Likwidacja świąt kościelnych, w tym Trzech Króli, była jednym z elementów polityki wyznaniowej Władysława Gomułki. Chodziło o usunięcie z przestrzeni publicznej religii i zastąpienie jej ideologią marksistowską - wyjaśnia prof. Jan Żaryn z Instytutu Pamięci Narodowej.
Trzech Króli, po raz pierwszy od ponad pół wieku jest dniem wolnym od pracy. Prace nad inicjatywą obywatelską dotyczącą ustawowego przywrócenia 6 stycznia dniem wolnym rozpoczęły się w marcu 2008 roku. W październiku 2008 r. Sejm odrzucił jednak projekt ustawy w tej sprawie. Wnioskodawcą projektu był prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki. Pod projektem zebrano ponad 600 tys. podpisów. Ponownie projekt obywatelski nad ustanowieniem Trzech Króli dniem wolnym od pracy trafił do marszałka Sejmu na początku 2009 roku. Projekt ten znów został odrzucony przez Sejm w lipcu 2009 r.
W grudniu 2009 r. PO złożyła w Sejmie swój projekt ustanawiający 6 stycznia - święto Trzech Króli - dniem wolnym od pracy. Zapisano w nim jednocześnie usunięcie z kodeksu pracy przepisu, zgodnie z którym pracownikowi przysługuje dzień wolny za święto przypadające w sobotę. We wrześniu 2010 roku Sejm ustawę tę uchwalił.
Prof. Żaryn: Tym co skompromitowało Gomułkę było uwięzienie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Miało ono zakończyć peregrynację obrazu i spontaniczne zgromadzenia podczas przygotowań do millenium, ale ostatecznie stało się jeszcze mocniejszym bodźcem do tego, by w nich uczestniczyć, manifestować, że nie ma zgody na likwidację katolicyzmu na ziemiach polskich. Tu Gomułka przesadził.
Prof. Żaryn przypomina, że dekret Gomułki z 1960 roku o zniesieniu wolnego dnia m.in. 6 stycznia (Trzech Króli) i 15 sierpnia (Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny) był realizacją polityki wyznaniowej, którą komunistyczne władze prowadziły w sposób permanentny od jesieni 1947 r. Jej celem było ostateczne usunięcie Kościoła z życia publicznego. "Gomułkowska decyzja z 1960 r. miała długofalowy kontekst. Chodziło o stworzenie nowego kalendarza, w którym tradycyjne święta o charakterze patriotycznym i religijnym zostaną wymienione na bardziej chwalebne z punku widzenia moskiewskich namiestników, czyli takie jak: obchody rewolucji październikowej czy też święto pracy 1 Maja" - podkreśla historyk.
Żaryn zwraca uwagę, że Gomułka w początkowym okresie swoich rządów złagodził politykę państwa wobec Kościoła. "W latach 1956 - 1957 prymas Stefan Wyszyński był po prostu Gomułce potrzebny. Miał on nadzieję, że +sojusz+ z Kościołem wpłynie na uspokojenie antysowieckich i antykomunistycznych nastrojów. Ponadto chciał zbudować swój wizerunek, jako władcy oświeconego, który rozumie, iż polska odmiana socjalizmu musi uwzględniać kontekst narodowy i religijny" - mówi profesor.
Dzięki wymuszonej w 1956 r. odwilży Kościół zdołał powrócić na część utraconych pozycji. Religia wróciła do szkół, kapelani do szpitali, wydawano zgody na budowy czy rozbudowy kościołów i kaplic. Jednak zmiana polityki wyznaniowej miała jedynie charakter taktyczny.
"Towarzysz +Wiesław+ po dwóch latach zmienił front i uznał, że nadszedł czas powrotu do stalinowskich zdobyczy. Jednocześnie jednak chciał się uchronić przed takimi błędami jak uwięzienie prymasa Wyszyńskiego we wrześniu 1953 r. Zdawał sobie sprawę, że działanie to zamiast osłabić Kościół, doprowadziło do wzrostu jego autorytetu" - wyjaśnia prof. Żaryn.
Już w 1958 r. władze cofały pozwolenia na budowy Kościołów, nie wydawały nowych, a nawet wstrzymywały realizację robót przy budynkach sakralnych. Reakcją były protesty społeczne, które brutalnie tłumiła milicja. Na przykład w 1960 r. do walki z obrońcami krzyża w Nowej Hucie wysłano ok. tysiąc funkcjonariuszy. Na fali powrotu do dawnej polityki wyznaniowej zniesiono święta kościelne, w tym Trzech Króli, katecheza została usunięta ze szkół, a kapelani ze szpitali.
Nowym wyzwaniem dla Gomułki było podjęcie przez prymasa Wyszyńskiego nowenny przygotowującej naród do Millenium Chrztu w 1966 r. Gomułka odebrał to jako cios wymierzony w komunistyczną ideologię. Obchody Millenium Chrztu przypominały bowiem o integralnym związku Kościoła z państwem polskim od samego początku jego istnienia.
"Gomułka wystąpił wówczas z alternatywnym projektem obchodów tysiąclecia państwa polskiego. Komuniści mieli zaprezentować swoje działania, jako realizację postępowych tradycji wiążących się z rządami Piastów. Chcieli przekonać społeczeństwo, iż to dzięki sojuszowi ze Związkiem Sowieckim przywrócili Polsce pradawne piastowskie granice i sprawili, że odzyskała ona rangę, którą wówczas zdobyła" - relacjonuje Żaryn.
Zdaniem historyka, Kościół hierarchiczny był jedyną strukturą, która nie poddała się tej propagandzie. Nie trzeba było jednak zbyt długo czekać, by także społeczeństwo zrozumiało, iż władzom chodzi o walkę z religią. Pomogły w tym błędy - z punktu widzenia komunistów - które w polityce wyznaniowej popełnił Gomułka. Gdy w styczniu 1966 r. nie zezwolił kard. Wyszyńskiemu na wyjazd do Rzymu na uroczystości rozpoczynające obchody tysiąclecia chrztu Polski, cała sympatia społeczna przeszła na stronę prymasa.
"Tym jednak, co skompromitowało Gomułkę było uwięzienie obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Miało ono zakończyć peregrynację obrazu i spontaniczne zgromadzenia podczas przygotowań do millenium, ale ostatecznie stało się jeszcze mocniejszym bodźcem do tego, by w nich uczestniczyć, manifestować, że nie ma zgody na likwidację katolicyzmu na ziemiach polskich. Tu Gomułka przesadził" - podkreśla prof. Żaryn. (PAP)
wka/ abe/