Namiot zszyty z ubrań bezdomnych i film o odkurzaniu skansenu to dwie z ośmiu prac artysty konceptualnego, rzeźbiarza i twórcy filmów wideo Franciszek Orłowskiego, które eksponowane są w Centrum Sztuki Współczesnej-Zamek Ujazdowski w Warszawie.
Wystawa "Tu na dole jest jeszcze dużo miejsca" jest okazją do poznania najważniejszych dzieł artysty. Pokazano zarówno starsze prace z lat 2009–2012, jak i najnowsze, w tym "Akupunkturę" – premierowy film zrealizowany specjalnie na tę ekspozycję.
To pierwsza przeglądowa wystawa Franciszka Orłowskiego, uznawanego za jednego z najciekawszych artystów pokolenia trzydziestolatków. "Orłowski w swojej twórczości wyraża refleksje i odczucia związane z doświadczeniem życia w młodej demokracji, kapitalistycznym systemie społecznym i ekonomicznym oraz rolą, jaką mogą odgrywać w nich artysta i sztuka" - charakteryzuje jego twórczość kurator wystawy Marek Goździewski.
Na wystawie prezentowane są dwie grupy prac Orłowskiego. Pierwsza z nich to dzieła dawniejsze, takie jak "Pocałunek miłości" z 2009 r. - pokazana w niej została "akcja”, podczas której artysta w miejscach publicznych wymieniał się ubraniami z bezdomnymi. "Dla bezdomnych - jak mówił Orłowski w jednym z wywiadów - ubranie jest jedynym pewnym schronieniem i po wielokroć pełni funkcje domu (...). Myślę, że tą sferą trudno nam się dzielić".
Inna z prac to "Projekt 0", powstały w latach 2008–2011, również poświęcony bezdomnym, bezdomności oraz nierówności. Jest to namiot zszyty z kawałków ubrań bezdomnych. Jak zaznacza Orłowski - pomogła mu w tym krawcowa. Ten namiot bezdomnego ze śladami brudu, przesiąknięty zapachami, artysta wstawił do galerii.
Na drugą grupę pokazywanych prac składają się projekty nowsze i najnowsze, w tym "Mizukiri" (2014, zrealizowane wspólnie z Janem Szewczykiem), "Studium z pamięci" (2014) oraz "Akupunktura” (2015).
W "Studium z pamięci" z roku 2014, bagaż tradycji artysta potraktował z dystansem i przekorą: do swojego filmu zatrudnił profesjonalną firmę do sprzątnięcia i odkurzenia skansenu. Jak zaznaczył "skansen to my, nasze brudy i niedoskonałości, nasza historia, mentalność. Coś niezmiennego od lat, co akceptujemy, a nawet hołubimy. Dostosowanie się do norm europejskich oznacza gruntowne czyszczenie, nawet najstarszych pajęczyn w kątach chaty. Dzięki temu nie będziemy się krztusić roztoczami, a nasze dzieci będą zdrowsze. Tylko czy nie będzie nam brakować tego śladu na ścianie po starej fotografii?" - pyta artysta.
"W swoich performatywnych pracach Orłowski zwraca uwagę na nierówności w rozwarstwionym współczesnym społeczeństwie; przejmuje go los bezrobotnych, bezdomnych i emigrantów. Przygląda się uważnie systemom edukacji i praktykom we współczesnych przestrzeniach społecznych, ekonomicznych i politycznych, które utrwalają i pogłębiają nierówności" - przedstawia intencje artysty kurator Marek Goździewski.
Słowa "Tu na dole jest jeszcze dużo miejsca", które stanowią tytuł wystawy, mogą odnosić się - komentuje kurator - do działań, których celem jest usuwanie z widoku, z przestrzeni reprezentacyjnej domu lub mieszkania, rzeczy niepotrzebnych lub nieefektownych, i umieszczanie ich gdzieś na dole – np. w piwnicy lub w szafie. Można te słowa też odnieść do działań takich jak przemieszczanie do dolnych - "gorszych+ części współczesnego świata nie tylko przedmiotów, lecz również całych grup społecznych lub społeczności.
Franciszek Orłowski urodził się w 1984 roku w Poznaniu. W 2010 r. ukończył studia na Wydziale Komunikacji Multimedialnej na Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Dyplom w zakresie intermediów zrealizował pod kierunkiem prof. Mirosława Bałki oraz prof. Piotra Kurki.
Ekspozycja będzie czynna od 23 października do 10 stycznia 2016 r. (PAP)
abe/ agz/