Wydarzenia i postaci związane z poznańskim czerwcem 1956r. i z wydarzeniami rewolucji węgierskiej można oglądać na otwartej we wtorek wystawie plenerowej "1956: Polska-Węgry. Historia i pamięć". Ekspozycja będzie dostępna na dziedzińcu Sejmu do 7 lipca.
Na wystawie opisane i zilustrowane zostały m.in. wiec Gomułki na placu Defilad oraz śluby narodu polskiego na Jasnej Górze. Wśród postaci zobaczymy m.in. Romka Strzałkowskiego i Lechosława Goździka, a także pierwszego ambasadora demokratycznych Węgier Akosa Engelmayera, który po powstaniu węgierskim wyemigrował do Polski, gdzie później zaangażował się w opozycję.
"Wystawa, którą dzisiaj otwieramy, pokazuje niezwykłe wydarzenie i zwykłych ludzi. Jest hołdem dla bohaterów i twórców tego powstania, tych wydarzeń. Jednocześnie jest przesłaniem dla współczesnych i dla dobrej przyszłości, dobrej współpracy polsko-węgierskiej i wszystkich ludów wolnej Europy" - mówił marszałek Sejmu Marek Kuchciński.
Celem ekspozycji jest, jak mówią organizatorzy, "przybliżenie wypadków z 1956 roku w Polsce i na Węgrzech oraz ukazanie uniwersalnego dążenia do wolności ludzi żyjących w systemie komunistycznym".
"Wystawa, którą dzisiaj otwieramy, pokazuje niezwykłe wydarzenie i zwykłych ludzi. Jest hołdem dla bohaterów i twórców tego powstania, tych wydarzeń. Jednocześnie jest przesłaniem dla współczesnych i dla dobrej przyszłości, dobrej współpracy polsko-węgierskiej i wszystkich ludów wolnej Europy" - mówił we wtorek na otwarciu ekspozycji marszałek Sejmu Marek Kuchciński.
"Przed 60 laty nasi rodacy stanęli do walki o normalne życie, które zabrano nam po drugiej wojnie światowej. To nasze normalne życie zwykle opisywane jest hasłami i wartościami - takimi jak niepodległość, wolność, godność, bezpieczeństwo, pamięć i historia. Rok 1956 stał się symbolem tych wartości. Dzisiaj przywołujemy ten symbol, wiedząc, że bez historii nie ma przyszłości i bez pamięci nie ma teraźniejszości. Rok 1956 stał się kolejnym filarem jedności polsko-węgierskiej" - dodał. "Ten rok połączył nas wielkim mostem solidarności i pomocy. Wtedy ponownie narodziła się solidarność polsko-węgierska w nowym wymiarze, w nowej rzeczywistości" - podkreślił.
Prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński po zapowiedzi, że jutro bliźniacza kopia wystawy zostanie zaprezentowana przed siedzibą węgierskiego parlamentu, wyraził zdanie, że "sam ten fakt jest pewnym symbolem". "Tak, jak przez wiele lat łączyła nas - Polaków i Węgrów - historia, tak dzisiaj łączy nas pamięć. Ta wspólnota pamięci nie byłaby możliwa bez pewnych ludzi, którzy doprowadzili do realizacji tego projektu" - mówił.
"Kiedy patrzymy na plansze tej wystawy widzimy bardzo ważną historię Polski i Węgier. To jednak historia konkretnych ludzi, którzy nawet, jeśli byli w pewnej masie, to podejmowali decyzje, żeby przeciwstawić się komunistycznej dyktaturze. Decyzje te podejmowano w imię wielkich wartości, (...) które teraz - dzięki powstańcom poznańskim i węgierskim - tworzą dziedzictwo 1956 roku. Od nas zależy, jak to dziedzictwo wykorzystamy" - podkreślił.
Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Węgier Zsolt Nemeth skomentował, że "Budapeszt tak naprawdę rozpoczął się w Poznaniu". Jak podkreślił, "nie mówimy o roku 1956 bez powodu". "Ta wystawa tak naprawdę nie mówi o przeszłości. Każde pokolenie powinno sobie zadać pytanie co z tego 1956 roku, jakie wnioski, możemy przejąć w dzisiejszych czasach" - mówił.
Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Węgier Zsolt Nemeth skomentował, że "Budapeszt tak naprawdę rozpoczął się w Poznaniu". Jak podkreślił, "nie mówimy o roku 1956 bez powodu". "Ta wystawa tak naprawdę nie mówi o przeszłości. Każde pokolenie powinno sobie zadać pytanie co z tego 1956 roku, jakie wnioski, możemy przejąć w dzisiejszych czasach" - mówił. "Jeśli chcemy być kontynuatorami tej myśli, która narodziła się sześćdziesiąt lat temu, to musimy zwrócić uwagę na wartości, które jesteśmy w stanie przyjąć z tej wystawy i z tamtych wydarzeń" - dodał.
"Dzisiaj 1956 rok zobowiązuje nas do tego, abyśmy stanęli u boku Ukrainy. Ukraina prowadzi dzisiaj takie same walki o wolność, jaką my prowadziliśmy w 1956 roku. Naszym obowiązkiem jest, abyśmy - zarówno Węgrzy, jak i Polacy - stanęli u boku naszych ukraińskich przyjaciół" - zauważył.
"Prócz tego dzisiaj w Europie dzieją się dziwne rzeczy. Pomyślmy tylko o porządku obrad przewidzianym na dzisiaj w Radzie Europy. Wezmą w nim udział przedstawiciele naszych krajów" - mówił Nemeth. "1956 r. pokazał, że przede wszystkim należy wytrwać w demokracji przedstawicielskiej. Dzisiaj ta demokracja przeżywa kryzys, a Europa boryka się z ogromnym kryzysem demokracji. Elity europejskie oderwały się od narodów. Naszym zadaniem jest rozwiązanie tego kryzysu i rozpoczęcie u podstaw budowy demokracji europejskiej" - zaznaczył.
Zdaniem polityka "dyktaty z Brukseli mają nieco inny charakter niż te, które swego czasu otrzymywaliśmy z Moskwy", niemniej jednak należy "zdecydowanie wystąpić i opowiedzieć się za zasadami demokracji".
Jak zaznaczył Nemeth "być może mamy inną krew", ale w czasie naszej historii przyjmujemy i kierujemy się tymi samymi zasadami. "U podstaw tej współpracy i naszych zasad leży to, że jesteśmy zainteresowani długofalową współpracą europejską. Kiedy obejrzymy zdjęcia na wystawie i spojrzymy np. na twarz kardynała Wyszyńskiego to mamy jasność, co może nas doprowadzić do wspólnej Europy i jak powinniśmy ją budować. To są wartości, które kardynał Wyszyński wyznawał" - podkreślił.
Wystawę będzie można także zobaczyć w innych miastach Polski - m.in. Poznaniu i Lublinie - oraz na dziedzińcu Zamku Królewskiego w Warszawie.
Jutro w Budapeszcie odbędzie się odsłonięcie wystawy w wersji węgiersko-angielskiej, następnie planowane jest pokazywanie jej m.in. w Strasburgu.(PAP)
oma/ agz/