Większość niemieckich gazet ogranicza się do suchych relacji z pobytu papieża Franciszka na terenie byłego niemieckiego obozu Auschwitz. Nieliczni komentatorzy chwalą papieża za wybranie milczenia jako najwłaściwszej formy hołdu wobec ofiar niemieckich zbrodni.
"Franciszek jest papieżem, który nie ma problemu z doborem słów. Spontaniczne, nieoczekiwane, a często wręcz drastyczne sformułowania są dla niego charakterystyczne" - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
"Tym bardziej rzuca się w oczy jego decyzja, by w przeciwieństwie do swoich obu poprzedników podczas wizyty w Auschwitz nie mówić nic" - zwraca uwagę autor krótkiego komentarze Reinhard Veser.
Niemiecki dziennikarz przypomina, że papież Jan Paweł II wzrastał niedaleko od Auschwitz i był jako młody człowiek świadkiem wojny i popełnionych przez Niemców w Polsce zbrodnie. Z kolei Benedykt XVI przybył do Auschwitz nie tylko jako papież, lecz także jako Niemiec. "Dla nich obu Auschwitz był na różny sposób częścią ich własnej historii, przed którą nie mogli uciec w milczenie" - tłumaczy Veser.
Jak zaznacza, Franciszka (te ograniczenia) nie obowiązywały. "Pytania o winę, uwikłanie, milczenie i opór nie dotyczyły go tak bezpośrednio, jak ma to miejsce do dziś w przypadku Polaków i przede wszystkim Niemców" - pisze Veser. "Pozostaje bezradność w obliczu potworności popełnionych w Auschwitz zbrodni. Milczenie papieża było godną formą upamiętnienia ofiar zbrodni, której nie da się wyrazić słowami" - konkluduje komentator "FAZ".
"Milczenie, mówienie, wszystko w odpowiednim czasie - papież Franciszek wyznacza kryteria, niezależnie od tego, czy chodzi o przeszłość, czy o współczesność" - pisze Stephan-Andreas Casdorff na łamach "Tagesspiegla".
"Papieżowi udało się nie tylko nie powiedzieć zbyt wiele, lecz wręcz, milcząc, powiedzieć wszystko; i to w miejscu, które tego, który je widzi, czuje i doznaje czyni niemym - w Auschwitz" - podkreśla komentator wydawanej w Berlinie gazety.
"Jego gesty powiedziały wystarczająco dużo. Żadne przemówienie, wszystko jedno jak wycyzelowane, nie zrobiłoby w tym miejscu większego wrażenia niż czyny. Chociażby objęcie. Czy też pragnienie, by być samemu - bez ochrony" - tłumaczy Casdorff.
Komentator przypomniał, że Benedyktowi XVI przemówienie wygłoszone w Auschwitz "udało się tylko częściowo". Jeden z fragmentów dotyczący dyktatury nazistowskiej stał się przedmiotem krytyki. Była w nim mowa o "gromadzie przestępców", która zinstrumentalizowała niemiecki naród, co uznano za próbę wybielenia Niemców. Benedykt nie powiedział też nic o katolickim antyjudaizmie i liczbie zamordowanych Żydów - zwraca uwagę komentator "Tagesspiegla".
Jego zdaniem Franciszek zawarł wszystkie te aspekty w jednym zdaniu: "Panie, przebacz tak wielkie okrucieństwo!".
Casdorff uważa, że mądre zachowanie Franciszka "pozostanie w pamięci". "Milczeć tam, gdzie milczenie mówi więcej niż tysiąc słów, i mówić tam, gdzie nie wolno milczeć - polskim narodowo-konserwatywnym politykom musiały czerwienić się uszy" - czytamy w "Tagesspieglu". Zdaniem komentatora papież jako głowa Kościoła katolickiego nie krył, że życzy sobie, by wszyscy, którzy mogą sobie na to pozwolić, przyjęli uchodźców. "Prawicowi klerykałowie nie mieliby z pewnością nic przeciwko temu, by to przesłanie przed i podczas wizyty nie pojawiło się" - zauważa komentator "Tagesspiegla".
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ ulb/ mhr/