Ponad dziewięćdziesiąt zdjęć autorstwa Menachema Kipnisa będzie można obejrzeć na wystawie „Miasto i oczy” w Żydowskim Instytucie Historycznym im. Emanuela Ringelbluma już od 30 stycznia 2014 r. Ten wybitny, a dziś zapomniany, żydowski fotografik robił je na zamówienie nowojorskiego dziennika „The Yiddish Forward” („Forwerts”). Zdjęcia pochodzą z kolekcji Rafaela Abramowicza, który przez wiele lat był redaktorem Sekcji Sztuki tego pisma oraz z kolekcji Archiwum Bundu znajdujących się obecnie w zbiorach YIVO w Nowym Yorku.
Twórca tych niezwykłych fotografii, ukazujących żydowski świat lat 20. i 30. XX w., był w II RP wybitnym śpiewakiem, znawcą muzyki jidysz, pisarzem, dziennikarzem, kolekcjonerem żydowskich pieśni i opowieści ludowych, a także działaczem społecznym. Niewiele jednak wiedziano o jego pasjach fotograficznych.
Urodził się w Uszomirze na Wołyniu w 1878 r. Pochodził z rodziny chasydzkich rabinów i kantorów. Od dziecka zdradzał nieprzeciętny talent śpiewaczy. Podobnie jak ojciec i starszy brat został kantorem. Wspólnie z bratem występowali w okolicznych synagogach. Po przerwie, spowodowanej mutacją, Kipnis powrócił do śpiewania. Występował w chórach synagogalnych m.in. Berla Milera, Nissana Spiwaka, Zajdla Rownera. Podróżował z nimi po Wołyniu, Podolu, Białorusi i Litwie. W 1901 r. przeniósł się do Warszawy, gdzie ukończył studia muzyczne. Rok później wygrał konkurs rozpisany przez Operę Narodową Teatru Wielkiego i został pierwszym tenorem chóru. Na jej scenie występował przez szesnaście lat. Z pracy w chórze zrezygnował, aby mieć więcej czasu na swoje zainteresowania folklorystyczne i kolekcjonerskie.
Artykuły na tematy muzyczne i teatralne, jak również felietony i humoreski, publikował głównie w prasie wydawanej w językach hebrajskim i jidysz, m.in. w „Hamelic”, „Der Sztral” i „Di Roman Cajtung”. Ściśle współpracował z dziennikiem „Hajnt”, gdzie był stałym felietonistą. Najwięcej czytelników miały zamieszczane w piątkowym wydaniu gazety odcinki rozmów z „Panem Mecenasem” (pseudonim Kipnisa). Parodiując teksty antysemickiej prasy endeckiej, narzekał na wszechobecność i niegodziwe zachowania Żydów.
Twórca tych niezwykłych fotografii, ukazujących żydowski świat lat 20. i 30. XX w., był w II RP wybitnym śpiewakiem, znawcą muzyki jidysz, pisarzem, dziennikarzem, kolekcjonerem żydowskich pieśni i opowieści ludowych, a także działaczem społecznym. Niewiele jednak wiedziano o jego pasjach fotograficznych.
Menachem Kipnis udzielał również prywatnych lekcji muzyki. Jedną z jego uczennic była Zimra Zeligfeld, późniejsza żona i najbliższa współpracowniczka artysty, z którą występował w Polsce, Niemczech i Francji. Podczas koncertów połączonych z wykładami prezentował zebrane i opracowane przez siebie pieśni żydowskie. Owocem pasji kolekcjonerskiej Kipnisa były dwa zbiory pieśni. Pierwszy z nich, wydany w 1918 r., zawierał sześćdziesiąt, natomiast drugi z 1925 r. — osiemdziesiąt ludowych pieśni żydowskich. Wydał także trzy zbiory pieśni dla dzieci oraz książki w języku jidysz: Słynni muzycy żydowscy, Żydowscy klezmerzy w Polsce, Od prymitywnej ludowej pieśni żydowskiej po muzykę symfoniczną.
Kipnis był stałym, aktywnym członkiem zarządu Związku Literatów i Dziennikarzy Żydowskich. Zusman Segałowicz wspomina go w książce Tłomackie 13: „Miał cudowny dar opowiadania. Przez wiele lat opowiadał nam prześmieszne historyjki o kantorach i śpiewakach. Był niewyczerpanym źródłem ludowych pieśni żydowskich. Takich pieśni, o których układacze repertuaru koncertów nie mieli pojęcia [...]. W naszym gronie Kipnis uchodził za nadzwyczaj miłego żartownisia, ale nie kpiarza. Do jego stolika garnęły się tłumy. Ludzie wiedzieli, że przy nim nie grozi im smutek. [...] Związek nasz ukochał go, on zaś wniósł do niego wiele życia”.
Podczas II wojny światowej Kipnis znalazł się w warszawskim getcie, gdzie zmarł w 1942 r. na skutek wylewu. Niedługo po tym jego żona Zimra została wywieziona do obozu zagłady w Treblince. Przepadły bogate zbiory żydowskiej muzyki i folkloru, kolekcje mebli, aparatów fotograficznych, lasek, pudełek po tytoniu, rękopisy oraz negatywy fotografii. Pozostały jedynie publikacje wydane przed wojną i odbitki zdjęć wysyłanych do Stanów Zjednoczonych.
Kolejną wielką pasją Kipnisa była fotografia. Stworzył on wspaniałą kolekcję zdjęć przedstawiających życie żydowskie w II RP. Podczas swoich licznych podróży po kraju wykonywał zdjęcia, które publikował później głównie w nowojorskim dzienniku „The Yiddish Forward”. Kolekcja fotografii mieszkańców miast i miasteczek poziomem dorównuje jego kolekcji pieśni ludowych. Większość fotografowanych ujęta jest dynamicznie. Wielu spogląda prosto w obiektyw. Nie ma tu jednak miejsca na żadne pozy – jest tylko lekkość zaklętej w fotografii chwili.
Na zdjęciach Kipnisa możemy znaleźć widoki Warszawy, Krakowa, Łucka, Kazimierza Dolnego, Otwocka, Falenicy, Dubna, Równego, domy, targowiska, podwórka. Nieomal czujemy zapach i atmosferę tych miejsc. Dla fotografa najważniejsze były jednak spojrzenia, uśmiechy, grymasy, gesty, reakcje mieszkających tam ludzi. Prace Kipnisa są podpisane. Nie są to zwyczajne tytuły. To rodzaj komentarza do uchwyconej sceny, bardzo często z zaznaczeniem imion fotografowanych postaci. Świadczy to nie tylko o jego znakomitej znajomości miejsc i ludzi, ale też szczególnej empatii wobec utrwalanego na zdjęciu świata.
Kipnis, mistrz chwytania chwili, jako fotograf starał się być niewidoczny, nie ingerować w zapisywaną na kliszy rzeczywistość. Drobne scenki uliczne, targowe, wiejskie utrwalał swoim aparatem jakby przez przypadek. Można go nawet uznać za twórcę świetnie wpisującego się w koncepcję „decydującego momentu” Henriego Cartiera-Bressona, ojca fotografii reporterskiej. „Decisive moment to chwila, w której fotograf odkrywa ukryty porządek w chaosie świata. Chaos jawi się w mgnieniu sekundy jako doskonała całość, a zadaniem fotografa jest wyłowienie tegoż momentu w postaci zdjęcia” – twierdził Cartier-Bresson
Zapraszamy w podróż po przedwojennej Warszawie: na ulicę Nalewki, Tłomackie, Twardą, Ceglaną, Grzybowską, do Ogrodu Krasińskich i Ogrodu Saskiego. Zapraszamy w okolice Warszawy, do Otwocka, Falenicy, Żyrardowa, Warki, Grójca, Grodziska Mazowieckiego, Ciechanowa, Rawy Mazowieckiej. I dalej — do Ryk, Kazimierza Dolnego, Krynek, Ciechocinka. I jeszcze dalej — do Dubnego, Równego, Łucka i Orszyc koło Żytomierza. Choć przez chwilę spójrzmy w oczy mieszkańcom tych miejscowości, utrwalonym na fascynujących fotografiach Menachema Kipnisa.
(ŻIH)