Franz Kafka był towarzyski, lubił sport, kochało się w nim mnóstwo kobiet; z lektury wydanych w marcu listów pisarza wyłania się obraz odmienny od obowiązującej legendy introwertycznego samotnika - powiedział Robert Urbański, tłumacz książki.
Czytelnicy "Procesu" czy "Przemiany" często wyobrażają sobie autora jako neurotycznego, aseksualnego samotnika, męczennika własnej wrażliwości uwięzionego w biurze. "Prawda jest bardziej złożona i ciekawsza. Z listów wyłania się obraz o wiele bardziej wielowymiarowy, niż pragnął tego najbliższy przyjaciel Kafki, Max Brod, który kreował pisarza na postać pomnikową, kogoś wyższego niż inne istoty ludzkie, niemalże świętego, natchnionego" - powiedział PAP Robert Urbański, tłumacz "Listów do rodziny, przyjaciół, wydawców" Franza Kafki.
Opublikowane po raz pierwszy w Polsce listy pochodzą z całego jego dorosłego życia i uzupełniają wydane już po polsku "Listy do Felicji" i "Listy do Mileny". Adresatami są zarówno rodzice, siostra Ottla, jak i kolejne ukochane, przyjaciele, wydawcy.
"Tłumaczenie tych listów było dla mnie spotkaniem z postacią zupełnie różną od naszych wyobrażeń o Kafce. Wielka różnorodność zainteresowań, ciekawość świata, poczucie humoru, ironiczny dystans do samego siebie i świata - tego zwykle nie łączy się z autorem +Przemiany+. W listach widzimy wielką rozmaitość twarzy Kafki - zakochanego, afektowanego młodzieńca, urzędnika, filozofa, a także spostrzegawczego obserwatora, drobiazgowo opisującego osoby, z którymi siedział przy stole w sanatorium, wycieczki w plener, wrażenia z kabaretu, kina" - mówił Urbański.
Robert Urbański: "Z listów wyłania się obraz o wiele bardziej wielowymiarowy, niż pragnął tego najbliższy przyjaciel Kafki, Max Brod, który kreował pisarza na postać pomnikową, kogoś wyższego niż inne istoty ludzkie, niemalże świętego, natchnionego"
Zaskoczeniem dla czytelnika może być fakt, że Kafka miał wielkie powodzenie u kobiet. "Zwykle pamięta się o Felicji Bauer i Milenie Jesenskiej. W listach pojawia się jednak o wiele więcej miłości pisarza, jak Zelma Kohn, w której podkochiwał się jeszcze jako nastolatek, czy Hedwig Weiler, żydówka z Wiednia, którą Kafka najpierw opisuje bardzo nieprzychylnie, zauważa, że ma grube nogi i jest przysadzista. Potem jednak wywiązuje się pomiędzy nimi długa korespondencja, w której Kafka kreuje się na wielkiego poetę, trochę się przed nią puszy, widać, że zależy mu jej opinii. W końcu dochodzi do zerwania, Kafka odsyła jej listy. To mało znany epizod z życia pisarza" - zaznaczył Urbański.
Z listów wynika, że mniej lub bardziej zażyłe kontakty łączyły Kafkę m.in. z córką prowincjonalnego naczelnika poczty, córką zarządcy domu Goethego w Weimarze, szwaczką z praskiego przedmieścia, nie wspominając o Dorze Diamant, polskiej Żydówce, która opiekowała się pisarzem aż do śmierci.
"W czasach Kafki istniało takie szowinistyczne, męskie rozgraniczenie między kobietami, które się kocha, a tymi, z którymi się sypia. W życiu pisarza to rozgraniczenie istniało, mimo że Maks Brod wiele zrobił, aby nie eksponować tego faktu w biografii Kafki. Ocenzurował dzienniki pisarza w 80 miejscach, dopiero w latach 90. XX wieku w Niemczech ukazało się ich pełne wydanie" - powiedział Urbański.
O stosunku Kafki do kobiet wiele mówią cytaty z jego listów: „Muszę tak usilnie szukać kogoś, kto mnie choćby serdecznie dotknie, że wczoraj byłem z prostytutką w hotelu”, czy: "Mogę kochać tylko to, co zdołam postawić nad sobą tak wysoko, że staje się dla mnie nieosiągalne".
Wielu badaczy życia Kafki uważa, że gruźlicą zaraził się on właśnie od prostytutki. "Traktował chorobę jak ucieleśnienie swoich podejrzeń, że jest człowiekiem niepełnowartościowym, skażonym, że ma w sobie coś, co skazuje go na klęskę. W listach pisze o swojej gruźlicy, że +głowa dogadała się z płucami i z sercem+, a choroba pokazała światu, co on tak naprawdę jest wart. Kafka uważał, że nie jest w stanie poradzić sobie sam ze sobą i własnego życia poprowadzić tak, jakby sobie życzył. Ale też trzeba przyznać, że był hipochondrykiem i wiadomość, że cierpi na prawdziwą, śmiertelną chorobę przyjął z pewnego rodzaju ulgą. Sam twierdził, że trzyma się tej gruźlicy jak matczynej spódnicy dziecko" - opowiadał Urbański.
Z listów wynika, że mniej lub bardziej zażyłe kontakty łączyły Kafkę m.in. z córką prowincjonalnego naczelnika poczty, córką zarządcy domu Goethego w Weimarze, szwaczką z praskiego przedmieścia, nie wspominając o Dorze Diamant, polskiej Żydówce, która opiekowała się pisarzem aż do śmierci.
"Zaskakujące w tym wszystkim jest to, że Kafka bardzo o siebie dbał, wręcz obsesyjnie: jeździł konno, stosował specjalną gimnastykę, przez wiele lat pływał w szkółce pływackiej, mył się lodowatą wodą na mrozie, spał przy otwartym oknie przy największych mrozach. Jego pokój nigdy nie był ogrzewany, bardzo lekko sie ubierał, był ortodoksyjnym wegetarianinem, a każdy kęs pożywienia przeżuwał kilkadziesiąt razy. Ten dość ekscentryczny tryb życia prawdopodobnie przyspieszył jego śmierć" - ocenił Urbański.
Ambiwalencja, z jaka Kafka odnosił się do swojej choroby, towarzyszyła także innym przeciwnościom życiowym, z którymi się zmagał. Do 35. roku życia mieszkał z rodzicami, ulegał im we wszystkim i czuł się w pewnym sensie ubezwłasnowolniony przez rodzinę, ale, jak podkreśla Urbański, był to także układ dla niego wygodny.
Jak wynika z listów, podobnie było z pracą - z jednej strony go krępowała, z drugiej - czuł się dzięki niej zabezpieczony życiowo. Pracował najpierw w praskim oddziale Assicurazioni Generali, habsburskiego giganta ubezpieczeniowego, potem w czeskim Towarzystwie Ubezpieczeń od Wypadków. Miał krótki, sześciogodzinny dzień pracy, a przełożeni odnosili się do niego bardzo wyrozumiale. Gdy zachorował na gruźlicę, zgadzali się na coraz dłuższe płatne urlopy zdrowotne, które Kafka spędzał w górskich sanatoriach, a w końcu na przejście na rentę.
"Dla Kafki łączenie literatury z pracą zawodową, zarabianie na życie piórem było czymś niegodnym, choć w późniejszych listach pojawiają się plany przeprowadzki do Berlina z Dorą Diamant i życia z literatury. Tyle że to były marzenia, do których spełnienia Kafka nie czuł się zdolny. Kiedy się poważył na taką próbę, z miłości do Dory, było już za późno, był za bardzo chory i ten pobyt w Berlinie, w wychłodzonym mieszkaniu, bez pieniędzy, które topniały w oczach przez panującą wtedy hiperinflację, właściwie go dobił" - mówił Urbański.
"Co ja mam wspólnego z Żydami? Sam ze sobą mam niewiele wspólnego" - napisał Kafka w "Dziennikach", ale z listów wynika, że czuł się z Żydami związany. Chciał wyjechać do Palestyny, imponowali mu tamtejsi żydowscy osadnicy, ale podobnie jak w przypadku innych planowanych czy wymarzonych zmian życiowych, czuł się za słaby, aby tego dokonać. Z drugiej strony jest kafkowska fascynacja chasydyzmem. Pisarz czytał z upodobaniem żydowskie legendy, twierdził, że w ich klimacie czuje się jak w domu. Chodził krok w krok za słynnym rabinem, który przyjechał do Mariańskich Łaźni, uzdrowiska, gdzie przebywał pisarz, wszelkie jego dziwactwa próbując brać za dobrą monetę. Żałował też, że wychował się w domu właściwie ateistycznym.
Niemieckie wydanie listów Kafki zaplanowane jest na pięć tomów, dotychczas ukazały się trzy. Opublikowanie pozostałych tomów przeciąga się w czasie, bo znajdowane są coraz to nowe listy Kafki. Duży pakiet 22 listów do rodziców został odnaleziony dopiero w latach 80. Na polski - licząc opublikowane wcześniej "Listy do Felicji" i "Listy do Mileny" - przełożono mniej więcej jedną trzecią wszystkich znanych listów Kafki.
"Nasz obraz Kafki będzie się jeszcze zmieniał. Pisarz nie odsłonił jeszcze wszystkich swoich tajemnic" - podsumowuje Urbański.
"Listy do rodziny, przyjaciół, wydawców" Franza Kafki ukazały się nakładem wydawnictwa W.A.B. (PAP)
aszw/ hes/