25.07.2010. Lublin (PAP) - Pomnik poświęcony strajkom w lipcu 1980 r. odsłonięto w Lublinie w niedzielę z okazji 30. rocznicy tych wydarzeń. Na Lubelszczyźnie zastrajkowało wtedy ponad 150 zakładów pracy, zanim w sierpniu rozpoczęły się protesty na Wybrzeżu.
"To jest ta wizja Polski solidarnościowej, o którą upominaliście się wy i wasi współbracia w pamiętne dni lipca i sierpnia, prowadząc rozmowy nie tylko na temat regulacji finansowych, bo to było dla władz najłatwiejsze, ale na temat kultury, wizji człowieka, godności, sposobu sprawowania władzy przez system, który w swej istocie był dyktatorski i z dyktatury partii rezygnować nie chciał" - dodał metropolita, zwracając się do zgromadzonych działaczy związkowych.
Podczas uroczystości odsłonięcia pomnika przewodniczący Komisji Krajowej "Solidarności" Janusz Śniadek powiedział, że rodząca się 30 lat temu Solidarność upomniała się o "krzyż, sprawiedliwość społeczną i wolność". "Dzisiaj wielu próbuje sprowadzać Solidarność wyłącznie do wymiaru wolnościowego. Nie ma prawdy o narodzinach Solidarności bez upomnienia się o krzyż i wielkiego wołania o sprawiedliwość społeczną" - powiedział Śniadek.
Śniadek zaznaczył, że 30.rocznica powstania Solidarności, to okazja do refleksji, a wręcz "nakaz do rachunku sumienia" nad sposobem wykorzystania osiągniętej wolności. Ocenił, że choć Polakom żyje się coraz lepiej, to jednak w kraju rośnie rozwarstwienie płacowe i wykluczenie społeczne.
"Dzisiaj Polska nie idzie w kierunku sprawiedliwości społecznej, idzie w przeciwną stronę i nie da się tego zrzucić na kogoś, na +onych+, bo jeśli nawet odpowiedzialne za to są najbardziej elity polityczne i gospodarcze, to robią to dzisiaj z demokratycznego mandatu, z naszego przyzwolenia. A więc ten rachunek sumienia musi dotyczyć nas wszystkich" - powiedział Śniadek.
Pomnik Wdzięczności, który ma przypominać o lipcowych strajkach w 1980 r., stanął przy Drodze Męczenników Majdanka, w miejscu, gdzie kiedyś znajdowały się zakłady napraw samochodów. Ich załoga jako jedna z pierwszych zastrajkowała w 1980 r.
Pod metalowym krzyżem o wysokości ponad 8 metrów ustawiono wykonaną z brązu, przeszło trzymetrową, postać człowieka z wyciągniętymi w górę rękami. Z przegubów postaci zwisają fragmenty zerwanych kajdan. Taki sam pomnik, ale mniejszy, zrobiony z drzewa, ustawiono w tym miejscu w pierwszą rocznicę lipcowych strajków. Teraz działacze związkowi zdecydowali się na trwalsze i bardziej okazałe upamiętnienie lipcowych protestów.
Pomnik poświęcił biskup pomocniczy lubelski Ryszard Karpiński. Związkowcy z "Solidarności", parlamentarzyści, przedstawiciele władz, mieszkańcy Lublina złożyli pod nim kwiaty.
Lipcowy protest w 1980 r. na Lubelszczyźnie rozpoczął się od strajku 8 lipca w zakładach WSK PZL Świdnik. Bezpośrednim impulsem do przerwania pracy była podwyżka cen w zakładowej stołówce, dlatego później mówiono, że "zaczęło się od kotleta". Następny był "Polmozbyt" w Lublinie, zaraz potem inne lubelskie przedsiębiorstwa m.in. Fabryka Maszyn Rolniczych "Agromet", Fabryka Samochodów Ciężarowych, Zakłady Mięsne, Lubelska Fabryka Wag, Herbapol, Elektrociepłownia, Lokomotywownia. 16 lipca stanął cały węzeł kolejowy, a zaraz potem komunikacja miejska.
Dołączały zakłady w całym regionie m.in. Kraśniku, Chełmie, Lubartowie, Puławach, Poniatowej, Zamościu. W sumie zastrajkowało ponad 150 zakładów i około 50 tys. pracowników. Robotnicy pozostali w zakładach pracy, zakładali komitety strajkowe, negocjowali z władzami. Ich postulaty dotyczyły podwyżek płac, poprawy warunków socjalno-bytowych, ale domagali się także zmniejszenie biurokracji, likwidacji korupcji i przywilejów dla rządzących. W Lokomotywowni PKP strajkujący żądali nowych wyborów do władz związków zawodowych i niezależnych rad pracowniczych, a w Fabryce Samochodów Ciężarowych - wolnej prasy.
Strajki na Lubelszczyźnie trwały ponad dwa tygodnie. Wkrótce po ich wygaśnięciu rozpoczęły się protesty na Wybrzeżu, które doprowadziły do podpisania porozumień o utworzeniu niezależnych związków zawodowych.(PAP)
kop/ itm/