W III Powstaniu Śląskim wzięła udział ponad 100-osobowa grupa kadetów, którzy zbiegli z korpusów we Lwowie i Modlinie - wynika z raportu sporządzonego dla Ministerstwa Spraw Wojskowych w 1921 r. Nieznany dotąd dokument udostępniło PAP Centralne Archiwum Wojskowe.
"Kadeci odznaczyli się wybitnem męstwem w wielu bitwach, najwięcej koło Góry św. Anny w 8 p. piech. Kpta Rataja, powstrzymując ogólną ucieczkę i popłoch. Ich męstwo miało oprócz wojskowego także i moralne znaczenie, albowiem Ślązacy, którzy dotąd nieufnie odnosili się do rodaków z za kordonu, nabrali do nich dużego zaufania i przekonania. We wszystkich swych przydziałach położyli nieocenione zasługi jako żywioł wybitnie udyscyplinowany i służyli zawsze ochotniczym oddziałom powstańczym za wzór" - charakteryzował kadetów szef Sztabu Naczelnego Dowództwa Wojsk Powstańczych, dr Lubieniec.
Opinia ta znalazła się w sprawozdaniu "O ściągnięciu kadetów zbiegłych na Górny Śląsk z Korpusów Nr. 1 (Lwów) i Nr. 2 (Modlin)", sporządzonym przez kpt. Antoniego Łukasiewicza z korpusu we Lwowie. Wraz z kpt. Gołembiewskim zostali oni delegowani na Górny Śląsk przez Oddział III Sztabu Ministerstwa Spraw Wojskowych w celu "odszukania i odesłania" kadetów - kilkunastoletnich chłopców - do macierzystych jednostek, względnie do ich domów.
Do III Powstania Śląskiego, które rozpoczęło się w nocy z 2 na 3 maja 1921 r., uciekło w sumie w małych grupach 112 kadetów. Wcześniej złożyli sobie wzajemnie przysięgę, że "do powstania zbiegną i w powstańczej służbie wytrwają". Zgłaszali się do władz powstańczych pod przybranymi nazwiskami, aby utrudnić swą identyfikację i ewentualne odesłanie do jednostek.
Do III Powstania Śląskiego, które rozpoczęło się w nocy z 2 na 3 maja 1921 r., uciekło w sumie w małych grupach 112 kadetów. Wcześniej złożyli sobie wzajemnie przysięgę, że "do powstania zbiegną i w powstańczej służbie wytrwają". Zgłaszali się do władz powstańczych pod przybranymi nazwiskami, aby utrudnić swą identyfikację i ewentualne odesłanie do jednostek.
Powstańczy dowódcy wyrażali się o kadetach z ogromnym uznaniem. W omawianym raporcie znalazła się opinia dowódcy Grupy "Północ" kpt. Nowaka, który mówił: "kadeci spisali się jak bohaterowie. W najtrudniejszych warunkach, pomimo nadmiernego znużenia (...) dawali świetny przykład Ślązakom i oni to najwięcej przyczynili się do osiągnięcia powodzeń pod Górą św. Anny".
Z opisów wynika jednak, że kadeci - choć bohaterscy - popełniali wiele błędów na polu walki. "Rozognieni walką zaniedbywali świadomie przestrzegania najprymitywniejszych zasad taktycznych boju, nie wyzyskiwali właściwości terenowych dla celów własnej ochrony i że owo właśnie zaniedbanie spowodowało kilka śmiertelnych wypadków. (...) Takiem zachowaniem się dowiedli wprawdzie brawurowej odwagi i wzbudzili dla siebie szacunek w szeregach powstańczych, lecz zapłacili za nie młodem i tak wielkie nadzieje rokującem życiem".
Chłopcom imponowała atmosfera panująca w powstańczych oddziałach. "Z każdym dniem coraz więcej nasiękali wadami i przywarami otoczenia" - ubolewa autor sprawozdania. "To wszystko, co szkoła i dom zwalcza, z małymi wyjątkami przyjęło się bardzo łatwo u wszystkich: wybujała pewność siebie, namiętne palenie tytoniu, zbytnie używanie alkoholu, u niektórych rozbrajająca swoboda obcowania z dziewczętami, rubaszność, granicząca chwilami z prostactwem, a w stosunku do przełożonych gorsząca poufałość, sprzeczna z najprymitywniejszymi zasadami dyscypliny wojskowej" - dodawał kpt. Łukasiewicz, wyciągając wniosek, że "z powyższych przyczyn ściągnięcie kadetów było rzeczą konieczną i piekącą".
Według sprawozdania, do jednostek wróciło ostatecznie 96 kadetów. Siedmiu rannych zostało na leczeniu w szpitalach, czterech poległo w walce, a czterech - ciężko rannych - dostało się do niewoli niemieckiej, w której prawdopodobnie zmarli. Jeden z kadetów nie został odszukany.
Wśród poległych znalazł się kadet Karol Chodkiewicz, który zginął 21 maja 1921 r. pod Gogolinem. Zgłosił się 11 maja do 8 pułku piechoty, gdzie dostał przydział do pracy biurowej, w której wytrwał kilka godzin. "Po południu zbiegł i wypłynął w walkach 8 pułku, kpta Rataja, i w parę dni później poległ" - pisze kpt. Łukasiewicz.
Oceniając rolę odegraną przez kadetów w walkach dowódca Grupy "Północ" kpt. Nowak stwierdza: "Obecne powstanie górnośląskie ma także i ten skutek, że pod jego wpływem liczni Ślązacy, którzy nawet po polsku zgoła mówić nie umieją i dotąd zawsze czuli się rdzennymi Niemcami, nagle cudownym sposobem przejrzeli i uczuli się gorącymi Polakami. Wielu z nich zamierzam dla dalszego kształcenia się skierować do Polski, pragnę i inną posiadającą warunki młodzież oddać najchętniej do tych Waszych szkół, które umieją tak wzorowo wychowywać, jak chlubny przykład dają właśnie Wasi kadeci".
Mariusz Jarosiński (PAP)
mjs/ ls/ jra/