej Sapieżyny. Miała ogromny sentyment do kraju swojego męża, mówiła o Polsce - moja druga ojczyzna. Dla Jana Kiepury nauczyła się zresztą polskiego, mówiła bardzo zabawnie, ze zniekształceniami, ale z wielkim wdziękiem, wiele utworów śpiewała na koncertach po polsku" - podkreśla Kaczyński.
W 2012 roku Eggerth została odznaczona przez prezydenta Bronisława Komorowskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej. Zmarła 26 grudnia 2013 w Rye (Nowy Jork). (PAP)
aszw/ eaw/