Tworzyła nowy model kina; realizowała feministyczne filmy, w których rozgrywającą była kobieta - powiedział o zmarłej w czwartek Barbarze Sass krytyk, wykładowca w łódzkiej filmówce Łukasz Maciejewski. Zaznaczył, że jeszcze niedawno reżyserka "była pełna planów".
"Pamiętam też, jak trzy lata temu spotkaliśmy się na Festiwalu Filmowym w Cottbus w Niemczech. Byłem tam jako dziennikarz, a Barbara Sass prezentowała swój najnowszy film +W imieniu diabła+. W Cottbus była zdumiona tym, jak bardzo jest tam doceniana, jak ważne jest jej kino dla Niemców, dla Europy" - opowiadał w czwartek PAP Maciejewski.
To, co Sass "pokazała w swoich pierwszych ważnych filmach, z udziałem aktorki Doroty Stalińskiej, to był w gruncie rzeczy nowy model kina" - wspominał Maciejewski.
"W czasach, gdy kobiet-reżyserów nie tylko w Europie, ale w ogóle na świecie było mało, Sass zaczęła tworzyć kino społeczne, obyczajowe, opowiadane z perspektywy kobiecej. Inne reżyserki w Polsce kręciły głównie filmy dla widowni dziecięcej. Tymczasem Sass robiła ostre, feministyczne filmy, w których to kobieta była główną rozgrywającą" - powiedział.
"Typ bohaterki, figura, jaką stworzyła Stalińska w filmach Sass - ze swoją gwałtownością, temperamentem - była modelem, który porównywałbym do startu Krystyny Jandy w +Człowieku z marmuru+" - mówił Maciejewski.
"Pamiętam spostrzeżenie Agnieszki Osieckiej z albumu +Fotonostalgia+, w którym pisała o Stalińskiej, że kiedy zobaczyła ją w wyreżyserowanym przez Sass +Krzyku+, pierwszym, co pomyślała, było, że nie ma takich kobiet. Że to jakiś sztuczny twór, że takie +baby+ po prostu nie istnieją" - opowiadał. "Potem Osiecka miała okazję odwiedzić pewne rejony w Warszawy, załatwiając jakieś sprawy i - zobaczyła właśnie takie dziewczyny. Brutalne, obcesowe, ale, a to jest bardzo ważne w tym portrecie, który dla kina stworzyła Sass, w gruncie rzeczy bardzo wrażliwe".
"Sama Barbara Sass - a ja osobiście się z nią zgadzam, uwielbiam te filmy - w całej swojej twórczości najbardziej ceniła dyptyk na podstawie powieści Poli Gojawiczyńskiej, czyli +Dziewczęta z Nowolipek+ i +Rajską jabłoń+" - zwrócił uwagę Maciejewski. To niezwykle udane adaptacje literatury - podkreślił. "Nawet być może ciekawsze od samych książek, chociaż mówimy o literaturze wybitnej". Sass udało się odtworzyć w tych filmach atmosferę oraz reguły gry rządzące w przedwojennej Warszawie - opowiadał krytyk.
Maciejewski zaznaczył, że Barbara Sass to nazwisko niezwykle istotne w przebiegu zawodowych karier wielu znanych polskich aktorek. "Była opiekunką, powiedziałbym, co piątej" - przypomniał. "Odkryła nie tylko Dorotę Stalińską. Także - między innymi - Magdalenę Cielecką. Zatrudniła ją jako studentkę lub tuż po studiach i obsadziła w swoim filmie +Pokuszenie+ o zakonnicy uwikłanej w relację z księdzem. Kreacja w +Pokuszeniu+ jest do dziś najlepszą rolą Cieleckiej. Ja uważam, że +Pokuszenie+ to jeden z najlepszych polskich filmów, a na pewno najlepszy w dorobku Sass. Później Cielecka zagrała w jeszcze u Sass w filmie +Jak narkotyk+" - przypomniał.
"Bardzo zabolała mnie wiadomość o śmierci Barbary Sass. Jeszcze nie tak dawno temu rozmawiałem z reżyserką. Była pełna planów. A zaledwie kilka miesięcy temu w Teatrze Dramatycznym w Warszawie zrealizowała jedno ze swoich najlepszych przedstawień, +Bez wyjścia+ na podstawie Jeana Paula Sartre'a. Świetny spektakl" - wspominał w rozmowie z PAP Maciejewski.(PAP)
jp/ mp/