76 lat temu Niemcy rozpoczęli wysiedlenia Polaków z Żywiecczyzny wcielonej do Rzeszy. Deportowano ok. 20 tys. osób. W piątek burmistrz Żywca Antoni Szlagor i szef miejscowej rady Krzysztof Greń złożyli kwiaty pod tablicą upamiętniającą ofiary wydarzeń.
Niemcy nadali działaniom kryptonim „Aktion Saybusch”, czyli Akcja Żywiec. Rzecznik burmistrza Żywca Mariusz Hujdus przypomniał, że była to pierwsza podczas II wojny akcja wysiedleńcza na okupowanych ziemiach polskich.
„Chociaż minęło 76 lat +Aktion Saybusch+ wciąż jest w żywej pamięci mieszkańców Żywiecczyzny. Wspominają ten dramatyczny okres jako jeden z najtragiczniejszych momentów w historii regionu” – powiedział Hujdus.
„Aktion Saybusch” umożliwił dekret Adolfa Hitlera o umocnieniu niemczyzny z 7 października 1939 r., który miał na celu stworzenie nowych niemieckich obszarów osiedleńczych poprzez usunięcie stamtąd innych grup narodowościowych. Dokument zakładał włączenie do Rzeszy tak zwanej rejencji katowickiej na Górnym Śląsku, w której granicach znalazła się Żywiecczyzna.
Wysiedlenia z Żywiecczyzny trwały od 22 września do 14 grudnia 1940 r. Akcją dowodził obergruppenfuehrer SS Erich von dem Bach Zelewski, który osobiście objeżdżał wsie, a później witał niemieckich kolonistów. "Aktion Saybusch" przeprowadził 83. batalion policji. Wraz z tłumaczami - volksdeutschami ze Wschodu i Górnego Śląska, liczył ok. 500 osób. Dowodził nim mjr Eugen Seim. W 1943 r. zginął on w rejonie Kijowa.
Jako pierwsi zostali wysiedleni mieszkańcy Jeleśni i Sopotni Małej. Wcześnie rano Niemcy otaczali wieś i dawali mieszkańcom 20 minut na spakowanie. Polakom odbierano dobytek - gospodarstwa, pieniądze, wartościowe przedmioty oraz inwentarz. Mogli zabrać ze sobą jedynie drobny sprzęt, koce i ubrania oraz zapas żywności na trzy dni. Każda osoba miała także otrzymać 20 zł.
Ogółem w ciągu niespełna trzech miesięcy Niemcy wysiedlili ok. 20 tys. Polaków z 35 miejscowości. Deportacje nie objęły Żydów oraz rodzin, których przynajmniej jeden członek przebywał w tak zwanej starej Rzeszy i był zobowiązany do świadczeń na rzecz obrony. Po wypędzeniu Polaków do wsi wprowadzano tzw. ekipy porządkowe, złożone z Żydów i młodych kobiet, przymusowo zabranych z okolicznych, nie wysiedlonych wsi. Po zrobieniu porządku w gospodarstwie jeszcze tego samego dnia lub następnego wprowadzali się osadnicy.
Wysiedlonych zgrupowano w Żywcu, Rajczy i Suchej, skąd transportami kolejowymi wywożono do miejscowości, które weszły w skład Generalnego Gubernatorstwa. Po dotarciu na miejsce byli pozostawiani sami sobie. Miejscową ludność Niemcy informowali, że deportowani są przestępcami, co dodatkowo utrudniało ich położenie.
Ogółem w ciągu niespełna trzech miesięcy Niemcy wysiedlili ok. 20 tys. Polaków z 35 miejscowości. Deportacje nie objęły Żydów oraz rodzin, których przynajmniej jeden członek przebywał w tak zwanej starej Rzeszy i był zobowiązany do świadczeń na rzecz obrony.
Po wypędzeniu Polaków do wsi wprowadzano tzw. ekipy porządkowe, złożone z Żydów i młodych kobiet, przymusowo zabranych z okolicznych, nie wysiedlonych wsi. Po zrobieniu porządku w gospodarstwie jeszcze tego samego dnia lub następnego wprowadzali się osadnicy.
Akcja zakończyła się przede wszystkim wskutek interwencji generalnego gubernatora Hansa Franka, który nie chciał przyjmować tysięcy ludzi. Polaków nadal jednak wysiedlano, ale już na ziemie wcielone do Rzeszy, a później do tzw. Polenlagrów, skąd byli kierowani do pracy przymusowej.
Do końca wojny Niemcy wysiedlili z Żywiecczyzny ok. 50 tys. Polaków, czyli ok. 30 proc. mieszkańców. W 1945 r. część z nich powróciła.
W marcu 2005 r. katowicki oddział IPN umorzył wszczęte siedem lat wcześniej postępowanie w sprawie wysiedleń. Nie żyją sprawcy, którzy doprowadzili swymi decyzjami do akcji oraz kierowali nią: Adolf Hitler, który wydał dekret o umocnieniu niemczyzny, Heinrich Himmler, który był odpowiedzialny za jego realizację, a także Erich von dem Bach Zelewski, który zmarł w Niemczech w 1972 r.
Mariusz Hujdus przypomniał, że wydarzenia upamiętnia m.in. film dokumentalny „Z domu”, którego premiera miała miejsce w sierpniu. Jego autorem jest młody reżyser i dziennikarz Szymon J. Wróbel, pochodzący z Żywiecczyzny, a mieszkający w Krakowie. Dramatyczne wydarzenia zostały opisane także w opublikowanej przez katowicki IPN książce Mirosława Sikory i Moniki Bortlik-Dźwierzyńskiej „Aktion Saybusch. Wysiedlenie mieszkańców Żywiecczyzny przez okupanta niemieckiego 1940–1941”.(PAP)
szf/ agz/