Tegorocznym laureatem Nagrody Literackiej Nike został Karol Modzelewski za autobiografię "Zajeździmy kobyłę historii. Wspomnienia poobijanego jeźdźca" - ogłoszono w niedzielę wieczorem na gali w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego.
"Każdy z nas ma jakiś prywatny życiorys, ale kiedy historia zabiera wszystkim wolność, jedynie niektórzy biorą na siebie ryzyko życia na ubitej ziemi, twarz w twarz z niebotycznie silniejszym wrogiem. A kiedy ci odważni wojownicy po latach, o dziwo, wygrywają, zazdrościmy im, że to ryzyko kiedyś podjęli, i tym sposobem sami przeszli do historii" - mówił o nagrodzonej książce przewodniczący jury Tadeusz Nyczek.
Karol Modzelewski powiedział po ogłoszeniu werdyktu: "Kobyły historii nie da się ujeździć. Nie da się na niej dojechać tam, gdzie by się chciało. Ale tę historię tworzymy wszyscy, nawet nie zdając sobie sprawy z tego co czynimy i jeżeli ta suma doświadczeń, którą starałem się przedstawić w tej książce, pomoże komuś w zrozumieniu tej niekomfortowej prawdy, to poczuję, że warto było pisać".
"Na pewno nie chciałem moralizować, ani prawić nikomu morałów. Mój ogląd rzeczywistości jest krytyczny, ale to nie znaczy, że chcę kogoś potępić. Staram się rozumieć. To jest dzisiaj niemodne słowo. Rosjan nie chcemy rozumieć, bo jesteśmy z nimi w konflikcie, a przecież właśnie jak się jest w konflikcie, to rozumienie jest szczególnie potrzebne" - mówił Modzelewski dziennikarzom po zakończeniu gali.
"Rewolucjonista w drugim pokoleniu" - pisze o sobie Karol Modzelewski w książce "Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca". Legenda polskiej opozycji demokratycznej wyznaje w niej, że patrząc na współczesną Polskę, trudno mu odpowiedzieć na pytanie, czy o to właśnie walczył.
"Rewolucjonista w drugim pokoleniu" - pisze o sobie Karol Modzelewski w książce "Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca". Legenda polskiej opozycji demokratycznej wyznaje w niej, że patrząc na współczesną Polskę, trudno mu odpowiedzieć na pytanie, czy o to właśnie walczył.
Kiedy Karol Modzelewski przyszedł na świat 23 listopada 1937 w Moskwie, w ZSRR szalał właśnie Wielki Terror, którego ofiarami padło około 10 mln ludzi. Biologiczny ojciec Modzelewskiego, Aleksander Budniewicz, oficer Armii Czerwonej, został aresztowany, gdy jego syn miał zaledwie 17 dni. Dostał wyrok ośmiu lat łagru, który udało mu się przeżyć. Z synem utrzymywał kontakt, jednak wychowaniem Karola zajął się polski rewolucjonista, Zygmunt Modzelewski, który w lipcu 1939 roku wyszedł ze więzienia na Łubiance. Matka Modzelewskiego opiekowała się nim i związała na resztę życia.
Całą rodziną po wojnie wyjechali do Warszawy, gdzie Zygmunt Modzelewski został ministrem spraw zagranicznych PRL, potem członkiem Rady Państwa. Mieszkali w pięciopokojowym apartamencie, a Karol Modzelewski, który już w 1950 roku zapisał się do ZMP, nieco wstydził się tych przywilejów. Jak wspomina, już wtedy docierało do niego, że głoszone przez komunistów zasady sprawiedliwości społecznej to tylko szumne frazesy. Ukształtowany przez środowisko komunistycznej nomenklatury i edukację polityczną ZMP Modzelewski mógł prowadzić życie beneficjenta powojennego porządku, a jednak w okolicach polskiego Października ’56 zaczął szukać dla socjalizmu „ludzkiej twarzy”.
Studiował wtedy historię na Uniwersytecie Warszawskim, kierował Politycznym Klubem Dyskusyjnym - forum młodych marksistów krytycznie nastawionych do PRL-owskich władz. Już w 1964 roku Modzelewski został wykluczony z PZPR. Razem z przyjacielem Jackiem Kuroniem, próbował bronić w realnym socjalizmie robotniczych racji. W 1965 r. razem napisali „List otwarty do Partii”, uznawany za fundament dopiero kształtującej się opozycji.
Modzelewski odsiedział kilka lat w PRL-owskich więzieniach. Pomiędzy wyrokami pracował naukowo jako mediewista. Pod koniec lat 70. znowu zaangażował się w działalność opozycyjną, to on zresztą wymyślił nazwą Solidarności i został rzecznikiem prasowym Komisji Krajowej.
W swoich wspomnieniach Modzelewski wyraża wiele wątpliwości, co do przebiegu polskiej transformacji ustrojowej. Otwarcie mówi, że rachunek społeczny przemian nie musiał być tak duży i o tak długotrwałych skutkach. "Ja za kapitalizm nie walczyłem i nie siedziałem w więzieniu” - pisze. Modzelewski uważa, że plan Balcerowicza nie był jedyną ani najlepszą z możliwości przeprowadzenia zmian, a jego realizacja spowodowała wiele nieszczęść, takich jak powstanie w Polsce wielkich nierówności społecznych, bezrobocia. Zdaniem Modzelewskiego, frustracja społeczna ludzi poszkodowanych przez transformację, obróciła się przeciwko elitom, które transformacje zainicjowały, a zagospodarowują ją rozmaici populiści - od Andrzeja Leppera po Radio Maryja.
"Należę do pokolenia i środowiska, które nie może się wyprzeć odpowiedzialności za obecny kształty Rzeczpospolitej. Mój rachunek doświadczeń z tego czasu staje się nieuchronnie rachunkiem sumienia" - pisze Modzelewski, podkreślając, że jego doświadczenia mogą przysłużyć się przyszłym "młodym rewolucjonistom”, jako materiał do przemyśleń i wniosków. Tytuł jego wspomnień zawiera cytat z wiersza Majakowskiego "Lewą marsz".
Książka "Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca" ukazała się nakładem Iskier.
Nike jest nagrodą za najlepszą książkę roku. Zwycięzca otrzymuje 100 tys. zł oraz statuetkę Nike dłuta Gustawa Zemły. Fundatorami Nagrody Literackiej Nike są „Gazeta Wyborcza” i Fundacja Agory. (PAP)
aszw/ kot/